W ramionach korporacyjnego oszusta
CEGŁA • dawno temuLudziom kariera uderza do głowy jak woda sodowa. Stają się wredni i nie ma dla nich problemu podstawić koleżance nogę w pracy, by tylko dopiąć swego. Przeżyłam to na własnej skórze. Nie wiem, jak mogłam nie zauważyć, że on owinął sobie mnie wokół palca jedynie po to, żeby dobrze spenetrować sytuację w pracy, układy, zależności – zwąchać, gdzie leżą najlepsze konfitury, z korzyścią dla siebie. Nigdy przedtem nie uważałam siebie za naiwną. Cóż, człowiek sam siebie nie zna.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Droga Cegło!
Co sądzisz o tym, że ludziom praca i kariera uderzają dziś do głowy jak woda sodowa? Efekt jest taki, że stają się, delikatnie mówiąc, wredni i nie ma dla nich problemu na przykład podstawić koledze czy koleżance nogę w pracy czy gorzej — wbić nóż w plecy, by tylko dopiąć swego…
Przeżyłam to na własnej skórze w bardzo niefajnych okolicznościach, bo wiązało się to też z facetem i z poważnymi uczuciami (z mojej tylko strony, jak się okazało potem), a ja nigdy przedtem nie uważałam siebie za pierwszą naiwną… Cóż, człowiek sam siebie nie zna.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Nie jestem idealistką, która chciałaby żyć powietrzem, nie mieć tzw. kapuchy, za to święty spokój od takich problemów jak stosunki w firmie. Ale niektóre zagrania uważam za normalne świństwo. Miałam w pracy, nazwijmy to, w moim dziale (nie chcę raczej, żeby ktoś rozpoznał moją sytuację, nawet jeśli i tak stamtąd odejdę) bardzo fajnego kolegę, dużo zadań robiliśmy wspólnie i szło to dobrze. Przyszedł do nas w określonym momencie, kiedy ja i inni ludzie z działu byliśmy już w firmie dobrze zagospodarowani i zorientowani, co i jak, ja na przykład miałam już dwuletni staż. On niby był nowy, ale wciągnął się błyskiem. Zakolegowaliśmy się w sześcioro, były też spotkania poza biurem, no… „działo się”, jak to mówią w reklamie.
Potem bardzo szybko w sumie zaczęło się coś dziać konkretnie między nami dwojgiem. Parę razy była trenowana knajpka tylko w duecie, rozmowy o firmie i ludziach, o marzeniach, co kto chce robić dalej w życiu, normalnie. Parę razy po dobrym winie zdarzył się seks. Zakochałam się, ani się zdążyłam obejrzeć czy zastanowić. Dodam, że chłopak jest (nie, pardon, był!) naprawdę super – może nie to, że przystojny czy szpanerski (w naszej firmie nie ma za dużo gadżeciarzy, to specyficzne środowisko), ale ciepły, dowcipny, dobry w pracy i nie tylko:-). Bardzo szarmancki, dobrze wychowany, opiekuńczy. Więcej kadzić nie będę, bo nawet na to, jak się okazało, nie zasługuje.
Nie wiem, jak mogłam nie zauważyć, że on owinął sobie mnie i nie tylko mnie wokół palca jedynie po to, żeby dobrze spenetrować sytuację w pracy, układy, zależności – krótko; zwąchać, gdzie leżą najlepsze konfitury, z korzyścią dla siebie. A inteligentny jest, nie powiem. Po czasie wyszło, że po prostu wyciągał ze mnie informacje, jak jakiś parszywy agent – o ludziach, o stosunkach. Planował swoją drogę w górę, a mną się tylko posłużył.
Nie minęły dwa miesiące, jak prezes przedstawił mi go jako… mojego bezpośredniego przełożonego, który pokieruje całym działem – dodam, że przedtem pracowaliśmy na równi, bez lidera. Nie o to już w tym momencie chodzi, że mój, he he he, „chłopak” się nie nadaje na to stanowisko, bo pewnie się nadaje. Ale wpierw musiał przecież kogoś przekonać i urobić, że w ogóle taki szef jest nam potrzebny!
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Potem było tylko gorzej. Facet, z którym poszłam do łóżka i zaczynało mi się wydawać, że może to być coś fajnego i na dłużej, wziął się za nas ostro. Zaglądał nam w monitory, nie wiem, może się martwił, że oglądamy w pracy pornosy zamiast robić projekt, robił głupie komentarze o wychodzeniu na fajkę czy lunch („Za długo! Za często!”), ironizował, kiedy ktoś szedł do domu PRZED NIM i tak dalej. Po tygodniu… odbiło mu! Kazał pisać mailem krótkie dzienne raporty o postępach w naszej pracy, to znaczy w punktach, co konkretnie, po kolei tego dnia zrobiliśmy… W ogóle w całej firmie wisiał wokół niego jakiś dziwny smrodek, ludzie uśmiechali się pod nosem po kątach, robili głupie miny, nam konkretnie – chyba współczuli.
Najważniejsze powiem Ci na koniec: wyobraź sobie, że on wcale nie chciał ze mną zrywać! Zachowując się w pracy jak ostatnia szmata, przeczołgując ludzi po ziemi, próbował jednocześnie udawać, że między nami wszystko OK, możemy się jak dawniej umawiać, spotykać, kochać, bo przecież praca to jedno, a życie prywatne to drugie. Kompletny oszołom, nie sądzisz?
Już prawie znalazłam nową pracę, chociaż szkoda mi tej. Lubiłam ludzi, lubiłam to, co robię. Szlag mnie dodatkowo trafia, że okazałam słabość i sama zrezygnowałam przez taką szuję, miernotę, a on tam sobie zostanie w najlepsze i będzie się piął w górę, po cudzych plecach oczywiście. A najbardziej nie mogę znieść myśli, że nie poznałam się na nim i pozwoliłam się tknąć więcej niż jednym palcem. Mam mdłości, kiedy sobie przypomnę. I nie marzę o niczym innym, jak o tym, żeby solidnie podwinęła mu się nóżka… Może jestem mściwa i głupia, trudno.
Perełka
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
***
Droga Perełko!
Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale przyszłość tego pana zależy w dużej mierze od tego, jak rozgrywał swoją partię, a tego pewnie do końca nie wiesz. Czy wkradł się do firmy i w łaski szefa wyłącznie kuchennymi drzwiami, zbierając najpierw pokątnie potrzebne informacje – czy też został celowo i z rozmysłem zatrudniony w celu „zdyscyplinowania” części pracowników i w charakterze gumowego ucha głównych zarządzających? Jeśli pomysł wyszedł od niego – raczej lubiany czy ceniony nie będzie i prędzej czy później jego wątpliwa kariera legnie w gruzach. Jeśli natomiast Wasz prezes dostał modnej gdzieniegdzie obsesji na punkcie kontroli i wprowadził do firmy „kontrolera”, to już inna bajka.
Nie wyrzucaj sobie tego, że postanowiłaś zmienić pracę. Ta historia uderzyła w Ciebie podwójnie. Zostałaś bezwzględnie i cynicznie oszukana jako kobieta i jeszcze miałabyś znosić to indywiduum jako swojego szefa? A po cóż Ci takie stresy? Musisz zająć się sobą i swoim komfortem psychicznym, a w opisanej sytuacji byłoby to raczej trudne.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Robisz bardzo dobrze, odchodząc, z jeszcze jednego powodu. Z takich „klimatów” uciekają zwykle najlepsi – ci, którzy znają swoją wartość i nie pozwalają sobą pomiatać. A pracodawca na tym traci. I może w związku z tym kiedyś przejrzy na oczy.
Ludzie, którzy zachowują się tak, jak Twój nowy „kolega” z pracy (i jego ewentualni zleceniodawcy), traktują innych instrumentalnie, wykorzystują ich, wyznając pogląd, że informacja to władza. Podobnie sądzą na temat nadmiernej kontroli – że dyscyplinuje ona ludzi, zmusza do lepszej pracy, etc. Skądinąd wiadomo, że zestresowany człowiek pracuje gorzej – niekiedy specjalnie, na złość przełożonym. Nikt nie lubi być inwigilowany – ani w firmie, ani tym bardziej w związku uczuciowym. Takie działania odnoszą wręcz odwrotny efekt: ludzie, którym okazuje się wyższość i brak zaufania, próbują się wymknąć, oswobodzić. Czasami jednak tego typu brzydkie praktyki korporacyjne, psujące atmosferę w pracy i skłócające ludzi ze sobą, są dla pracodawcy paradoksalnie korzystne, gdyż… niesolidarnym zespołem łatwiej rządzić.
Postaraj się jak najszybciej wyrzucić z pamięci osobisty aspekt tej niemiłej historii. Facet nie zasługuje nawet na strzępek wspomnień, o czym sama doskonale wiesz. Ale że był inteligentny i wytrenowany — czymś Cię ujął, co nie znaczy, że jesteś naiwna i nie znasz się na ludziach. Szukałaś miłości, znalazłaś oszusta i manipulatora. Bywa. Rozumiem gorycz, rozumiem, że w porywach możesz czuć się „skalana”. Ale to nie Ty powinnaś się tak podle czuć!
A słodką zemstę odradzam. Pozostaw tego pana losowi – zdziwiłabyś się, jak sprawiedliwy bywa… Skoncentruj się raczej na uczuciach i sprawach pozytywnych.Powodzenia życzę!
Cegła
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze