Perwersyjny wujaszek!
CEGŁA • dawno temuZnajomy moich rodziców robi do mnie obrzydliwe podchody. Ubzdurał sobie, że z powodu pomocy, jakiej mi udzielił, ma do mnie jakieś prawa. Był bardzo „chętny” do pomocy, znalazł mi mieszkanie do wynajęcia, coś podmalował, naprawił. A teraz nagabywał mnie w samochodzie i składał niemoralne propozycje. Nie mogę się uczyć ani pracować, nie śpię z nerwów. Mam manię prześladowczą. On jest w wieku mojego ojca!
Droga Cegło!
Znajomy moich rodziców robi do mnie obrzydliwe podchody. Ubzdurał sobie, że z powodu prawdopodobnie pomocy, jakiej mi udzielił, ma do mnie jakieś prawa. Nie mogę się uczyć ani pracować, nie śpię z nerwów. Mam już taką manię prześladowczą: wydaje mi się np. po powrocie do domu, że mam ruszone meble czy poprzestawiane rzeczy w kuchni – on może teoretycznie mieć klucze do mieszkania, bo używał ich kiedyś, robiąc drobne prace remontowe.
„Wujek Janek”, tak go nazwijmy, wyjechał do Warszawy kilka lat temu. To się zaczęło w zimie. Rodzice zadzwonili do niego, kiedy zaczynałam tu pracę i szkołę. Był bardzo „chętny” do pomocy, znalazł mi mieszkanie do wynajęcia, mieszkałam nawet na początku przez dwa tygodnie z jego rodziną, a on coś tam podmalowywał, naprawiał. Taki kochany pan złota rączka, w wieku mojego ojca albo starszy!
Kiedy wracałam w maju z weekendu u rodziców, on też akurat był i wyszło niby naturalnie, że zabieram się z nim samochodem do Warszawy. Na postoju wujek Janek pokazał kły i zaczął się przywalać. Zawsze mu się podobałam, a ziomkowie z jednej miejscowości powinni sobie pomagać i tak dalej, myślałam, że się porzygam. Kiedy posłałam go na drzewo, przeszedł w pogróżki – a że nie mam umowy na mieszkanie, jestem „nielegalna” i w ogóle mnie nie ma, a on może wszystko tak załatwić, że w jeden dzień będę musiała się spakować i wracać „na wioskę”. I jeśli coś miauknę rodzicom, to dopiero da mi popalić.Udawałam ostrą, ale mało nie umarłam ze strachu. Zostawiłam zresztą w samochodzie swoją torbę z rzeczami i do tej pory jej nie mam. Kiedy wujek się uspokoił, wyszłam jakoś, niby na papierosa, skoczyłam na drogę, stanęłam za drzewami i złapałam od razu stopa do Warszawy.
Cegło, jestem w niewygodnej sytuacji. Rodzice chyba mi nie uwierzą, od razu wyciągną za to, że nie trzeba było jechać do Warszawy (byli z początku przeciwni). Do właściciela mieszkania nie mogę się dodzwonić (chcę zmienić zamki), w ogóle nie odbiera komórki, to jest jedyny mój kontakt z nim – widziałam go raz i wpłacam czynsz na numer konta. Zapłaciłam kaucję, urządziłam się – nie stać mnie niestety, żeby po cichu wynająć następne mieszkanie i się przeprowadzić, a tylko to chyba by mnie uspokoiło. Koleżanka twierdzi, że powinnam była od razu iść na policję, a potem do psychologa, żeby nie dusić tego w sobie, że jestem roztrzęsiona po próbie gwałtu. No, aż tak źle to by raczej nie było, wujek nie posunąłby się dalej, chyba sprawiało mu największą przyjemność to gadanie i straszenie mnie…
Cel w sumie osiągnął. Nie wstydził się nawet, że ma żonę (bardzo miłą) i dzieci, które ja znam i mieszkałam z nimi pod jednym dachem! Dzwoni do mnie kilka razy dziennie, wypytuje złośliwie, czy mi kranu nie trzeba naprawić, to on jest na każde zawołanie. A czasem w nocy dzwoni, chyba podlany, i znów grozi, pyta, czy się w końcu „namyśliłam”. Jezu, co to za model, gdzie takich robią?
Był kilka razy samochodem pod szkołą, pod pracą. Tylko siedział, palił i się gapił, w taki obrzydliwy sposób, że aż ciary przechodzą. Ale nic nie zrobił i przyczepić się nie można. To co wiemy, wiemy tylko my dwoje. Mogłabym to może olać, poczekać, aż się przyklepie, znudzi mu się, ale niestety, jestem za nerwowa. Czy myślisz, że powinnam pójść do lekarza?
Nikola
***
Droga Niko!
Do lekarza przede wszystkim kwalifikuje się wujek Janek – pewnie się jednak nie wybierze, a szkoda. Nie funduj sobie przesadnej traumy, skoro epizod w aucie skończył się na pogróżkach.
Sprawa jest do załatwienia, moim zdaniem w dość prosty sposób, tylko musisz działać energicznie i na kilku frontach jednocześnie. Ważna jest szybkość reakcji i element zaskoczenia – to pierwsze już się nie uda, ale drugie jak najbardziej.
Zdecydowanie musisz zawiadomić rodziców. Czym ryzykujesz? Że Cię skrzyczą i każą wrócić do domu? Nie żartuj. Miej trochę zaufania do ich rozsądku i poczucia odpowiedzialności… za Ciebie. Masz pracę, uczysz się, na pewno są z Ciebie dumni, nawet jeśli tego nie okazują. I nie pozwoliliby nikomu Cię skrzywdzić! Nie zdziw się, jeśli natychmiast przyjadą do Warszawy na szczerą pogawędkę z wujkiem Jankiem. Skuteczną pogawędkę, bądź pewna.
Nie możesz skontaktować się z właścicielem mieszkania? Trudno. Nie zdziwiłabym się, gdyby okazał się bliskim kolegą wujka. Ale nie ma tragedii. Ty płacisz za mieszkanie i póki co, Ty tu rządzisz. Możesz ewentualnie podpytać u dozorcy czy w administracji, żeby zrobić wokół sprawy trochę szumu. Zamki musisz zmienić, dla własnego spokoju. Umowa by się przydała… Teraz trzeba niestety schować do kieszeni skrupuły i wdepnąć jedną nogą w szarą strefę: do tej operacji nie potrzebujesz umowy najmu, a jedynie paru groszy więcej dla ślusarza – tak to działa, niestety i (w tym wypadku) na szczęście.
Na widok wujka Janka w okolicy szkoły czy pracy przejdź do ataku i wypróbuj coś takiego: podejdź na bezpieczną odległość, upewniając się, że wokół kręci się sporo ludzi, i powiedz – zgodnie z prawdą – jakie kroki podjęłaś oraz podjąć zamierzasz. Poinformuj go o rozmowie z rodzicami, napomknij coś o żonie. Nie namawiam Cię do wdawania się w rodzinne donosy, tylko do zweryfikowania pewnej reguły psychologicznej – mężczyzna, który osacza i próbuje wykorzystać słabszą od siebie kobietę (młodszą, zagubioną, zależną służbowo lub finansowo – nieważne), stosuje wobec niej szantaż, przemoc słowną lub fizyczną, sam z reguły jest osobnikiem słabym, zakompleksionym i tchórzliwym. Trzeba na tym oprzeć obronę, bez sentymentów!
Wreszcie – wsparcie najbliższego otoczenia. Nie piszesz nic w mailu o przyjaciołach, chłopaku… Pewnie trudno postronnej osobie powierzyć „wstydliwą” tajemnicę, ale… na wszelki wypadek się rozejrzyj. Może masz jakiegoś rosłego kolegę, którego można czasem wziąć pod mankiet i pokazać wujkowi, że nie jesteś ani sama, ani zdana na niego. Nawet, jeśli będzie to tylko fortel.
Wydaje mi się, że te kilka posunięć powinno skutecznie osadzić go w miejscu. Na pewno nie uśmiecha mu się perspektywa kompromitacji w rodzinnej miejscowości i przed żoną, ani tym bardziej potyczki z Twoim ojcem czy kolegą. Niech sam poczuje się osaczony, a zobaczysz, że weźmie ogon pod siebie i… nogi za pas. W ostateczności pozostaje jeszcze wezwanie policji, przed czym każdy się wzdraga, w obawie, że sam zostanie o coś posądzony… Doradzam Ci jednak skorzystanie z tej opcji w pierwszym momencie, gdy dojdzie do bezpośredniego zagrożenia.
I na koniec, Niko: powinnaś troszkę okrzepnąć, zacząć inaczej organizować swoje sprawy. Spróbuj na przyszłość być bardziej samodzielna, pilnuj kwestii formalnych, nie zdawaj się we wszystkim na innych. Nie wysyłaj w eter sygnału, że jesteś zahukaną dziewczynką z prowincji, bo zawsze może znaleźć się ktoś, kto ubzdura sobie, że uda mu się łatwo Cię wykorzystać. Niejeden taki wujek Janek pęta się po świecie – ale to już wiesz, prawda? Zamiast chować się w mysią dziurę, trzeba im twardo i zdecydowanie utrzeć nosa!
Powodzenia!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze