Demoniczna sąsiadka
CEGŁA • dawno temuPostanowiliśmy z Andrzejem po roku znajomości zamieszkać razem – u niego. Jesteśmy „zaręczeni w sercu”, kończymy wspólnymi siłami i finansami remont mieszkania. Niby wszystko jest OK, ale mam jedno konkretne zastrzeżenie, które dręczy mnie z przerwami już od jakiegoś czasu, a ostatnio jakby się nasiliło. Chodzi o sąsiadkę z pierwszego piętra.
Droga Cegło!
Postanowiliśmy z Andrzejem po roku znajomości zamieszkać razem – u niego. Jesteśmy „zaręczeni w sercu”, kończymy wspólnymi siłami i finansami remont mieszkania. Niby wszystko jest OK, ale mam jedno konkretne zastrzeżenie, które dręczy mnie z przerwami już od jakiegoś czasu, a ostatnio jakby się nasiliło.
Andrzej jest w raczej nietypowym, bliskim układzie z dużo starszą od siebie sąsiadką z góry i jej mamą. Układ ten ja nie do końca rozumiem, chociaż można powiedzieć, że jest uzasadniony przede wszystkim… układem samego budynku — Andrzej mieszka na parterze, te panie nad nim, i na tej klatce w ogóle nie ma więcej mieszkań poza tymi dwoma, gdyż jest to jakby mała, stara willa z dwoma wejściami, podzielona na 4 prywatne mieszkania. Siłą rzeczy ludzie są tam zżyci (Andrzej mieszka tam od 7 lat, gdy zrobił maturę, a rodzice zostawili mu to mieszkanko).
Sąsiadka jest po czterdziestce, bardzo atrakcyjna dama w dawnym stylu: nosi kapelusze, rękawiczki, gra na skrzypcach (udziela chyba nawet lekcji), ma niespotykaną, subtelną urodę i specyficzny styl, także bycia, zachowania. Jest podobno rencistką i towarzyszy w domu starej mamie, dużo bardziej schorowanej. Widziałam ją towarzysko, można powiedzieć, mnóstwo razy podczas znajomości z Andrzejem, sprawia wrażenie wycofanej i nieśmiałej, nigdy jednak nie wiadomo, co w człowieku siedzi, prawda?
To, co nazywam „układem”, polega na podrzucaniu sobie zakupów, opiekowaniu się zwierzętami w koniecznych momentach (Andrzej ma 2 przygarnięte pieski, sąsiadki – kota), jednak z niektórych wizyt u Andrzeja odniosłam niejasne wrażenie, że pani sąsiadka podgotowuje także Andrzejowi obiady, gdy on jest w pracy, a nawet prasuje rzeczy i tym podobne „usługi”… Nie martwiłabym się tym zbytnio, gdyby nie fakt, że moje pojawienie się w życiu Andrzeja znacznie ochłodziło ich stosunki, widoczne to jest gołym okiem, że sąsiedzka przyjaźń i życie towarzyskie podupadły z mojego powodu, a jestem u Andrzeja często.
Nie postrzegam tej pani jako „konkurencję”, ale wiesz – zawsze jest takie ukłucie niepokoju: czy na pewno wiem o wszystkim, co ich łączyło/łączy? Nikogo nie chcę zranić. Oczywiście, zebrałam się na odwagę i wypytałam go. Zbagatelizował temat, jakby wcale nie rozumiał moich sugestii, że być może sąsiadka jest w jakiś sposób… no, rozczarowana zmianami w jego życiu. Czy był tam związek lub na przykład jednostronna nadzieja na związek? Nie byłoby to wcale dziwne, nawet przy kilkunastu latach różnicy wieku.
Koniec końców, z powodu wymijających odpowiedzi Andrzeja zaczęłam się tam po prostu źle czuć, trochę jak intruz, który bezprawnie coś komuś popsuł, pokrzyżował plany. Czuję niewidzialną presję ze strony tej kobiety, nie wiem nawet, czy oni nadal mają nawzajem klucze do swoich mieszkań („na wszelki wypadek”). Nie miałabym nic przeciwko temu, żebyśmy zaczęli z Andrzejem od nowa, w innym miejscu, ale to mrzonka, jak go namówię, by pozbył się tak klimatycznego gniazdka w starym domu?
Jak uważasz – a może powinnam porozmawiać z ta dziwną, smutną, tajemniczą panią nie z tego świata, jak kobieta z kobietą? Poprosić chociaż, by nie ignorowała Andrzeja ze względu na mnie i spróbowała po prostu mnie polubić? Ja do niej nic nie mam, jednak teraz jej nieobecność drażni mnie w tym samym stopniu, co kiedyś, na początku – obecność. Ostatnio Andrzej nawet przyznał niechętnie, że faktycznie, zauważył, że ona się od nas odsunęła. Ale wzruszył ramionami i rzucił, że z czasem „jej przejdzie”. Tego komentarza też nie rozumiem. Coś mnie w tym wszystkim uwiera i już!
Rolka
***
Droga Rolko!
Niepotrzebnie ustawiasz się w pozycji zawalidrogi – zupełnie jakbyś nie wierzyła w siłę, ba, w realność swojego związku z Andrzejem, ani w jego nadrzędność wobec innych spraw. To Ty sprawiasz wrażenie wycofanej, przepraszającej za to, że w ogóle istniejesz… Tymczasem, przeczą temu fakty: jesteś z wzajemnością zakochana, planujecie za moment wspólne mieszkanie, a może i coś więcej. Przyjmij to za punkt wyjścia, zanim pogrążysz się bez reszty w ponurych podejrzeniach i uczynisz sensem swojego życia schodzenie z drogi sąsiadce z góry. To trochę absurdalne, nie sądzisz?
Rozmawiać z nią zdecydowanie nie powinnaś. Cokolwiek było lub jest między nią i Andrzejem, musiało ewoluować w inną jakość i nie bój się tego, że właśnie ty to spowodowałaś. Wyjaśnić tę sprawę może tylko Andrzej – jeśli zechce i uzna za stosowne. To jego życie, jego wieloletnia znajomość, jego wyczucie sytuacji, wiedza i stopień zaangażowania. Nie powinnaś się w to mieszać również dlatego, że możesz wywołać u sąsiadki niepotrzebne zakłopotanie, zwłaszcza jeśli Twoje obawy i próby „ułożenia” sytuacji trafią kulą w płot — a, jak sama napisałaś, to osoba wrażliwa, zamknięta w sobie i nieco staroświecka. Z całą pewnością nie zmusisz jej do szczerej rozmowy ani do wyznań – to Ci gwarantuję. Możesz natomiast namieszać Andrzejowi, nie wspominając o tym, że taka inicjatywa byłaby wobec niego nielojalnością.
Proponuję, byś zaufała Andrzejowi i jego stosunek do całej sprawy przyjęła za obowiązujący. Jest z Tobą, nie z sąsiadką, zgadza się? Nie marnuj czasu na domyślanie się przeszłości czy analizowanie cudzych uczuć, na które nie masz wpływu. Nie demonizuj sprawy kluczy, zakupów i prasowania. Nie znam Twojego chłopaka – może sąsiadce sprawiało radość zastępowanie mu mamusi, z którą przestał mieszkać, a dla niego było to wygodne? Zresztą, on również pomagał jej i jej mamie w zamian…
Najgorsze, co może się Wam zdarzyć, to to, że z jakichś przyczyn nigdy nie poczujesz się w tamtym domu komfortowo. To byłoby rzeczywiście niewygodne przy tak zaawansowanym remoncie i waszych życiowych planach. Ale moja intuicja mówi mi, że sprawa się uleży i rozejdzie po kościach, a sąsiedzkie kontakty wrócą do normy, naturalnie na nowych zasadach. Grunt, żebyś czuła się u boku Andrzeja kimś w sposób naturalny najważniejszym i traktowała to jako pewnik, zamiast wymyślać sobie przeszkody i problemy.
Popracuj nad sobą w tym kierunku, bo w życiu czeka Cię jeszcze wiele drobnych, „niezręcznych” sytuacji, z których musisz nauczyć się wychodzić swobodnie, z wdziękiem i klasą, ale zawsze obronną ręką.
Trzymam za Ciebie kciuki i mocno pozdrawiam!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze