Sekrety damskiej toalety
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuKobieta dla faceta tajemnicą będzie zawsze. Nawet uwodziciele w typie George’a Clooneya siedzą czasem ze szczęką melancholijnie obijającą się o podłogę swych apartamentów, myśląc – co jest grane? Poznajemy reguły zachowań: jak uwieść, dogodzić. Robimy to jednak, bo umiemy, w drodze wybrukowanego rozczarowaniem doświadczenia, wydedukować to i owo, lecz zatrzymujemy się na zachowaniu. Motywacje, sensy damskich posunięć pozostaną dla nas sekretem i być może łatwiej porozumielibyśmy się z kosmitami.
Kobieta dla faceta tajemnicą będzie zawsze – to ten szczególny rodzaj sekretu, którego nie można zgłębić, lecz da się w szczególny sposób oswoić. To jak z Chińskim Pokojem, przykładem podanym lata temu przez Johna Searla i pozornie tylko dotyczącym sporu o sztuczną inteligencję. Otóż w rzeczonym pokoju siedzi sobie facet, ma kartki pełne chińskich znaków, książkę reguł, a jak pod drzwiami przesuną mu świstek po chińsku, odda swój, nieodmiennie z właściwą odpowiedzią dzięki instrukcji. Innymi słowy, będzie porozumiewał się po chińsku zarazem chińskiego nie znając, nie mając bladego pojęcia co jest na tych karteluszkach i czemu u diabła służą.
Chłopy mają podobnie w kontaktach z płcią piękną i jestem pewien, że nawet uwodziciele w typie George’a Clooneya siedzą czasem ze szczęką melancholijnie obijającą się o podłogę swych apartamentów, myśląc – co jest grane? Poznajemy reguły zachowań, jak uwieść, porzucić, dogodzić, pokłócić się nawet by uniknąć lima pod okiem, a potem meldować się z kwiatami, niekiedy takimi nawet, które się spodobają. My, faceci, robimy to jednak, bo umiemy, w drodze wybrukowanego rozczarowaniem doświadczenia, wydedukować to i owo, lecz zatrzymujemy się na zachowaniu. Motywacje, sensy damskich posunięć pozostaną dla nas sekretem i być może łatwiej porozumielibyśmy się z kosmitami.
Weźmy ubikację – to ona właśnie najwyraźniej uwidacznia różnicę mentalną między płciami, jakby białe kafelki okalały ścianę świątyni, która wydobywa prawdę wszelką. Facet pójdzie tam samotnie, żeby poczytać Przegląd sportowy, podumać, wyprężyć przed lustrem kogucią klatę i pośpiewać sobie do dezodorantu, słowem, ubikacja zmienia nas w chłopców. Co robi tam kobieta sztuk jeden, jeszcze można się domyśleć, kłopot pogrzebano gdzie indziej.Siedząc w dowolnym lokalu, od najpodlejszej speluny, przez ekskluzywne restauracje aż po lokale nocne, gdzie takich jak ja na ogół nie wpuszczają, łatwo można stwierdzić, że kobiety wchodzą do toalety nie pojedynczo, lecz w parach. Wyłącznie, nie stadnie, ani w czwórkach, jakby do nieba szły, nie im do trójkąta czy samotności. Są dwie. Nieodmiennie. Zamykają za sobą drzwi do niepojętej tajemnicy.
Co one tam robią? Nie wiemy, można tylko snuć domysły – przecież są czynności intymne, których każdy woli dopełnić w samotności, chyba, że kobietom ten rodzaj potrzeby nie jest właściwy i wstydzą się tylko nas, facetów, albo też czują nieodparte ciśnienie na kolektyw. Z reguły, niestety, klozet jest tylko jeden, więc jak dochodzi do zmiany i wzajemnego oceniania barwy lub dźwięku, właściwemu tej czynności. Potem zmiana? Synchroniczna? A przede wszystkim w jakim celu, po co to wszystko, dowiadują się czegoś o sobie z tych dźwięków i ruchów, jeśli zaś tak, to do czego taka wiedza potem się przydaje? Naiwne to pytania i bezsensowne, choćby dlatego, że kobiety, wchodząc do łazienki we dwie spędzają tam dużo więcej czasu niż wymagają tego czynności fizjologiczne, nawet podwojone z bonusem dokładnej higieny. Czyli nie to.
Być może pięknią się nawzajem, na co, w pośredni sposób mogłyby wskazywać torebki targane nieodmiennie do tej nieszczęsnej ubikacji, gdzie przecież jest lustro niczym Goliat — brak tylko kamienia dawidowego. Lecz przecież poprawianie makijażu stanowi część towarzyskiego rytuału, to ust podkreślanie przed maleńkim lusterkiem, oko puszczane do koleżanek i facetów. Więc po co to czynić w ubikacji? Jeśli nawet, to mam nieustające przeświadczenie o rywalizacji między kobietami, gdyż każda musi być najprześliczniejsza, szukanie wiec wsparcia wśród przedstawicielek tej samej płci przypomina więc przychodzenie po radę do krokodyli, a żadna nie chce być piękna tylko dla koleżanki.
Rozmowa i komentarz również w grę nie wchodzą, gdyż stanowią element gry towarzyskiej – szepnięcie przez ramię, do ucha, tak by słyszane było co drugie słowo i wszyscy domyślali się reszty. Wartość komentarza ubikacyjnego jest żadna zwłaszcza w dobie SMS — ów, którymi można dyskretnie się wymienić. Chyba, że istnieją słowa, które brzmią dobrze tylko w cieniu echa odbitego od kafelków, w tupocie ludzi, niecierpliwie oczekujących zza drzwiami.
Tłumaczę to sobie jak facet, lecz to obłędne tłumaczenie, moja płeć siedzi przecież w chińskim pokoju i nie pojmie przeciwnej. Także tego szczególnego zachowania – dopuszczam więc możliwość, że w toalecie pali się włosy i kawałki ubrań celem zaklęć miłosnych, przebija wargi z intencją pognębienia Miss Bożego Ciała czy kogoś podobnego, toczy błyskawiczne walki albo po prostu, dziewczyny patrzą na siebie w niemym przerażeniu, owładnięte grozą świata. Może nawet ta ubikacja jest czymś innym niż dla mnie, jakimś fantastycznym miejscem, ogrodem może, albo całym kosmosem, który nagle, z kafelków, kranów i spłuczek zaczyna przemawiać o rzeczach doniosłych? W ten sposób, zamknięcie drzwi ubikacji wpędza człowieka w paranoję.
Więc już wiem, albo przynajmniej mi się wydaje. Nie rozumiemy kobiet, a one z tej tajemniczości uczyniły niezwykłą siłę, która nas przyciąga. Tajemniczość zaś trzeba podtrzymywać, także w sprawach najdrobniejszych i dlatego właśnie dziewczyny wchodzą do ubikacji dwójkami. Bo to dla faceta niepojęte. Stają tam na kilka minut, milczą spokojnie, czekają sobie. Może patrzą na siebie. Może nie. A my się dziwimy i tylko o to, o tajemniczość chodzi.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze