Przyjaciółka ma odloty!
CEGŁA • dawno temuWierzę w kobiecą przyjaźń, solidarność, siostrzany ideał więzi. Nie lubię uogólnień na temat zawiści kobiet wobec siebie, nielojalności, obłudzie, rywalizacja o faceta, o bycie ładniejszą, lepiej ubraną. To bzdury wyssane z patriarchalnego palucha. Szczęśliwie nigdy pseudoprzyjaciółek nie miałam ani sama nie byłam wredną suką wobec innych dziewczyn. Ale ostatnio zaczynam się zastanawiać nad moją przyjaciółką.

Droga Cegło!
Zawsze wierzyłam w kobiecą przyjaźń, solidarność, ten prawie — siostrzany ideał więzi. Staram się realizować swoją wiarę poprzez stosunki z ludźmi. Nie lubię uogólnień na temat rzekomej zawiści kobiet wobec siebie, nielojalności, obłudzie, zwłaszcza gdy w grę wchodzi rywalizacja o faceta czy po prostu o bycie lepszą: ładniejszą, lepiej ubraną, bardziej chcianą. Dla mnie to zawsze były bzdury wyssane z patriarchalnego palucha, a w każdym razie ja szczęśliwie nigdy pseudoprzyjaciółek nie miałam ani sama nie byłam wredną suką wobec innych dziewczyn.
Aktualnie mam drobny zgryz w postaci Agniechy – to ta moja NAJ, od podstawówki. Od mniej więcej roku psuje się nam wszystko. Zdaję sobie sprawę, że przyczyny można by znaleźć po obu stronach, z tą różnicą jednak, że Agnieszka nigdy nawet przez sekundę nie stanęła w miejscu – wciąż czegoś szuka, ewoluuje, zmienia się i bynajmniej nie mówię o fryzurach. Tymczasem ja pruję prostą (dla Niej pewnie nudną) ścieżką: najpierw studia, teraz praca – dom – rodzina – pies – wizyty u rodziców – czasem kino – raz w roku urlop. Nie narzekam, stwierdzam fakt. Myślę, że w porównaniu z Nią jestem mało refleksyjna, zawłaszczyła mnie codzienność, chciałam tego, pozwoliłam na to i tego nie kwestionuję. Za to Agniecha wątpi we wszystko, wywraca na drugą stronę i do góry nogami. Zaczęło to mieć niepostrzeżenie wpływ na naszą przyjaźń.

W zeszłym roku poszła na dodatkowe studia, tzw. Gendery. I od tego momentu coraz wyraźniej od siebie odstajemy mentalnie, a nawet powiedziałabym, że w praktycznym, codziennym życiu, byciu razem, robieniu wspólnych rzeczy. Z Agnieszką nic już nie jest proste ani bezpieczne – żadna wypowiedź, pogląd, gest. Fatalnie się z tym czuję. Staram się jak dawniej, uważnie słuchać tego, co ma do powiedzenia, gdyż zawsze była piekielnie mądrą, oczytaną, wnikliwą osobą, nie ulegała żadnym prądom czy schematom. Nadal fascynuje mnie Jej niechęć do podporządkowania się czemukolwiek. Niestety, pojawiły się zgrzyty, sytuacje irytujące, które wyprowadzają Ją i mnie z równowagi, i kończą się kłótnią.
Niedawno spotkałyśmy się na moment na mieście, żeby pogadać. Stałyśmy w długiej kolejce do kwiaciarni, gdzie chciałam kupić róże na Dzień Matki. Agnieszka palnęła jakąś gigantyczną tyradę o przymusie szacunku dla rodziców. Powiedziała między innymi, że kiedy człowiek dorasta, staje się partnerem rodziców i nie musi już traktować ich bałwochwalczo, a w momencie konfliktu ma prawo wykrzyczeć swoje, powiedzieć: k…a!, ponieważ… nadmiar szacunku to w gruncie rzeczy brak szacunku, i tak dalej. Trudno mi było za Nią nadążyć intelektualnie, wiem tylko, że u podłoża tej wypowiedzi był Jej ciągnący się od lat problem z własną mamą (ja np. stoję na stanowisku, że rodzinne „zbrodnie” ulegają przedawnieniu, a żeby samemu dojrzeć i zacząć samodzielnie żyć, trzeba rodzicom po prostu pewne małostkowe rzeczy wybaczyć, zwłaszcza, że najczęściej wynikają one z mniej lub bardziej udolnej miłości – Agnieszka zagryzłaby mnie za ten pogląd).
W każdym razie, Agnieszka się za bardzo nakręciła i zaczęła poszerzać pole dyskusji: najpierw, że cięte kwiaty to absurd i barbarzyństwo, jak większość tradycji, które kultywujemy z przymusu, potem, że ona nie toleruje mężczyzn dających kwiaty, bo dla Niej jest to podtekstowe i obraźliwe… Wreszcie wsiadła na swoje ulubione koniki. Usłyszałam (nie po raz pierwszy) o Jej planach zmniejszenia sobie biustu i pupy, ponieważ sam ubiór okazuje się niewystarczającym komunikatem dla otoczenia, że nie chce być traktowana jak obiekt seksualny, tylko jak CZŁOWIEK, człowiek pozbawiony płci, za to obdarzony mózgiem. Potem jeszcze coś, że ona nigdy nie mogłaby trzymać w domu kota czy psa, bo zwierzęta jedzą mięso, więc chyba by je zagłodziła, bo nie umiałaby się przełamać (naturalnie sama jest wegetarianką, bojkotuje strusie fermy, firmy cateringowe, i walczy o wiele różnych rzeczy). Przykro mi było tego słuchać w kontekście mnie, prostej wielbicielki schabowego, chociaż strusia nigdy nie jadłam, oraz mężczyzn dających kwiaty przy okazji i bez…
Chyba nie chodzi mi o to, że nasze drogi się totalnie rozjeżdżają, a bardziej o to, że ja się po prostu o Agniechę boję. Nie o to, że zepsuje mi imprezę imieninową, czy obrazi moich znajomych, bo na to jest zbyt inteligentna. Bardziej o to, że Ona dokądś „odlatuje”, a ja nie potrafię Jej przytrzymać w rozsądnych granicach. I boję się o naszą przyjaźń, żeby nie roztrzaskała się o Jej poglądy, z którymi czasem naprawdę nie wiem, co zrobić. Na pewno coraz trudniej mi ich słuchać i przytakiwać. Wydaje mi się, że Ona zwyczajnie robi sobie krzywdę i nie wymyśla przecież tego sama. Może wcale nie jest tak niezależna myślowo, jak mi się kiedyś wydawało?

Basia
***
Droga Basiu!
Chciałabym sprostować i uspokoić Cię: Gendery to nie sekta, tylko rosnący w siłę nurt myślowy, rozpowszechniony od dawna w psychologii, filozofii, socjologii, naukach społecznych. A Twoja przyjaciółka nie zwariowała. Moim zdaniem – po prostu się mocno zradykalizowała, pod wpływem nowych bodźców i nowej wiedzy, zdobytej na studiach. Każdy ma prawo iść własną ścieżką. Agnieszka to robi nie dlatego, że ktoś zaraża Ją własnymi poglądami – raczej dlatego, że w Niej samej grunt był już od dawna pod to przygotowany.Gdyby to Ona napisała do mnie: „Pomocy, chyba za bardzo odlatuję” lub „Mam drętwą przyjaciółkę, która pozwala, by mężczyźni nią pomiatali, oraz zjada zwierzęta!” – musiałabym przemyśleć całą sprawę od innej strony. Problem jednak masz Ty. Podświadomie czujesz się dotknięta poglądami przyjaciółki, wydaje Ci się, że do Niej nie pasujesz, że Ona to widzi i krytykuje Cię. A przecież wcale tak nie jest, prawda?

Zwróć uwagę, że Agnieszka wygłasza opinie i realizuje przekonania wyłącznie na własny rachunek. Nie atakuje CIEBIE ani niczego Ci de facto nie narzuca. Gdy mówi o swoim stosunku do matki i do święta matki, to przecież nie oznacza automatycznie, że wyśmiewa TWOJE kwiaty i TWOJĄ relację z mamą. Gdy wspomina o przekształceniu swojej sylwetki w mniej „kobiecą”, to nie to samo, co krytyka TWOICH strojów i TWOJEJ wizji romantycznych stosunków męsko-damskich. Ma też prawo nie kupować psa ani kota, ale przecież nie sugeruje, żebyś TY pozbyła się swojego – na marginesie, mogłabyś Jej podpowiedzieć, że wyodrębnił się już cały przemysł, zajmujący się produkcją specjalistycznej, wegetariańskiej żywności dla pupilów; może Ona akurat o tym nie wie, a marzy o kocie czy psie?
Moim zdanie możecie spokojnie kontynuować Waszą wieloletnią przyjaźń, pod warunkiem, że to Ty powstrzymasz się od ocen i pochopnych wniosków. Agnieszka prowadzi własną, wewnętrzną i zewnętrzną walkę z pewnymi zjawiskami, które Jej nie pasują. Sama też dojdzie we właściwym momencie do pewnych konkluzji, które dla Niej będą wyznaczały być może punkt harmonii i równowagi. Nie zawracaj Jej z tej drogi, tak jak Ona nie zawraca Cię z Twojej. Wypowiedzi i wybory przyjaciółki przestaną Cię irytować i przerażać, jeśli nie będziesz ich brała do siebie i pozbędziesz się mimowolnego kompleksu wobec Niej. Postaw raczej na to, jak cudownie jest zbudować więź z człowiekiem tak różnym od siebie. Korzystaj z tego! Jestem pewna, że Agnieszka też wielu cennych rzeczy uczy się od Ciebie, pomagasz Jej filtrować własny, bardziej skrajny światopogląd. To wspaniały układ i szkoda by go było zmarnować.
Powodzenia Wam życzę, dziewczyny!
Cegła

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze