Mój mąż chce ruszyć w świat!
CEGŁA • dawno temuOd jakiegoś czasu w co drugiej gazecie można znaleźć arcyciekawe artykuły o andropauzie, dawniej zwanej kryzysem wieku średniego. Nie polecam ich lektury! Bo głęboko wierzę w niepowtarzalność każdego człowieka – mężczyzny, kobiety – z osobna i w związku z tym nie lubię tłumaczyć ludzkich zachowań za pomocą uogólnień. Nie ma idealnego wytrycha, który otwierałby wszystkie zamki.
Droga Cegło!
Jestem graficzką komputerową, od 5 lat związaną z małym, ale nieźle prosperującym wydawnictwem. To, co publikujemy, nie jest wprawdzie szczytem moich marzeń zawodowych, ale lubię ludzi, z którymi pracuję i nie mam większych powodów do narzekań. A wraz z nowym rokiem dostałam awans na wicedyrektora artystycznego i znaczącą podwyżkę.
Kiedy wyszłam z gabinetu szefa, w mojej głowie zaroiło się od niezrealizowanych pomysłów. Może wreszcie zrobię generalne porządki z zębami? Wyślę mamę do dobrego sanatorium? Weźmiemy z mężem kredyt i kupimy trochę większe mieszkanie? Pewnie banalne to plany, ale cóż poradzić, jestem przeciętną osobą o przeciętnych aspiracjach.
Tu się dopiero zaczyna moja opowieść, a właściwie nieoczekiwany problem. Wracałam sobie do domu jak na skrzydłach, po drodze kupiłam dwie miniaturki szampana, żeby spełnić z mężem mały toaścik za swój sukces. I nagle trach — kompletnie niezrozumiałe zachowanie człowieka, którego kocham nad życie. Z bólem muszę napisać, że jego reakcja była po prostu chamska, nie ma na to innego słowa. Kiedy poprosiłam, żeby wyjął z szafki kieliszki, wzruszył ramionami i powiedział: E tam, szampan bez korka? Takie byle co można wypić z gwinta. Potem było już tylko gorzej. Drwił, że teraz chyba i on będzie musiał poprosić o podwyżkę. Mówił też, że jak zarobię dużo pieniędzy, to wreszcie będzie mógł zrealizować swoje – tak, swoje — chłopięce marzenia, to znaczy kupić barkę albo volkswagena ogórka i zacząć prowadzić koczownicze życie! Dodał jeszcze: Dobrze przynajmniej, że nie za bardzo lubisz swoją pracę, bo inaczej to już przewróciłoby ci się w głowie ze szczęścia!
Byłam w szoku. Popłakałam się, wzięłam psa i wybiegłam z domu. Uspokoiłam się dopiero po godzinnym spacerze. Próbowałam rozważyć wszystko bez emocji, wytłumaczyć sobie, co się właściwie wydarzyło i dlaczego. Niestety, do tej pory (a minęły już prawie 2 tygodnie) nie doszłam do żadnych wniosków. Nie rozmawiamy ze sobą, co też mi nie pomaga.
Mąż jest nauczycielem polskiego w liceum. Poznaliśmy się, kiedy szukałam korepetytora dla mojej młodszej siostry. Pobraliśmy się z wielkiej miłości, chociaż moja rodzina trochę kręciła nosem na różnicę wieku – on jest o 18 lat starszy. Zachwycało mnie w nim wszystko: inteligencja, poczucie humoru, specyficzne, marzycielsko-idealistyczne podejście do życia. Zawsze ceniłam go za głębokie poczucie sprawiedliwości, wrażliwość, za to, że jest nonkonformistą. Tym bardziej mi przykro, że nagle zobaczyłam jego zalety jakby karykaturalnie wykrzywione. Nie wiem, ale wydaje mi się, że jego reakcja na mój awans była pełna pogardy — jakby zarzucał mi, że jestem materialistką i zaczynam gonić za pieniędzmi. Boję się podejrzewać go o zwykłą męską zawiść, wybuch zranionej dumy na wiadomość, że będę zarabiała dużo więcej niż on. Kocha swój zawód, jest świetny w tym, co robi, i uwielbiany przez uczniów. Wiadomo, że nauczyciele nie należą do elity finansowej, ale przecież nie o to idzie w tej pracy. Jeszcze nigdy nie stanął pomiędzy nami temat pieniędzy i żadne z nas nie stawia ich na pierwszym miejscu życiowych celów.
Kochana Cegło, czuję się bardzo zagubiona. Barka? Czy mąż chce, żebym zwróciła mu wolność? Doszedł do wniosku, że się dusi, postanowił przeprowadzić w swoim życiu jakąś rewolucję? A może jest coś więcej, o czym nie wiem, i ten absurdalny atak miał odwrócić moją uwagę od prawdy? Jak sądzisz?
A-grafka
***
Droga A-grafko!
Cóż, od jakiegoś czasu w co drugiej gazecie w działach „psychologia”, „seks” lub „zdrowie” można znaleźć arcyciekawe artykuły o tzw. andropauzie, dawniej zwanej kryzysem wieku średniego. Nie polecam Ci ich lektury! Nie tylko dlatego, że nie wiem, w jakim wieku jest Twój mąż. Przede wszystkim dlatego, że głęboko wierzę w niepowtarzalność każdego człowieka – mężczyzny, kobiety – z osobna i w związku z tym nie lubię tłumaczyć ludzkich zachowań za pomocą uogólnień. Nie ma idealnego wytrycha, który otwierałby wszystkie zamki. Lubię natomiast na temat tych zachowań „gdybać” i to możemy wspólnie zrobić.
Od razu muszę się z Tobą zgodzić co do jednego: mąż zachował się tamtego dnia wyjątkowo niegrzecznie – zakładam, że po raz pierwszy w Waszym wspólnym życiu. Czym dałoby się to wytłumaczyć? Nie ukrywam, niepokojące jest to, że jedno z dwojga kochających się i (teoretycznie) dobrze się znających ludzi wyskakuje znienacka z pazurami, ujawniając na dodatek całkiem nowy – obcy – rys osobowości.
Rozumiem Twój szok. Zastanawiam się tylko, jak to jest, że zafascynowałaś się jego niezależnym duchem, jego idealizmem, a jednak nigdy w Waszych rozmowach nie pojawiła się owa barka czy sztandarowe hippisowskie autko… Naprawdę nie wspominał wcześniej o swoich tęsknotach za wolnością w stylu nomadów, w opozycji do mieszczańskiego modelu życia? Bo dla mnie wygląda to tak, jakby on pierwsze lata Waszego związku traktował być może jako wstęp, rozbieg ku czemuś całkowicie niestandardowemu. Najpierw stabilizacja emocjonalna i – w wersji minimum – materialna, by potem móc wspólnie zostawić za sobą miasto i „skoczyć na główkę”, czyli odnaleźć alternatywny sposób na życie.
Trudno mi wyrokować, czy w wyobraźni Twojego męża zagnieździła się młodzieńcza i co tu dużo mówić, mało realna wizja totalnej stachuriady, czy też obmyślił sobie spójny plan, zawierający między innymi nową metodę zarabiania na życie. Plan, który w odpowiednim momencie zamierzał Ci przedstawić. Ale to, jak rozumiem, również byłoby dla Ciebie totalnym zaskoczeniem. Mnie zaś bardzo by dziwiło, jak doszło do tego, że nie wiedziałaś o nim tak istotnej rzeczy… A równie mocno zdziwiłoby mnie, gdyby był zawistnym, wrednym bufonem i tego byś również nie zauważyła :)
A-grafko, sięgnij pamięcią do wszystkich etapów Waszej znajomości. Czy mąż nigdy nie pytał Cię, co byś powiedziała na jakąś woltę w życiu? Nie dawał do zrozumienia, że i Twoją, i swoją pracę na etacie traktuje tymczasowo, nie interesuje się mechanizmami mozolnego „budowania kariery”? I z drugiej strony — czy ekscytowały go perspektywy zamiany mieszkania na większe, samochodu na lepszy, zostania dyrektorem szkoły? Jak często w ogóle dyskutowaliście o przyszłości? Ludzie bywają tak zalatani w codziennym życiu, że funkcjonują z dnia na dzień i gdzieś im umyka wspólna, głębsza refleksja nad tym, do czego zmierzają. Co chcieliby razem osiągnąć. I przede wszystkim – czy te pragnienia są zbieżne!
Nie usprawiedliwiam niefortunnego wybuchu Twojego męża w radosnym dla Ciebie dniu. Ale myślę, że czas wyciągnąć rękę do zgody i poważnie ze sobą porozmawiać. Wyobrażam sobie tamtą sytuację: wbiegasz uszczęśliwiona do domu i… wylewasz swojemu rozmarzonemu idealiście wiadro zimnej wody na głowę. Właśnie zaczął się nowy rok, jego plany kiełkują coraz wyraźniej. A Ty zostałaś – z jego punktu widzenia – uziemiona w firmie poprzez lepsze stanowisko i pensję, a na dodatek — bardzo Ci się to podoba! I on jest uziemiony razem z Tobą…
Cóż, zaaplikował Ci nie łyżkę, a chochlę dziegciu, zamiast spokojnie wyjaśnić swoje obawy i zastrzeżenia. Nieładnie, ale jeszcze nic straconego. Daj mu szansę wylać z siebie wszystko, określić swoje stanowisko… A skoro masz, jak piszesz, „przeciętne” aspiracje, skonfrontuj je z jego wizją. Zastanów się, jakie kompromisy są dla Ciebie możliwe. Masz przecież prawo bać się na przykład zbyt radykalnych zmian. Prawo do marzeń bardziej, że tak powiem, stacjonarnych. To ludzkie i uzasadnione. O tym wszystkim musicie szczerze porozmawiać, i to szybko!
I już całkiem na koniec – Twoja koncepcja „ukrytej prawdy”… Czyli czego? Podejrzewasz męża o romans? O to, że go ograniczasz, więc poszukał sobie innej kobiety, która też marzy o zamieszkaniu na barce? Chyba za bardzo się rozpędzasz w swoich domysłach. Przyhamuj, weź głęboki oddech i… napisz mi koniecznie, co wynikło z rozmowy.
Życzę Wam wiele miłości.
Cegła
PS Ogórek to rzecz kultowa i przesympatyczna, ale… wiekowa. Dobrze, że dostałaś podwyżkę, bo troszkę go będzie trzeba doinwestować ;)
C.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze