Siostrzyczka - egoistka
CEGŁA • dawno temuMoja siostra ma świetną pracę w banku, chodzi elegancko uczesana i ubrana, wraca do domu o 17. Mimo to nie ruszy w mieszkaniu palcem: ja sprzątam, zmywam, piorę, podgotowuję jej obiad na następny dzień, robię zakupy, wychodzę z psem. Muszę opłacać połowę wynajmu mieszkania i innych opłat, mimo że spędzam w nim 8 godzin na dobę i prawie nie korzystam z kuchni - pracuję na dwa etaty.
Droga Cegło!
Postanowiłam napisać, bo akurat siedzę sama w domu i ciężko mi na duszy. Siora pojechała na wakacje do Egiptu, a mi się nic nie chce, chociaż parę rzeczy mogłabym nadrobić, na przykład wysprzątać mieszkanie. Moje życie nie ma żadnego celu, no może poza tym, żeby usługiwać siorze. Jest 5 lat starsza, pierwsza przyjechała do Warszawy, skończyła studia. Kiedy nadeszła moja kolej, nagle się okazało (przygotowałam się bardzo dobrze do egzaminów), że na mnie niestety rodzice już nie mają pieniążków. Jest to akurat moim zdaniem w porządku, nigdy nie wyciągałam do nich ręki po wszystko. Zacięłam się i obiecałam sobie, że w takim razie sama sobie zarobię na te studia. 4 lata przeleciały jak z bicza strzelił. Teraz mi się zdaje, że wkopałam się w najgorsze możliwe g… i nie umiem się z tego wycofać, wyplątać. Moje życie jest kompletną pomyłką, tak jak moje wszystkie marzenia i plany.
Wygląda to tak. Ciągnę dwie prace w gastronomii, na zmianę jestem w pubie na barze i kelneruję w pizzerii, co drugi dzień tu albo tu. Do tego sprzedaję kosmetyki z katalogu. Mam tylko jeden wolny weekend w miesiącu, a pod oczami ciemne wory do pasa, bo się nie mam kiedy wyspać.
Moja siora ma świetną pracę jako analityk w banku, chodzi elegancko wyczesana i ubrana, z teczuszką, wraca do domu o 17. Mimo to nie ruszy w mieszkaniu niczego palcem: ja sprzątam, zmywam, piorę, podgotowuję jej obiad na następny dzień, robię zakupy. Świątek piątek muszę wychodzić z psem, bo jest „mój”, to znaczy ja go przygarnęłam – w efekcie ma tylko dwa spacery, rano i w nocy, bo w środku dnia ona nigdy jeszcze z nim nie wyszła.
Postawiła też twarde warunki finansowe, a w zasadzie to po prostu zdziera ze mnie, ponieważ muszę opłacać połowę wynajmu mieszkania i wszystkich innych opłat (mimo że spędzam w nim 8 godzin na dobę i prawie nie korzystam z kuchni – żywię się w pracy), poza tym ona często „zapomina” oddać mi swoją część (ja robię opłaty) albo na przykład nie zwraca mi za zakupy do domu. Podbiera mi też drogie kosmetyki z moich dostaw i obiecuje zapłacić „po pensji”. Czy ja w takiej sytuacji mogę w ogóle marzyć o uzbieraniu na studia?Do tego: ja chodzę do pracy na 10, ale siora na 8. Więc muszę wstawać i tak 2 godziny wcześniej, bo ona mnie budzi, że zaspała i żebym jej uprasowała ciuchy do pracy i zrobiła kanapki. Potem zajeżdżam do domu najczęściej koło 1 w nocy – musze brać taksówkę, chłopak siory ma samochód, ale czy uwierzysz, że nigdy przez te 4 lata nie zaproponowali nawet raz, chociaż w weekend, że po mnie podjadą czy coś, kiedy padam z nóg? Zanim się wykąpię, nakarmię psa, zrobię obiad na jutro, jest po 2. I tak w kółko.
Raz zwierzyłam się mamie, żeby trochę siorę ustawiła, niestety i tu spotkał mnie zawód. Mama pouczyła mnie, że starszą siostrę powinnam szanować i pomagać jej, bo ona ma reprezentacyjną pracę, no i przyjęła mnie do mieszkania, dzięki czemu nie muszę wynajmować osobno i jest taniej, jestem niewdzięczna, takie tam bzdety. Tak strasznie się zdenerwowałam tą rozmową, że przestałam jeździć do domu, nie byłam nawet na ostatnie Boże Narodzenie ani na Wielkanoc.Jestem nieludzko zmęczona i podłamana, czuję się prawie jak koń pociągowy. Zastanawiam się, po co to wszystko, może powinnam zwinąć manatki, tylko że do domu wracać nie mam zamiaru. Poradź, proszę, co Ty byś zrobiła, bo ja już tego nie wytrzymuję.
Ta Gorsza Sis
***
Dziewczyno!
Jesteś silną kobietą i bardzo Cię za to podziwiam. Pracujesz w trudnym środowisku, wymagającym radzenia sobie z różnymi typami ludzkimi. Wytrzymujesz to dzielnie. Ale w domu, z najbliższą krewną, jakoś to nie wychodzi, prawda? Tracisz stanowczość, wszystko wymyka Ci się spod kontroli, ulegasz i odpuszczasz… Może dla świętego spokoju, ponieważ jesteś, jak sama piszesz, nieludzko zmęczona. Ale spokój nie przychodzi. I nie przyjdzie, jeśli się nie postawisz. To pewne.
Kiedy siostra wypoczywa w Egipcie, Ty rozmyślasz, czy by nie wykorzystać jej nieobecności na generalne porządki w mieszkaniu… Nie ukrywam, Twój stan mocno mnie niepokoi. Przecież sama doskonale wiesz, co tak naprawdę domaga się uporządkowania: Twoje życie. Ono jest najważniejsze, masz je tylko jedno. Zrozum to. Siostra zrozumiała to już dawno.
Co ja bym zrobiła? Myślę, że przede wszystkim trochę bym się zlitowała nad sobą, gdybym nie miała nikogo, kto zechciałby mnie w tym wyręczyć. A Ty, jak widać, nie masz, dlatego musisz natychmiast zacząć działać! Przyjrzyj się siostrze uważnie. Pożycza od Ciebie pieniądze… Może Ty pożycz od niej trochę egoizmu, tak na dobry początek?
Jeżeli naprawdę chcesz zostać w Warszawie (choć masz w Polsce do wyboru mnóstwo fajnych miast z uczelniami wyższymi – rzucam to ot tak, jako jeden z pomysłów, bo stolica jest pośród nich na pewno miejscem najbardziej wymagającym, męczącym, stawiającym poprzeczkę najwyżej), masz zasadniczo dwa wyjścia: definitywnie rozstać się z siostrą lub pójść na wojnę psychologiczną i dać jej solidną nauczkę. Jednocześnie, powinnaś podtrzymać plan skończenia wymarzonych studiów – zanim nie umrze w Tobie śmiercią naturalną — i pod tym kątem przeorganizować swoje życie. Wiem, że nie będzie Ci łatwo pogodzić to wszystko, ale spróbować warto, chyba się ze mną zgodzisz?
Wątek pierwszy: wynajęcie własnego kąta wcale nie musi być bardziej kosztowne finansowo, wziąwszy pod uwagę fakt, do jakiego stopnia siostra korzysta na różne „sprytne” sposoby z Twoich pieniędzy. A ułożenie sobie życia z nią pod jednym dachem na nowych zasadach może się okazać dla Ciebie bardzo kosztowne psychicznie, mam nawet wątpliwości, czy w ogóle powinnaś brnąć w tę opcję… Musiałabyś wykazać się wielką stanowczością wobec osoby bądź co bądź bliskiej, której dotąd we wszystkim ulegałaś. Na odległość nie umiem ocenić, jak bardzo (i z jakiego powodu) jesteś od niej uzależniona. Może lepiej przeciąć tę niezbyt zdrową więź jednym ostrym ciosem w postaci wyprowadzki? W przeciwnym razie będziesz musiała zawetować cały dotychczasowy układ, urządzić totalny strajk: nie wstawać rano z łóżka, skończyć z zakupami i pracami domowymi, postawić szlaban na pieniądze i wszelkie posługi. Odciąć się od wszystkiego i… zobaczyć, co się stanie. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że siostra, osoba niedojrzała emocjonalnie i egocentryczna jak małe dziecko, zrozumie lekcję, zejdzie z piedestału i zakasze rękawy. Pytanie brzmi, czy masz jeszcze wolne moce przerobowe, by zajmować się jej wychowywaniem? Ja osobiście postawiłabym na siebie.
Wątek drugi: jesteś w stanie pogodzić pracę, osobne mieszkanie i studia. Nie musisz wcale oszczędzać przez kolejne nie wiadomo ile lat. Oczywiście, praca powinna być jedna (nie trzy), gwarantująca Ci wolny co drugi weekend (system studiów zaocznych) i na tyle dobrze płatna, by umożliwiła Ci wzięcie kredytu na opłacenie uczelni. Jeśli polubiłaś gastronomię, z tego, co wiem, można w tej branży sporo osiągnąć: przy określonych predyspozycjach osobowych nieźle awansować, np. na stanowisko menedżerskie i zarobić przyzwoite pieniądze. Pod warunkiem, że od dziś przeznaczysz je wszystkie na SWOJE potrzeby.Jest połowa lata, miasto pustawe… Idealny czas na poszukanie mieszkania, przeczesanie ofert banków, rekrutację na studia. Proszę, weź się w garść i wyskocz czym prędzej z roli kopciuszka!
Jestem przekonana, że stać Cię na więcej.
Kciuki jak zwykle trzymam z całych sił:)
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze