Ktoś pił z mojego kubeczka!
CEGŁA • dawno temuJadąc na wakacje zostawiłam mieszkanie pod opieką koleżanki ze studiów, która chciała odetchnąć od domu. Miała tylko dbać o moje akwarium i o kwiatek. Zrobiła się z tego afera. Po powrocie się załamałam: lodówka pełna napoczętych paskudztw, mieszkanie niewietrzone po fajkach, moja pościel nieuprana, bo ona „bała się” obsłużyć pralkę!
Droga Cegło!
Jadąc na wakacje zostawiłam mieszkanie pod opieką koleżanki ze studiów, która chciała odetchnąć od domu. Nie dziwię się, bo nie ma tam nawet swojego pokoju, ale nie o to chodzi. Miała tylko dbać o moje akwarium i o kwiatek, z opłat jedynie kabel i Internet za 1 miesiąc. Zrobiła się z tego afera.
Najpierw zadzwonił mój tata, (rodzice mają klucze na wszelki wypadek) że w mieszkaniu mieszkają „obcy ludzie” i je dewastują, jest bałagan jak po trzydniowej imprezie i co to ma znaczyć. Koleżanka przyznała tylko, że zaprosiła chłopaka. Po powrocie się dopiero załamałam: lodówka pełna napoczętych paskudztw, mieszkanie niewietrzone po fajkach, nawet moja ulubiona pościel została nieuprana, koleżanka podobno „bała się” obsłużyć pralkę! Mój chłopak tymczasem marudzi, że ktoś spał w NASZYM łóżku. Ucieszyłam się, że przynajmniej ryby karmiła.
Uważam, że mogła mnie uprzedzić: potrzebuję hotelu, żeby zaszaleć, może bym się zgodziła, może nie. Zwróciłam jej uwagę – najpierw popłakała się, potem obraziła. Obrażeni są też na mnie rodzice. Wszyscy są obrażeni, a mnie się wydaje, że to ja zostałam potraktowana nie halo. Może to ja mam przepraszać, że ktoś sobie zrobił z mojego mieszkania wolną chatę bez pytania?
Trałka
***
Droga Trałko!
„Wszyscy” mają niestety po trosze rację. Przyjęłaś w tej sprawie zaskakującą dla mnie, świętoszkowatą postawę typu: „Ojej, ja nic z tego nie rozumiem! Zanim następnym razem udostępnisz swoje lokum osobie postronnej (o ile jeszcze kiedyś się na to zdecydujesz), poznaj zasady i dopilnuj kilku szczegółów.
Użyczenie komuś mieszkania rządzi się podobnymi regułami, jak wynajęcie za pieniądze – jest to umowa dwustronna, niekoniecznie pisana. Generalnie, wyrażasz zgodę na to, że ktoś będzie tam faktycznie mieszkał, w pełnym rozumieniu tego słowa. Masz natomiast pełne prawo zrobić pewne zastrzeżenia czy postawić warunki, o czym zapewne zapomniałaś w ferworze wyjazdu. Mogłaś spokojnie oszczędzić nerwów sobie, koleżance i bliskim. Wystarczyło na przykład powiedzieć bardzo precyzyjnie, że nie życzysz sobie palenia w mieszkaniu, spisać na kartce, co jest do zrobienia i gdzie co leży: segreguj śmieci, sprawdzaj pocztę, nie używaj moich rzeczy osobistych, w trzeciej szufladzie od góry jest instrukcja obsługi CD, pralki, zmywarki, odkurzacz na pawlaczu, żarówki pod zlewem, i tak dalej. Nie wypadało, muszę Cię zmartwić, zabronić koleżance zapraszania przyjaciół, w tym chłopaka, przede wszystkim dlatego, że jest pełnoletnia, a Ty nie jesteś jej matką. Ale nie tylko dlatego – zostawiając jej klucze, czynisz ją odpowiedzialną za mieszkanie i to, co się w nim wydarzy, co znaczy, że obdarzasz ją znacznym stopniem zaufania. A życie to również picie wina, randki i niedokręcony słoik w lodówce, jak sama zapewne wiesz…
Drugim niedociągnięciem było niedoinformowanie rodziców. Ich wizyta była całkiem zbędna, skoro mieszkaniem opiekował się ktoś inny. Może trudno Ci się z tym pogodzić, ale w tym momencie „nalot” Twojej rodziny był jakimś naruszeniem prywatności… koleżanki. Powinnaś była również uprzedzić chłopaka o sytuacji — skoro tak zasadniczo i symbolicznie podchodzi do pewnych spraw, wypadało to przewidzieć i uwzględnić.
„Wina” koleżanki jest stosunkowo niewielka. Po pierwsze, nie stawiaj jej związku z chłopakiem w opozycji do swojej relacji, a niestety brzmi to trochę tak, jakby Twoja miłość była romantyczna, wzniosła i usankcjonowana, jej natomiast to tylko brudny, ukradkowy romansik… Nieładnie! Po drugie, koleżanka popełniła tylko nietakt, nie sprzątając skrupulatnie po sobie i narażając Cię w ten sposób na dyskomfort po powrocie — tym bardziej, że musiała zorientować się przez miesiąc, iż jesteś raczej pedantyczna, i to powinna była uszanować. Ale tu wystarczyło spokojne zwrócenie uwagi (nie: karcenie czy moralizowanie) i wyegzekwowanie tego, by doprowadziła mieszkanie do porządku, skoro nie zrobiła tego na Twój przyjazd. A jeśli przyprawiłaś ją o płacz, to zakładam, że rozmowa spokojna nie była.
Poza wszystkim, myślę, że masz dość silnie rozwinięte poczucie własności i nie powinnaś być może powtarzać tego eksperymentu, ponieważ będzie Ci trudno znaleźć idealnego lokatora. Najlepiej niewidocznego.
Więcej luzu życzę na resztę wakacji…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze