Czy mężczyźni są niezdecydowani?
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuSpytałem trzy kobiety siedzące w kawiarni, co najbardziej je złości u facetów, zmarszczyły się, zdziwiły i odpowiedziały: niezdecydowanie i wbiły we mnie głębokie spojrzenia. Pod ich presją jąłem się wahać, przysiąść się czy nie przysiąść, pojąłem jednak, że okazując niezdecydowanie, poniosłem klęskę i oddaliłem się, pracować dalej w papierosowej samotności.
Siedzę właśnie w kawiarni przy Placu Zbawiciela, a w oczy zagląda mi przerażająca perspektywa napisania kolejnego felietonu. Poszukując tematu, zdecydowałem się zasięgnąć rady u społeczeństwa, konkretnie, trzech jego młodych i ładnych przedstawicielek plotkujących stolik dalej. Zapytałem, co najbardziej je złości u facetów, zmarszczyły się, zdziwiły, jedna omal nie pękła, zapewne sądząc, że zaraz poproszę o drobne. Odpowiedziały: niezdecydowanie i wbiły we mnie głębokie spojrzenia. Pod ich presją jąłem się wahać, przysiąść się czy nie przysiąść, pojąłem jednak, że okazując niezdecydowanie, poniosłem klęskę i oddaliłem się, pracować dalej w papierosowej samotności.
W Ameryce na budowie miałem kumpla, którego wspominania nigdy dosyć. Zwaliśmy go Jankiem Fają, nim wyjechał, pracował na złomie i nigdy do końca nic nie wiedział: o której kończymy robotę, czy odśnieżać należy do pierwszej czy drugiej przecznicy, jak dojść na Bacon street i czy jest bardzo czy tylko trochę zmęczony. Janek Faja pracował na czarno, jak wszyscy, wykorzystując wizę turystyczną. Wiedział, że ta kiedyś się kończy, nie do końca jednak, wskutek czego przegapił termin odlotu, tracąc prawo powrotu do Ameryki raz na zawsze. Jak znam życie, pracuje tam do dziś.
Zadając pytanie trzem dziewczętom, zaznaczyłem, że wystarczy jedno słowo, słowo to otrzymałem, tracąc prawo do dopytywania. Zamurowało mnie, lub sam się zamurowałem, nie spodziewając się takiej odpowiedzi, w gruncie rzeczy, oczekiwałem dowolnej innej: facet jest nieznośny, gdy wychodzi z kolegami. Gdy ma włosy w nosie. Albo podciera się płatkami do higieny intymnej, ma paznokcie długie na metr i brudne, gada o pracy od rana do wieczora, hoduje węże i zmienia samochód raz na kwartał, a nade wszystko, gdy kobiety nie słucha i nie szanuje (trudno stwierdzić co gorsze).
A tu, niespodzianka. Niezdecydowanie, trzykrotnie potwierdzone.
Przecież, myślę teraz, faceci są, w moim własnym przekonaniu, wzorami zdecydowania. To osiadło nawet w języku, mówimy przecież, że ktoś podjął męską decyzję. Nie jest to decyzja damska, feministyczna, gender decision, lecz męska właśnie. Z jajami. Doświadczenie życiowe zdaje się ją potwierdzać. Oto stoję w sklepie, oczekując, aż koleżanka wybierze nową kieckę, perfumy, pasek czy nawet książkę na prezent, patrzę na to dziewczę, jak kręci noskiem, kręci się cała, znika w przymierzalni, przewraca kartki, psika się, wącha, odkłada i psika znowu, jakby brała udział w testach na broń biologiczną. Przyglądanie się tej czynności, oczekiwanie na jej nienastający koniec nawet papieża zmieniłoby w wilkołaka; przestępuję z nogi na nogę, wznoszę oczy ku milczącemu niebu, zaciskam pięści, rzucam klątwy na handlowców, którzy nasprowadzali takie tony towaru, zapewne tylko po to, bym się wściekał.
W mojej głowie legną wówczas myśli co najmniej niechrześcijańskie, więcej, jakbym do marketu przywędrował z hordą Hunów, lub wypełzł z brudnej jamy. Mianowicie, myślę o mordowaniu, najchętniej przy użyciu gołych dłoni, o wpychaniu dezodorantu w gardło i duszeniu stanikiem, przed mymi oczami wyrasta koleżanka, którą chwilę temu nawet lubiłem, teraz w przedśmiertnych drgawkach, zadławiona pianką do włosów. Przecież ja te same zakupy wykonałbym szybciej, niż pisze te słowa, przeleciał przez sklep, porwał kieckę, pachnidło, książkę, machnął kredytówką i finito.
A ona wybiera, grymasi, waha się. Niezdecydowana.
Psychologia zna zjawisko projekcji, kiedy to własne poglądy i emocje przypisujemy innym. W tym ujęciu, własne niezdecydowanie u kobiet, jako cecha dominująca i sprawiająca przykrość innym, staje się nieznośna. I trzeba obarczyć nim kogoś innego, konkretnie faceta. To nie ja jestem niezdecydowany, lecz ona – proste, prawda? Przedłużające się wybieranie kosmetyków, barw farb na ścianę, właściwej trasy, miejsca na wakacje w swym sednie wydaje się przecież czymś zbędnym, szkodliwym – w najlepszym przypadku prowadzi do marnowania czasu, w najgorszym do nerwic czy nawet śmierci (gdybym nie wytrzymał i popełnił morderstwo, o którym marzę, czekając w sklepie). Następnie, kobieta nie może znieść siebie samej, zrzuca więc cechy, za które się obwinia, na kogoś innego, konkretnie na mnie – facet po części zawsze będzie mułem.
A gdyby wziąć tezę trzech dziewczyn za prawdę, że rzeczywiście, facet jest niezdecydowany? Nie mam takiego poczucia, niezdecydowanie jest mi obce co najmniej jak współczucie i golenie się pod pachami, no ale może, skoro kobieta nie rozpoznaje niezdecydowania w sobie, to ze mną jest podobnie? Podpieram się przykładami: zakupy robię szybko, dzień planuję w sekundę a przyszły miesiąc w cztery, spodnie kupuję tam, gdzie akurat mnie zaniesie i nawet, gdy akurat się wywrócę, zostaję, twarzą do dołu, w miejscu gdzie upadłem, godząc się na wyroki losu. Nawet, jeśli to gnojówka. Czyli facet się nie waha.
Poza jednym przypadkiem.
Ustawić się z Kasią czy z Basią, a jak z Basią to dokąd Basię zabrać, wreszcie, kiedy od Basi uciec – czy gdy zechce przedstawić mnie swojej mamie, wprowadzić się do mnie, czy może dopiero w tym strasznym, potwornym momencie postawienia pierwszego kwiatka na parapecie? To może Kasia była jednak lepsza? I tak dalej, w tych barwach wirują myśli męskie, co niektórzy nazwą je rozważaniem, a kobieta niezdecydowaniem właśnie.
Teraz już rozumiem – mężczyznę i kobietę dzieli przecież niemal wszystko, od budowy fizycznej aż po upodobania. Na przykład facet uwielbia tarzać się w piwsku, współżyć na potęgę z wielką ilością partnerek, gapić się w telewizor oraz drapać się po jajach i jeśli kobieta nawet podziela zainteresowanie tymi działaniami, to wobec ostatniego musi skapitulować. W zamian, lubi ładne przedmioty, grzebanie w łazience i denerwowanie się, gdy wracam pijany o czwartej rano (na moment, po gitarę). Lubimy inne kolory. Inne samochody. Domy i ludzi też innych.
Ale niezdecydowanie nieodmiennie złości i facetów, i kobiety.
W tym jednym jesteśmy podobni.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze