Facet bez internetu
CEGŁA • dawno temuUstalmy jedno: nie posuniesz się ani o milimetr do przodu, jeśli choć na chwilę nie odstawisz na bok tego, co myślą wszyscy inni ludzie. Spotkałaś kogoś, z kim cudownie Ci się rozmawiało, spędzało czas. Odczucie jest wzajemne. Ale on jest z innej bajki. Piętrzysz przed sobą problemy. Takie jak ten, że on „nie ma internetu”.
Droga Cegło!
Trochę się wstydzę, bo jestem już więcej niż dorosła (30 lat) i skoro już piszę do kącika, wolałabym mieć jakiś ważny, oryginalny, w każdym razie dojrzały problem. Tymczasem… Co tu dużo mówić: poznałam mężczyznę, cudzoziemca, mama mnie beszta i nie wiem, co robić. Jak bym była nastolatką. A przecież jedna nastolatka już w domu jest – sama wychowuję 12-letnią córkę :)
Moja najlepsza przyjaciółka Elżbieta brała w święta ślub. Wyszła za Francuza, którego poznała ledwo pół roku temu przez internet. Ona jest dziewczyną światową, obytą, jako asystentka w wielkiej firmie bez przerwy podróżuje. Sama trochę żartowała, że zwiedziła całą Europę, a miłość znalazła w komputerze. Na pewno ma dużo śmiałości, luzu, zna się na ludziach. Nie miała oporów co do krótkiego w sumie związku. Podziwiam ją za tak szybką decyzję, ja bym wszystko prześwietlała ze wszystkich stron, jestem może pewna siebie, ale z natury nieufna.
Wesele Eli było huczne, przeciągnęło się aż do sylwestra, bo Jean-Marc, pan młody, ma wielką rodzinę i grono przyjaciół, a uroczystość zgodnie z tradycją odbywała się w Polsce i nie wszyscy zaproszeni mogli się zjechać w jednym czasie. Byli między innymi rodzice Jean-Marca i ośmioro jego rodzeństwa (w tym tylko jedna siostra :)) Jean-Marc prowadzi małą restaurację 50 km od Paryża, w pobliżu swojej rodzinnej wioski. Wszyscy jego bracia związani są z gastronomią, ale większość rozproszyła się po Europie. Mnie przypadło w udziale oprowadzanie po Warszawie Roberta — drugiego z siedmiu braci, który został w pobliżu rodziców – podczas jego kilkudniowego pobytu w Polsce. Ma 28 lat, zajmuje się cateringiem, założył 3-osobową firmę i obsługuje okoliczne przyjęcia w swojej miejscowości. Jest bardzo skromnym, nieśmiałym człowiekiem. Ja też jestem raczej introwertyczką. No i coś między nami zaiskrzyło. Do tego stopnia, że od powrotu do Francji 3 stycznia Robert dzwoni do mnie codziennie. Rozmawiamy o wszystkim. Trochę chaotycznie i na oślep, ale czuję się z tym cudownie. Nazwijmy to oczarowaniem. Na dodatek moja córka nasłuchuje i wyczekuje tych rozmów, bo dosłownie zakochała się w nim po dwóch partiach warcabów! A on chce znów przyjechać do nas za niecały miesiąc…
Ela nie ma żadnych wątpliwości. Zdecydowała się porzucić pracę i zamieszkać z mężem w obcym kraju, w wiejskim domu, żeby pomagać mu w biznesie. Dlatego uważa, że ja, po tylu latach samotności, też powinnam otworzyć się na swoją szansę. Ale mam mnóstwo obiekcji, chociaż nie padły żadne poważne słowa między nami… Jestem mieszczuchem, chodzę po linijce praca-dom, kocham kino i teatr, moja córka jest bardzo związana z babcią i kolegami ze szkoły. Nie wyobrażam sobie wyjazdu, życia na wsi z Francuzem, który… nigdy nie był na wieży Eiffla!
Wiem na przykład, że Robert mieszka w domu własnoręcznie wybudowanym z surowców wtórnych! Nawet nie umiem sobie tego wyobrazić, chociaż Ela widziała ten domek na własne oczy i twierdzi, że jest całkowicie nowoczesny i cywilizowany (Robert nie ma internetu, nie mógł przysłać mi nawet zdjęć). Poza tym, odkąd pamiętam, jesteśmy tylko z mamą, i ta ogromna, zgrana rodzina Roberta strasznie mnie onieśmiela.
A moja mama to kolejny problem. Podkpiwa sobie, że ot, najechała nas armia Francuzów poszukujących szybko żon, bo gdzieś usłyszeli, że my, Polki, jesteśmy do tego celu idealne… Boję się. Niespecjalnie ufam mężczyznom. Zbudowałam sobie świat, którego od dawna nikt nie próbował zburzyć. Może niepotrzebnie zgodziłam się na ponowną wizytę Roberta?
Ira
***
Droga Iro!
Ustalmy jedno: nie posuniesz się ani o milimetr do przodu, jeśli choć na chwilę nie odstawisz na bok tego, co myślą: mama, Elżbieta oraz wszyscy inni ludzie. Może z wyjątkiem twojej córki.
Przytoczyłam Twój list w całości, gdyż chciałam, byś sama zobaczyła, jak rozkładają się w nim proporcje. Piszesz dużo o szczęściu przyjaciółki, o rodzinie jej męża. Zaczynasz i kończysz opisem reakcji Twojej matki. Rozumiem, że potrzebny jest kontekst. Ale bez przesady. Najważniejsze, co właściwie zaszło między Tobą a Robertem. Czy ten człowiek w istocie próbuje zburzyć Twój dotychczasowy świat? A może trochę uprzedzasz wypadki?
Jesteś samotna, ale, jak rozumiem, ustabilizowana. I niespecjalnie spragniona zmian. Pracujesz, wychowujesz dziecko… Piszesz jak dziewczyna, która odzwyczaiła się nawet od niewinnych flirtów. I dlatego piętrzysz przed sobą problemy. Takie jak ten, że on „nie ma internetu”.
Nagle spotkałaś kogoś, z kim cudownie Ci się rozmawiało, spędzało czas. Odczucie jest wzajemne, ten ktoś idzie za ciosem i chce zobaczyć się znowu. Ale jest z innej bajki. Mam pytanie: czy bałabyś się bardziej, gdyby był mazurskim rolnikiem lub rybakiem z Kaszubów? I nigdy nie widział Pałacu Kultury?
Pomyśl raczej o tym, co między Wami zaiskrzyło. Na czym możecie budować dalszą znajomość, która dopiero co się rozpoczęła i nikogo do niczego nie zobowiązuje. Zbliżyło Was pierwsze spojrzenie w oczy, podobny typ wrażliwości, zauroczenie fizyczne? Jeśli spontanicznie zgodziłaś się na jego ponowny przyjazd, jakiż tu powód do zmartwienia? Nie traktuj tego jak dozgonnej deklaracji. Tu nie działa prawo serii, a Ty, wybacz, zachowujesz się trochę tak, jakbyś już za chwilę miała iść w ślady przyjaciółki i stawać na ślubnym kobiercu…
Za drugim podejściem mogą, choć nie muszą, zdarzyć się różne rzeczy. Dowiecie się o sobie więcej. Mężczyzna, który sam wybudował sobie dom i woli siedzieć pod Paryżem niż w Paryżu, na pewno jest zagadką i wyzwaniem dla samodzielnej kobiety z dużego miasta. Nie buduj jednak żadnych scenariuszy – wyjazd, szkoła córki, rozłąka z mamą — bo możesz pozbawić się czegoś, co jeszcze na dobre się nie rozpoczęło. Najwspanialsze jest to, że coś w Tobie drgnęło, zagrał wreszcie emocjonalny niepokój. Z całą resztą poczekaj na rozwój sytuacji. Na tym etapie nie możesz być pewna nawet tego, które z was chciałoby wyemigrować, a przypominam, że jesteśmy w zjednoczonej Europie.Trzymam kciuki za Wasze drugie spotkanie. Na razie tylko za to.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze