Śledziłam chłopaka
CEGŁA • dawno temuWszystkie moje związki były krótkie, ponieważ wsiadałam na kolesia z byle powodu i w efekcie nie mógł się wysmarkać bez mojego pytania, dlaczego to robi. Byłam w tym straszna i śmieszna, wiem. Nos mi się powiększył od węszenia. Jestem pod tym względem prawdziwym „monsterem”, jak mówią znajomi. Gdy zaczęłam kręcić z Erykiem, postanowiłam odstawiam zazdrość. Chyba się nie udało?
Droga Cegło!
Z chłopakiem jestem krótko, od sylwestra. Z widzenia znaliśmy się co prawda wcześniej, z osiedla, na którym mieszkam, od urodzenia. Paczka jest zgrana i rośnie, bo nigdy nie odstawiamy od siebie nowych ludzi, a rzadko ktoś się wykrusza, robimy mnóstwo imprez i jest naprawdę OK.
Gdy zaczęłam kręcić z Eryczkiem, zbiegło to się u mnie z pewnym noworocznym postanowieniem: odstawiam zazdrość. Jestem pod tym względem prawdziwym „monsterem”, jak mówią znajomi. Wszystkie moje związki były krótkie, ponieważ wsiadałam na kolesia z byle powodu i w efekcie nie mógł się wysmarkać bez mojego pytania, dlaczego to robi. Byłam w tym straszna i śmieszna, wiem. Nos mi się powiększył od węszenia – to cytat od mojego ostatniego byłego. Teraz umiem się z siebie śmiać, kiedyś tylko płakałam nad swoją chorobą, a gostkowie jeden za drugim pokazywali mi plecy i słusznie.Z Erykiem postanowiłam twardo – nieważne, czy coś ściemnia, czy nie, ja nie będę się nad tym zastanawiać, dopóki prawda sama mnie nie rąbnie między oczy. Nie ukrywam, podoba mi się od dawna i pomyślałam sobie, że może pora wyciągnąć wnioski, raz czegoś fajnego sobie w życiu nie spieprzyć. To mogłoby być wymarzone babskie „to”, tak przynajmniej sądzę. Eryczek to zdecydowanie coś więcej niż fajny koleś.
Oczywiście, nie jest łatwo zrobić „pstryk!” i zmienić własną naturę z dnia na dzień. Było ciężko, cholernie ciężko. Jedyne, co udało mi się osiągnąć, to trzymać język za zębami, zanim nie będę pewna, że coś jest nie halo. I tu jestem z siebie dumna. Zrobiłam ten kroczek do wyzdrowienia sama, bez lekarza. Nadal uważam, że o Eryczka warto walczyć. Tylko że, począwszy od tego sylwka, kiedy miedzy nami poważnie kliknęło, on niestety odbierał pewien rodzaj telefonów. Na sylwestra to normalne, ale wyłowiłam jedną nieprzyjemną rozmowę, co już w tę noc normalne nie jest, a Eryk rozmawiał przy mnie. Ktoś był wobec niego chyba napastliwy, a on się bronił i opędzał od tej osoby jak histeryk. Kilka razy powtórzył: Nigdy do mnie nie dzwoń, choćby kończył się świat.
Ta osoba – na pewno zawsze ta sama – dzwoniła potem często. W każdym razie, byłam świadkiem rozmowy co najmniej dwa razy w tygodniu. Scenariusz identyczny. Było dla mnie dziwne, że Eryk odbiera albo że nie zmieni numeru, przecież na pewno wyświetla mu się, kto dzwoni… Nie rozumiałam tego, z zazdrością walczyłam. Jednak te telefony były tak burzliwe – słyszałam przecież tylko Eryczka, był wyjątkowo nieprzyjemny, nawet chamski dla tej osoby, chyba żeby ją zrazić i zranić, ale bezskutecznie. Po kilku razach musiałam przecież spytać, byłoby nienaturalne udawać, że w ogóle tego nie słyszę.I dostało mi się z kolei. Nigdy mnie o to nie pytaj. Nie będę z Tobą o tym rozmawiał, nigdy! Znów to NIGDY, Cegło, ta straszna nienawiść… Potem przeprosił mnie i powiedział, że nie miał na myśli konkretnie mnie – że akurat ze mną nie będzie o tym mówił. Tylko ogólnie, z nikim. Mam nie pytać, koniec.
Zastosowałam się, bo chcę komuś wreszcie zaufać. Ale zaczęłam szukać odpowiedzi gdzie indziej. Węszyć naokoło, wiesz. Umówiłam się z kolesiami z osiedla – tak już mam, wolę do takich spraw angażować facetów, laski zawsze coś namotają, a mnie chodziło o konkret. Zapytałam, co myślą. Jeden się w końcu wyrwał z jakąś Justyną, byłą Eryka. Że to może ona, bo rozstanie mieli denne, ona go podobno puściła z innym czy też tylko zostawiła, ale potem chciała wrócić. To nie była panna z naszego osiedla, nigdy o niej nie słyszałam. Telefonami kolega był lekko zdziwiony, gdyż to miała być historia sprzed roku — dwóch. Ale różne są panny i można się tak zakochać, że człowiek nie odpuszcza, prawda? Miał zdobyć jej numer (to mój znakomity pomysł oczywiście). O żadną Justynę nigdy Eryczka nie spytałam, tylko wzięłam sprawę w swoje ręce.
Kolega nazajutrz zadzwonił dać mi jej telefon, ale trochę się łamał. Powiedział, że chyba coś sobie ubzdurałam i to nie może być dobry adres na takie akcje, bo dziewczyna jest normalna. Odbiła w górę, studiuje weterynarię, zawsze była zrównoważona, a teraz może ma trochę nie po kolei, ale tylko na punkcie zwierzaków. No i żebym się zastanowiła, czy jest o co iść na wojnę.Zadzwoniłam, Cegło. Przepraszam. Od razu powiedziałam, że jestem z Erykiem i chcę się spotkać. Ona spoko się zgodziła, była bardzo sympatyczna i nie zdziwiona, jeszcze na koniec rozmowy spytała, Czy mam pieska albo kotka, czujesz? Jak ją tylko zobaczyłam, wiedziałam, że pudłuję. Przyszła na spotkanie z dzieckiem w wózku, na palcu obrączka. No, chyba jeszcze tylko mogło mi wpaść do tego szalonego łba, że to dziecko Eryczka, wmówione innemu faciowi… Na szczęście nie wpadło. Bredziłam coś tam, że Eryk jest „trudny”, a bardzo mi na nim zależy, chciałabym pewne jego zachowania zrozumieć lepiej, żeby nie powtórzyć swoich błędów. W trakcie zorientowałam się, że na dobrą sprawę, to nie do końca kłamię… Tylko wstydziłam się wyłuszczyć to idiotyczne już w tym momencie pytanie: Czy to ty do niego wydzwaniasz? Jesteś może psychopatką?
Justyna sama mi pomogła. Faktycznie, można by być zazdrosnym o ich związek, był długi i chyba poważny, w każdym razie dużo o Eryczku wiedziała i mówiła niegłupie rzeczy. Zależało jej – tak mi się zdaje – żeby jemu, a w tym wypadku nam się ułożyło. Na koniec zapytała, czy może przypadkiem znam już jego mamę. Bo miała nadzieję, że może się z nią pogodził… I tak to, Cegło, wyszło szydło z worka.
Tylko tyle udało mi się dowiedzieć, że Eryk po maturze ściął się śmiertelnie z rodzicami i wyniósł z domu. Ojciec go skreślił, matka próbowała odzyskać. Justyna nigdy nie dowiedziała się wszystkiego, bo zbył ją krótko, a potem już było identycznie jak za moich czasów: telefony, awantury i kategoryczny upór Eryka. Zaciął się, ale nigdy Justynie nie powiedział, o co poszło. I ona przestała pytać.
Cegło, jestem w kropce. Justyna wydaje mi się typem dziewczyny, która mówi prawdę. Zapomniałam z tego wszystkiego spytać ją pro forma o powody rozstania z Eryczkiem… Nie czuję się na siłach nawracać go na kontakt z rodziną, bo najpierw musiałabym przyznać, skąd znam fakty. A jest mi wstyd. Dla niego to musi być naprawdę bolesne. No i jest taki drażliwy – co będzie, jeśli się dowie w jakiś sposób, że rozpytywałam o jego osobiste sprawy za jego plecami? Znów mam stracić chłopaka przez głupotę? Może i tak. A może istnieje jakiś sposób, by zachować się z twarzą w tej sytuacji? Dopiero się poznajemy, tak bardzo nie chcę tego zepsuć.
Donata
***
Witaj, Donato!
Podoba mi się Twój list, w którym rozbrajająco szczerze opisujesz swoje wady. Naczelna z nich to… niecierpliwość. W zasadzie nie powinnam Cię może pocieszać, tylko pozwolić, żebyś jeszcze raz oberwała po tym wścibskim, węszącym nosku :). Myślę sobie jednak, że istnieje coś, o czym nie napisałaś – przyczyna Twoich zachowań.
Jeśli na przykład w przeszłości ktoś Cię mocno zranił i skrzywdził, możesz podświadomie mieć alergię na niejasne sytuacje i wbudowany wykrywacz kłamstw. To bardzo utrudnia stworzenie „normalnej” relacji uczuciowej, w której potrzebny jest szeroki margines zaufania, o którym sama wspominasz. W miłości trzeba uwierzyć drugiej osobie na wyrost i na wejście, nie psując sobie radości rozmyślaniem o tym, co będzie, gdy ona kiedyś nas jednak oszuka… Ty ten rodzaj spontaniczności zatraciłaś, ale głowa do góry: możesz ją odzyskać. Widzisz już i rozumiesz własny problem, a to więcej niż połowa zwycięstwa.Teraz historia z Erykiem. Chłopak ma gigantyczną rodzinną traumę, z której nie lubi się zwierzać. Nikomu. Nie powiedział o niej za wiele poprzedniej dziewczynie, z którą był długo. Czy więcej powie Tobie, zależy w głównej mierze od tego, jak ułoży się Wasz związek, a trwa on na razie niecałe trzy miesiące. Daj mu szansę.
Oczywiście, nie mogłaś czuć się komfortowo, będąc ustawicznie świadkiem tajemniczych awantur przez telefon z niezidentyfikowanym rozmówcą, i w tym punkcie Twój niepokój był uzasadniony. Ale – tylko niepokój. Ty poszłaś na całość. Facet ma prawo odebrać to jako nielojalność. I znów nie masz ruchu – musisz zaufać innym ludziom, zdać się na ich rozum i dojrzałość. Wydaje mi się, że Justyna nie przekaże Erykowi faktu ani treści Waszej rozmowy. Co do kolegów, których przepytywałaś, trudno orzec. Nie wiem, ile czasu minęło, nie wiem czy to bardziej Twoi kumple czy jego. Gdyby powiedzieli mu od razu o Twojej „akcji”, raczej już byś o tym wiedziała. Jeśli brak takich sygnałów, sprawę można uznać za zamkniętą. I nie rozgrzebywałabym jej bardziej, dzwoniąc po ludziach i prosząc, by mu nie mówili, bo zrobi się niepotrzebnie afera. Dotychczas traktowano Twoje „śledztwo” ze zrozumieniem – nie psuj sobie opinii.
Wobec Eryka są dwa wyjścia.
1. Gorsze — przemilczenie. W ostateczności (gdyby rzecz wyszła na jaw), masz zawsze asa w rękawie: na ewentualne zarzuty możesz zareagować powiedzeniem prawdy. To proste. Nie podobały Ci się te telefony, a on nie umiał być z Tobą szczery. Zależy Ci na nim, chciałaś więc wiedzieć, czy nie ściga go przeszłość i czy nie będzie to źle wpływać na Was. Poznałaś Justynę… Resztę zostaw jemu. Nie wspominaj o konflikcie z rodzicami i nie naciskaj go. W ten sposób zaszkodziłabyś również Justynie, która powierzyła Ci to w tajemnicy, by rozwiać Twoje błędne domysły. Przekonasz się, czy Eryk będzie ciekaw szczegółów Waszego spotkania. Czy – i kiedy – zechce sam poruszyć temat rodziny. Daj mu czas.
2. Lepsze — opowiedzenie z własnej inicjatywy o spotkaniu z Justyną. Argumenty i wszystko inne jak wyżej. A zyskasz czyste sumienie i będziesz wolna od niepokoju, że ktoś Cię „wsypie”.
Nie będę przed Tobą ukrywać – drugie rozwiązanie wymaga odwagi, zwłaszcza po kilku porażkach na koncie. I ze świadomością, że to nie koniec wybojów. W przyszłości czeka Cię bowiem jeszcze dużo pracy: decydując się na związek z Erykiem, decydujesz się na przykład na pewien udział w rozwiązaniu problemu, który go dręczy. Ale przemyśl sprawę. Może w Twoim życiu nadszedł właściwy moment na to, by śmiało – i mądrze — zawalczyć o swoje.
Będę trzymać kciuki, rzecz jasna.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze