Jestem w pułapce
CEGŁA • dawno temuJestem z nim od około 2 lat. Kiedy go poznałam, był w separacji z żoną. Mówił, że jej nie kocha, a ja w to wierzyłam. Jego znajomi potwierdzali, że nie są już razem. Kiedy zdarzało się, że ktoś źle o nim mówił - nie wierzyłam nikomu. Wszystko było dobrze, rozumieliśmy się. Zakochałam się bezgranicznie... Zaszłam w ciążę. I nie widziałam, co dzieje się naprawdę.
Witam Cię, Cegło!
Ja już nie wiem, co mam robić.
Zacznę od tego, że jestem z pewnym mężczyzną od około 2 lat. Kiedy go poznałam, był w separacji z żoną. Mówił, że jej nie kocha, a ja w to wierzyłam. Jego znajomi potwierdzali, że nie są już razem. Kiedy zdarzało się, że ktoś źle o nim mówił — nie wierzyłam nikomu. Wszystko było dobrze, rozumieliśmy się. Zakochałam się bezgranicznie… Zaszłam w ciążę. I nie widziałam, co dzieje się naprawdę.
Zamieszkaliśmy razem, było nam cudownie, zbliżyliśmy się do siebie, cieszyliśmy z dziecka. To jednak długo nie trwało. Straciliśmy oboje pracę, mnie wyrzucono z mieszkania, które wynajmowałam (powód był taki, że byłam w ciąży, a właściciel nie chce takich osób). Wróciłam do rodziców, on do… swojej żony. Mówił, że nic go z nią nie łączy, że tylko tam pomieszka, dopóki nie znajdzie pracy i mieszkania dla nas. Po raz kolejny mu uwierzyłam.
Ostatnio, kiedy byłam u niego (u nich). Zobaczyłam telefon jego żony na stole (nie powinnam grzebać w jej rzeczach, ale coś mnie podkusiło). Przeczytałam wszystkie SMS-y od niego. Nie mogłam uwierzyć w to, co tam było. Pisał do niej, że ją kocha, że jest jego złotą rybką, słońcem, jego kochaną, a ja jestem… trzecią połówką!
Jego żona wie, że jestem z nim w ciąży, ale czy wszystko wie? Nie mam pojęcia. Załamałam się, nie wiedziałam, czy mam się przyznać, żeprzeczytałam te SMS-y. Byłam w szoku. Kiedy wrócił, byłam oschła dla niego, spytałam, czy mówi mi prawdę. Powiedział, że tak, ale czasem musi robić rzeczy, których nie chce, żeby móc żyć normalnie.
Nie przyznałam się do przeczytania tych SMS-ów, udaję przed nim, że wszystko jest dobrze. Pozwalam się oszukiwać — nie wiem, czy ze względu na dziecko, czy dlatego, że go tak kocham. Męczę się. Leżąc ze mną, pisał jej takie teksty! Co ja mam robić??? Za 3 miesiące będę rodzić, czy przyznać się, że wiem — czy zapomnieć o wszystkim i żyć tak dalej? Pomóż mi, proszę.
Załamana
***
Witaj, Załamana!
Dziękuje Ci za list i za zaufanie, jakim mnie obdarzyłaś. Przykro mi bardzo, że będąc w ciąży narażona jesteś na tak ekstremalny stres, ale cóż — życie bywa naprawdę paskudne.
Tym trudniej mi przejść od razu do sedna, a mianowicie: ojciec Waszego dziecka jest żałosnym draniem. Nawet nie powinnaś tracić czasu i zastanawiać się, czy przyznać mu się do tych „podejrzanych” w tajemnicy SMS-ów, bo facet nie jest wart Twoich wyrzutów sumienia. I nie Ty jesteś w tym związku osobą, którą powinno się osądzać czy prawić jej „morały”.
Oczywiście, zawsze stoję na stanowisku, że nie powinno się takich rzeczy (przeglądanie korespondencji etc.) robić, gdyż, po pierwsze, z reguły się później mszczą, po drugie, i tak świadczą o bardzo już złej kondycji związku, z totalnym brakiem zaufania i pewności czegokolwiek na czele.
Ale trudno: stało się i chyba w tym wypadku warto było, bo przynajmniej – niełatwo mi to napisać, byś nie pomyślała, że ironizuję – wiesz, na czym stoisz… No i nie kierowałaś się niemądrą dziewczyńską ciekawością lub chęcią sprawowania kontroli, tylko przeczuciami i konkretnymi przesłankami w postaci niepokojących plotek. Stan wyjątkowy.
Stali Czytelnicy Kącika wiedzą, że nie lubię namawiać nikogo do pochopnego żegnania się z miłością. Niestety, w Twoim związku niewiele widzę jasnych punktów – może z wyjątkiem dziecka, którego na pewno bardzo pragniesz. Nie zapominaj również o tym, że rodzice przyjęli Cię pod swój dach w trudnej sytuacji – nie wiem, jak Ci się układa w domu, ale nie jesteś zdana wyłącznie na siebie. Ani na niego! Wykorzystaj to koniecznie, czerp z tego maksimum pociechy.
Paradoksalnie, niekiedy złe rzeczy, jakie nas w życiu dopadają – utrata pracy i mieszkania na przykład – po jakimś czasie wiodą ku dobremu. I tak powinnaś postrzegać to, co się wydarzyło, bo nie ma innej drogi. Wasze chwilowe rozstanie z przyczyn materialno-lokalowych pozwoliło Ci odkryć smutną, tragiczną wręcz prawdę o mężczyźnie, z którym zamierzałaś związać swój los. Zapytasz może: a cóż w tym dobrego? Mój ukochany okazał się przecież niewiernym oszustem, cynicznie żyjącym w trójkącie!
Ano, okazał się – i bardzo dobrze! Mam w związku z tym pytanie: czemu jeszcze nie zmykasz przed nim, gdzie pieprz rośnie? Na co liczysz? Bo chyba nie na alimenty…
Moja rada: podziękuj temu panu kategorycznie za współpracę. Niczego nie wyjaśniając, do niczego się nie przyznając, bo on na nic nie zasłużył. Ostre cięcie, kropka. Zaboli? Nadal kochasz? Ok. Przekieruj emocje w inną stronę. Skoncentruj wszystkie siły psychiczne i fizyczne na tym, by możliwie spokojnie przygotować się do bezpiecznego porodu i do tego, co czeka Cię dalej jako mamę. A TEGO CZŁOWIEKA NIE MA. Może ewentualnie wystąpić w użytecznej czasem funkcji biologicznego ojca, ale moim zdaniem na taki zaszczyt też nie zasługuje…
Jeśli to, co proponuję, wydaje Ci się niewykonalne, przypominam, że zadałaś mi retoryczne pytanie: czy mam zapomnieć i żyć tak dalej? To teraz ja spytam: a wyobrażasz sobie takie życie? Widzisz w nim coś kuszącego?
Poradzisz sobie ze wszystkim. Tylko najpierw musisz uwierzyć, że zasługujesz na coś więcej niż dzielenie łoża z kimś takim. Brrr!
Proszę, daj znać, co postanowiłaś. Będę o Tobie myślała i słała pozytywne wibracje…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze