Czułość bez granic
CEGŁA • dawno temuJeden z moich „najbardziej nieulubionych” stereotypów to ten, że kobieta powinna być romantyczna. Kryje się w nim mnóstwo szczegółowych i niekoniecznie logicznych powinności: bycia czułą, zwiewnie ubraną, łagodną, przytulną, nie palącą papierosów na ulicy, nie używającą mocnych słów nigdzie, i tak dalej, i tak dalej. Jestem nową cegiełką w ścianie portalowego gmachu. I postanowiłam w tym miejscu w miarę możliwości walczyć ze stereotypami :). Przygnębia mnie ich liczba i siła rażenia.
Droga Cegło!
Mam problem z okazywaniem uczuć, zawsze go miałam. Nie mówię tu o sytuacjach intymnych, we dwoje, lecz o publicznych manifestacjach, które wydają mi się powierzchowne i nieistotne w bilansie związku. Tymczasem, jestem od roku z chłopakiem, który pod tym względem stanowi moje przeciwieństwo: tuli mnie na ulicy, sadza sobie na kolanach w tramwaju, podczas spaceru lubi trzymać rękę w tylnej kieszeni moich dżinsów itepe.
Kiedy robi takie rzeczy, nie wyrywam się, tylko cała sztywnieję, to jest silniejsze ode mnie. W czterech ścianach nasze życie jest bardzo udane, ale nie jestem osobą, która potrzebuje ustawicznej bliskości fizycznej, zaznaczania przynależności do drugiej osoby, dosłownie wieszania się na sobie. Przyznam, że wręcz mnie to drażni.
Co zabawne, on jest w tym szalenie podobny do mojego taty! Ojciec też przy każdej okazji obcałowuje mamę, obejmuje, taka „przylepka”. Tylko, że moja mama jest tym zachwycona. Zawsze mi powtarzała, że jej największym marzeniem jest zachować do późnej starości taki troszkę szczenięcy model związku, z trzymaniem się za ręce na ulicy i mówieniem sobie czułości przy kawiarnianym stoliku. Sądzę, że z tatą trafiła w dziesiątkę. Cóż, ja jestem inna.
Mój chłopak nigdy nie zarzucił mi chłodu, nie kłócimy się o to. Wyczuwa na ulicy moją rezerwę, ale robi swoje i rozładowuje to humorem. Miewam huśtawki emocjonalne – raz jego zachowanie doprowadza mnie do szału, innym razem mam poczucie winy, że nie jestem wobec niego dość czuła. Nie chcę sprawiać mu przykrości. Nawet się czasem boję, że nie zaspokajam jego potrzeby bliskości i kiedyś poszuka jej sobie gdzie indziej. Potem jednak bierze górę racjonalna strona mojej natury. Zależy nam na sobie i mamy poważne plany. Jesteśmy lojalnymi przyjaciółmi, zgranymi kochankami, mnóstwo nas łączy. Tylko to się powinno liczyć – powtarzam sobie.
Dodam, że to mój drugi poważny związek. Kiedyś byłam z człowiekiem, który podchodził do sprawy podobnie jak ja. Do tego stopnia, że z zewnątrz robiliśmy wrażenie raczej kumpli, niż pary (wiem to z rozmów ze znajomymi). Poróżniły nas inne rzeczy, o których nie chcę teraz pisać, bo już nie są dla mnie istotne, zresztą jesteśmy do dziś w dobrym kontakcie. Przyznam, że opowiedziałam mu o swoich wątpliwościach. Zapytałam go nawet, czy uważa, że jestem „zimna”. Zaśmiał się i skomentował to tak: „Nie, po prostu nie jesteś ścianą, która lubi bluszcz. Wolisz przez noc odmalować całe mieszkanie, niż wyjrzeć przez okno i pogapić się na gwiazdy”. Poczułam się jakoś dziwnie. Do tej pory się zastanawiam, czy to było tylko dobroduszne stwierdzenie faktu…
Wallka
***
Droga Wallko!
Wybrałaś sobie ciekawy nick. Zastanowił mnie, bo też lubię słowne gry. Sama jestem nową cegiełką w ścianie portalowego gmachu. I postanowiłam w tym miejscu w miarę możliwości wallczyć ze stereotypami :). Z reguły wiem, skąd się wzięły, ale wciąż na nowo przygnębia mnie ich liczba i siła rażenia.
A jeden z moich „najbardziej nieulubionych” (wybacz potoczyzm) stereotypów to ten, że KOBIETA POWINNA BYĆ ROMANTYCZNA. Kryje się w nim mnóstwo szczegółowych i niekoniecznie logicznych powinności: bycia czułą, zwiewnie ubraną, łagodną, przytulną, nie palącą papierosów na ulicy, nie używającą mocnych słów nigdzie, i tak dalej, i tak dalej.
Chyba właśnie zaczęłaś się martwić, że nie pasujesz do stereotypu, prawda? Bo Twój były chłopak powiedział Ci jak kumpel, ni mniej, ni więcej: „Umówmy się – romantyczką to Ty nigdy nie byłaś”. I pewnie się zastanawiasz, czy pomimo waszych partnerskich układów nie wyraził przypadkiem swej ukrytej tęsknoty sprzed lat… W rezultacie dryfujesz w kierunku smutnego stadka kobiet pod presją, które kompulsywnie się zastanawiają, czy nie powinny być inne, niż są.
Może będziesz zaskoczona, ale moim zdaniem obaj Twoi mężczyźni – i ten były, i ten aktualny – w pełni Cię akceptują. Nie wiem, czy za drugim razem trafiłaś aż tak dobrze jak Twoja mama. To pokaże czas. Myślę, że nie warto doszukiwać się w swoim życiu uczuciowym utajonych konfliktów, bać się tego, jaką się jest. Przydałoby się też więcej wiary w męską inteligencję. I więcej – tak, więcej! – determinacji w wallce o suwerenność. Sama piszesz, że obecny związek jest generalnie udany i chłopak nie robi problemu z Twojej rezerwy w miejscach publicznych. Wykorzystaj to i spróbuj wytyczyć granicę gdzieś w połowie drogi. Zrób to z humorem, jak on. Ale zrób. Naprawdę nie musisz przy świadkach z męczeńską miną nadstawiać karku do głaskania, skoro otwarte pieszczoty bawią Cię wyłącznie w sypialni. Jest mnóstwo pośrednich dowodów czułości, które można sobie dawać na forum.
A jeśli usłyszysz od kogoś, że kobiety podświadomie wybierają mężczyzn, którzy przypominają im ojca, to… ja się załamię! To tak a propos stereotypów :). Toteż trzymam kciuki za Wasze poważne plany i za malowanie własnego mieszkania w świetle gwiazd…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze