Wpływ Dody na życie seksualne Polaków
CEGŁA • dawno temuMierzyłam w sklepie buty muszkietera, takie powyżej kolan. Ślinka mi ciekła na ich widok od kilku tygodni. Mój chłopak był ze mną i oświadczył, że brakuje mi tylko mini, dekoltu i futra, a będę wyglądać jak Doda wysiadająca z beemwicy… Nie jestem kretynką i buty oczywiście kupiłam. Nie trafiam za tym facetem, chociaż bardzo go kocham i… pragnę. Nie chcę zrobić pochopnego gestu, żeby nie uznał mnie za wyuzdaną.
Droga Cegło!
Byłam z moim facetem na cudownym wyjeździe w górach, gdzie TO się wreszcie stało, nasz pierwszy raz… To znaczy, pierwszy raz ze sobą, bo przedtem oboje już z kimś byliśmy.
Odleciałam kompletnie, po prostu skoczyłam do wody na główkę, zabrakło mi tchu i ciężko było mi się pozbierać – tak było bosko. Niestety, trzeba było wrócić do rzeczywistości, no i tak się jakoś dzieje po tym powrocie, że wyhamowaliśmy. Zastanawiam się, czy to tylko kwestia naszej sytuacji (braku mieszkania) czy coś więcej. I wydaje mi się, że pomimo całego oszołomienia to jest we mnie, ja robię uniki. A powód tego możesz uznać za głupi, proszę Cię jednak o szczerą opinię.
Nie chcę oddalać się od Mariusza w sensie fizycznym. Ale zaczęłam czuć coś w rodzaju strachu przed jego oceną, oczywiście nie moich „umiejętności”, tylko przed taką szerszą oceną, czy na przykład nie jestem zbyt otwarta, czy nie zrobiliśmy tego za szybko, czy przedstawiam jego zdaniem wartość jako kobieta. Moja obawa spowodowana jest tym, że Mariusz to dość specyficzny człowiek, surowy w poglądach na niektóre sprawy. A te sprawy, przynajmniej w moim odczuciu, dotykają pośrednio seksu. On przegina! Kilka razy nawet ostro się pokłóciliśmy, bo musiałam po raz kolejny wysłuchać tyrady, że Madonna jest wulgarna i chodzi jej tylko o kasę, a laski z raperskich klipów, łaszące się w kusych spodenkach do facetów obwieszonych złotem, to żałosny przykład dla młodych dziewczyn, co widać na każdej dyskotece czy imprezie… Na końcu naszej ostatniej kłótni jak zwykle „wypłynęła” Doda. Mariusz oświadczył, że jak jeszcze raz złapie w radiu w „wiadomościach dnia” coś na jej temat, na jakiejkolwiek stacji, to rozdepcze MP3, bo chyba są na świecie ważniejsze sprawy niż garderoba „tej pani”… Poczułam babską solidarność i na obronę Dody wtrąciłam, że przynajmniej ma niezły głos. A Mariusz: Szkoda, że nie używa go w mądrzejszy sposób.
Zresztą, w klimacie Dody było inne śmieszne wydarzenie – już naprawdę śmieszne, nie mam innych słów. Kiedyś, zanim jeszcze poszliśmy do łóżka, mierzyłam w sklepie buty muszkietera, takie powyżej kolan. Ślinka mi ciekła na ich widok od kilku tygodni. Mariusz był ze mną i oświadczył, że brakuje mi tylko mini, dekoltu i futra, a będę wyglądać jak Doda wysiadająca z beemwicy… Pomyślałam wtedy, że zamiast słowa „Doda” chciał użyć innego słowa, też na „d”… Oczywiście, nie jestem kretynką. Buty kupiłam. Noszę je do wąskich dżinsów i wielkich swetrów, wyglądają fantastycznie i nawet Mariusz się do nich przekonał – nie chciał całkowicie przyznać mi racji, więc tylko zaczął mnie pieszczotliwie nazywać Kotem w butach:).
Ostatnio miała miejsce dziwna sytuacja, w trakcie której poczułam straszną samotność, onieśmielenie i coś takiego, że już nigdy nie odważę się kochać z Mariuszem. Potem mi przeszło, ale jednak! Byliśmy u znajomej pary na piwie i oni puścili film. Nie pornograficzny, ale bardzo śmiały: o parze obcych sobie ludzi, którzy uprawiają seks „na zimno”. Aktorzy byli nieznani, powiedziałabym nawet, że dość brzydcy, w każdym razie zwykli, nie upiększeni w żaden sposób. Sceny erotyczne były naprawdę mocne, zajmowały połowę filmu i przyznam, że byłam podniecona. Ale, że byli to moi znajomi, jednocześnie wstydziłam się i bałam reakcji Mariusza. Że usłyszę kolejny wykład o wulgarności. Nic takiego nie nastąpiło, o dziwo. Po filmie wszyscy byliśmy trochę przygnębieni. Kolega z tamtej pary powiedział: Psu na budę taka miłość! Ja na to, że to nie była żadna miłość, tylko kopulacja. I tu zaskoczka ze strony Mariusza! Oświadczył, że to była miłość, tylko cholernie smutna.
Cegło, nie trafiam za tym facetem, chociaż bardzo go kocham i… pragnę. Nie chcę zrobić pochopnego gestu, żeby nie uznał mnie za wyuzdaną czy coś w tym rodzaju. Nie umiem sobie z tym poradzić, bo nie rozumiem toku jego myślenia. Co robić? Nie chcę go stracić.
Kot w butach
***
Droga Kocico:)!
Jak w tym dowcipie o psychologach: wszystko u Was w porządku! Jestem może tylko troszeczkę zadziwiona tym, że w życie dorosłych ludzi „ingerują” z taką siłą osoby ze świecznika i z tabloidów, które przecież nie mają REALNEGO wpływu na Wasze uczucia czy wybory – oni po prostu sprzedają określony towar, którego wcale nie musicie kupować.
Widzę dwa, drobne w sumie problemy.
Nie nazwałabym Cię na pewno dziewczyną z kompleksami, ale w wypadku tego konkretnego chłopaka poczułaś się niepewnie, ponieważ ogromnie Ci na nim zależy. Przeżywasz właśnie pierwszą, najfajniejszą fazę związku: totalne zadurzenie, czy, jak to opisałaś, zanurzenie. I chcesz za wszelka cenę „dobrze wypaść” pod każdym względem, tymczasem za mało go znasz, by wiedzieć, jak on widzi Ciebie. Skoncentruj się na symptomach pozytywnych. Byłoby nierozsądnie brać jego opinii o Madonnie czy innej gwieździe pop do siebie, chyba się ze mną zgodzisz? Artyści z kręgu „wszystko na sprzedaż” (ciało i prywatność też) mają swoje grono wielbicieli, a Mariusz ma prawo w tym gronie nie być. Nie osądzaj go z powodu tego, że nie odpowiada mu określony typ kobiety, ma na niego wręcz alergię. Odpowiadasz mu Ty, taka jaka jesteś, bez BMW, ale w butach muszkietera…
U Mariusza z kolei widzę nieco zbyt poważny stosunek do mediów. Po co traci nerwy na coś, co go nie interesuje? Poza tym, mam wrażenie, że jego nie bawi analiza cienkiej granicy między świadomym pastiszem pewnego stylu w celach merkantylnych (lub jej nie dostrzega), a totalnym, szczerym kiczem i bezguściem, wynikającym z charakteru danej osoby. Kicz jako taki go mierzi i już. Co poradzisz? Nie sądzę natomiast, by był zatwardziałym konserwatystą, wrogiem kobiet, czy, co gorsza, zakłamanym łakomczuszkiem, który w skrytości ducha marzy o takich właśnie dziewczynach. Nie wpadajmy w paranoję. Zresztą, czy zatwardziały konserwatysta potrafiłby dać Ci odlotowy seks? Nie sądzę.
I na koniec coś o filmie, który Cię podniecił i zarazem onieśmielił… Z Twojego opisu domyślam się, że nie chodzi o 9 i ½ tygodnia, tylko raczej o Intymność. Faktycznie, mocna rzecz. Bardzo mądra i prawdziwa, choć niewesoła. I zgadzam się z Mariuszem: opowiada o szukaniu bliskości, nie o kopulacji. To dobrze, że obejrzeliście go razem. Dowiedziałaś się przy tej okazji dużo więcej o wrażliwości i poglądach Mariusza (na miłość i na sztukę), niż podczas wszystkich Waszych sprzeczek o Dodę. Wykorzystaj tę wiedzę. Spróbuj się odrobinę wyluzować i łagodnie zawrócić Wasz związek w kierunku bliskości, bo myślę, że przed Wami jeszcze mnóstwo upojnych chwil.
Za które jak zwykle trzymam kciuki…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze