Atrakcje za płotem
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: para to dwoje. Bez żadnych dodatków. Musisz jak najszybciej rozdzielić ten kłopotliwy trójkąt. Zrozumiałe jest, że Twój chłopak Cię irytuje i widzisz w nim wiele wad, wynika to z faktu, że Twoje myśli i emocje są zajęte kimś innym. Należałoby zdobyć się na uczciwość i pójść za głosem serca. Jeśli tylko dasz sobie szansę, by go naprawdę usłyszeć...
Witaj,
Trochę głupio mi pisać o moim problemie, bo zazwyczaj sama je rozwiązuję. Niestety to, co mi się przytrafiło, przerosło mnie, choć komuś może wydawać się błahostką.
Mamy więc klasyczny układ: 2 facetów plus ja. Zaczęło się 6 lat temu, w liceum. Moja najbliższa koleżanka znalazła sobie faceta, ja byłam sama. Spotykaliśmy się we trójkę. Wydał mi się dość interesującym człowiekiem, ale jako facet koleżanki był dla mnie totalnie aseksualny. Poza tym zachowywał się dość arogancko, a jego sarkazm sprawiał, że zawsze rozmawiając z nim, czułam się jak idiotka. Mimo to zdarzało nam się nieraz pogadać przez net. Minął rok, dziewczyna się znudziła, odeszła. Wtedy trochę się zaprzyjaźniliśmy, rozmowy przez net były częstsze, ale nadal mnie nie interesował jako potencjalny partner. Spotykaliśmy się kilka razy w roku i było OK.
Zastanawia mnie, dlaczego w ogóle to robiłam, skoro uczucie mojej idiotyczności nadal mnie nie opuszczało… Cztery lata temu poznałam mojego obecnego faceta, z którym jestem 2 lata. To związek z przyjaźni, jestem jego pierwszą dziewczyną. Miałam za sobą półtoraroczny związek, więc siłą rzeczy uczyłam go, jak postępować, rozmawiać, słowem: jak robić, żeby obojgu nam było dobrze. Starałam się, by to nie było matkowanie, chociaż muszę przyznać, że z perspektywy czasu tak to właśnie widzę. W każdym razie efekty są niesamowite, bo mój facet jest czuły, dba o mnie i kocha tak, jak tylko mężczyzna potrafi kochać, gdy jeszcze nie stracił ideałów. Naprawdę jest wspaniale, bo jako starzy przyjaciele nie mamy przed sobą tajemnic i niczego nie udajemy. Jest tak super, że… czuję się przytłoczona.
Spotykam się z nim bardzo często, właściwie codziennie, bo mieszkamy obok siebie i często po prostu na siebie wpadamy. Poza tym od początku coś mi w nim nie pasowało, do tej pory tak jest, ale nie umiem powiedzieć co to. Chodzi o jakieś ogólne wrażenie emocjonalne. A tak się składa, że ogólne wrażenia emocjonalne ignoruję całkowicie i skupiam się na faktach. Fakty zaś mówią, że upolowałam wspaniałego faceta, który potrafi o siebie i o mnie zadbać i spokojnie mogę planować z nim przyszłość.
W zeszłym roku na scenie pojawił się ten pierwszy. Jako że nasze rozmowy przez net doprowadziły do zawarcia paktu przyjacielskiego, zaproponował mi dorywczą robotę w jego miejscu pracy, gdy potrzebowałam pieniędzy. Pracowałam w weekendy, on nieraz podwoził mnie do domu, wszystkiego kilka spotkań po kilkanaście minut. I co? Wiadomo co: wybuch namiętności, trzęsące się ręce i wielkie odkrycie zagadki idiotyczności: lecę na niego. On na mnie też, zwierzył mi się potem, że był taki nieuprzejmy, bo go onieśmielałam. No proszę. Nie tylko jego fizyczność mnie przyciągała. Jest inny niż mój facet, bardziej doświadczony, inteligentny i bardziej podobny do mnie. Między nami jest coś, czego nigdy nie osiągnęłam z moim facetem.
Niestety nic nie mogłam z tym zrobić, przecież mam faceta. Stwierdziłam, że to chwilowe zauroczenie i uda mi się to przełamać. Uwierz mi, wielokrotnie zrywaliśmy kontakt, bo on też nie chciał wchodzić z butami w mój związek. Wszystko na nic, zawsze któreś się odezwało. Trudno jest olać starego przyjaciela, nawet jeśli uczucia, które do niego się żywi, bynajmniej przyjacielskie nie są.
Teraz trochę faktów komplikujących sytuację: mój facet ślepy nie jest, zauważył, że coś mnie gryzie i jakoś tak… powiedziałam mu o tym. Ponieważ byłam „czysta” i z tamtym nigdy nic nie było, mimo wielu okazji i obopólnej chęci, mój facet kazał mi wybierać, potem mi wybaczył i zakazał wszelkich kontaktów z tamtym. Poza tym doszło między nimi do konfrontacji, nagadali sobie takich rzeczy, że drżę na myśl, że nasza trójka mogłaby się spotkać przypadkiem. I w ogóle oni się znają, jako moi starzy przyjaciele, mieszkamy w jednym mieście…
Poza tym dopiero teraz widzę, że wcześniej, nawet kiedy był z tamtą, były różne sygnały, że należało wcześniej reagować, ale ja nigdy nie polegałam tylko na emocjach, a niestety jak widać, trzeba było raz zaszaleć.
Obecna sytuacja wygląda tak, że prowadzę podwójne życie. Jestem wredną szmatą, bo łamię zakaz mojego faceta. Jestem bliska rozdwojenia jaźni. Cokolwiek wybiorę, będę nieszczęśliwa. Mój „romans” trwa rok i do tej pory nie udało mi się znaleźć odpowiedzi. Nie wiem już, czy i kogo kocham, nie ufam sobie, zwłaszcza emocjom, które zmieniają się z dnia na dzień. W ogóle nie chcę z nikim być.
Mój niby jest fajny, ale czuję, że lada dzień się uduszę od tej jego dobroci. Jego poczciwość nieraz doprowadza mnie do szewskiej pasji. Facet rzadko wykazuje się inicjatywą, zazwyczaj to ja mam pomysły na to, jak spędzić czas. Czasem mam wrażenie, że szuka zastępczej matki. Może przemawia przeze mnie złość albo naprawdę tak jest. Nie dojdę do tego.
Tamten też niby OK, ale skąd mam wiedzieć, co się stanie po kilku miesiącach bycia z nim, gdy emocje opadną? Może się wtedy zrobić bardzo nieprzyjemnie.
Nie chcę nikogo więcej ranić. Nie jestem dobra w rozwiązywaniu takich spraw, wolę konkrety, a nie niuanse emocjonalne. Jestem przerażona tym, co może się stać z mojej winy, co już się stało. I dlaczego właśnie ja? Całe życie starałam się grać fair, mieć zasady, a teraz wychodzi na to, że jestem szmatą. Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego nie potrafię olać tamtego faceta, dlaczego nie mogę zostawić tego. Próbuję to poukładać, ale każdy dzień przynosi inne wnioski. Komputer się zawiesił, pomóż mi, proszę.
Arytmetyka
***
Droga Arytmetyko,
Rozumiem, że w obecnym stanie ducha nie jesteś zdolna do obiektywnej oceny sytuacji. Nowe zauroczenie pociąga Cię, stara miłość jeszcze nie zardzewiała. Jednak — sama o tym wiesz najlepiej — nie da się żyć, stojąc jedną nogą w jednym związku, drugą w drugim. Gdyby to była tylko przyjaźń, nie pisnęłabym słowem i czułabym się oburzona, że Twój chłopak zakazuje Ci kontaktów, jednak w sytuacji gdy jest to (nieskonsumowany, ale jednak) romans – rozumiem jego zakaz jako próbę rozpaczliwego bronienia Waszego związku przed intruzem z zewnątrz. Niestety, w życiu pewne sprawy trzeba poświęcać dla innych. Prawdą jest, że cokolwiek wybierzesz, będzie Ci żal drugiego, jeśli nawet nie teraz, to później. Na ten żal musisz być przygotowana. Wyboru powinnaś dokonać w miarę możliwości „na chłodno”, porównując ich dwóch jako ludzi – namiętność i irytację odkładając na bok.
Wady i zalety. Sprawy niepokojące i zachwycające. Musisz się zdobyć na możliwie największy obiektywizm i szczerość oceny obu panów. Wiem, że to straszne, ale to prawdopodobnie jedyna droga, by podjąć jakąś decyzję. W przeciwnym wypadku Twoje podwójne życie w pewnej chwili gruchnie z hukiem (na nic zdadzą się wyjaśnienia, że Twoje potajemne spotkania nie miały żadnego złego podtekstu, bo ukrywanie przed partnerem tego typu znajomości i spotkań zawsze implikuje negatywny podtekst, przynajmniej według osoby oszukiwanej). Pozostaje Ci jak najszybciej zdecydować, zanim los zdecyduje za Ciebie – on nie kieruje się przy wyborach żadną logiką.
Fizyczność jest ważną cechą związku. Fizyczne dopasowanie i namiętność nie mogą wprawdzie być jego podstawą, ale ich brak bywa na tyle dotkliwy, że bardzo mocno utrudnia wspólne życie. Co nie znaczy, że je uniemożliwia… Mawia się, że łóżko jest zwierciadłem związku. Oczywiście chodzi raczej o związki, w których pierwsza namiętność przebrzmiała i przeszła w codzienność, w prozę życia. I zdarza się niezwykle często, że te porywy szaleństwa, które cechowały początkową fazę wspólnego życia, znikają zupełnie bez śladu, a z kolei związki, które zaczynały z nieco mniejszym temperamentem, z czasem rozgrzewają się do czerwoności. Wszystko zależy od wzajemnych uczuć i odporności na trudy codzienności.
Jeżeli naprawdę czujesz, że matkujesz swojemu obecnemu partnerowi – to zastanów się, czy masz na to ochotę przez całe życie. On się prawdopodobnie nie zmieni (w każdym razie nie aż tak, by nagle zacząć tryskać inwencją). Natomiast ten drugi może okazać się specjalistą od fajerwerków – kolorowe pióropusze światła, mocna muzyka, podniosły nastrój – aż wybuchną ostatnie fantazyjne race, zwinie sprzęt i pojedzie robić pokaz gdzieś indziej.
Nie oceniaj się tak negatywnie, nie wyzywaj się od szmat. Życie zawsze wystawia nas na pokusy, od nas zależy, czy im ulegniemy, czy stawimy czoła. Słabość jest częścią natury ludzkiej – trzeba próbować sobie z nią radzić, nie poddać się bez walki. Jeżeli uznasz się za szmatę – otworzysz sobie drogę do ulegania tej słabości, bo przecież taka jest twoja natura, nie potrafisz wytrwać w swoich zasadach. Prawda? Bez samobiczowania zatem weź się za tę słabość i zobacz, czy wyrazem hartu ducha będzie pozostanie z obecnym partnerem, czy raczej pójście za głosem namiętności. Nikt nie lubi ranić drugiej osoby, ale Ty jesteś już w sytuacji bez odwrotu: kogoś zranić musisz. Namotałaś ten trójkąt i teraz jesteś odpowiedzialna za ułożenie tej sytuacji przy możliwie najmniejszej liczbie ofiar. I porzuć myślenie o tym, że związki międzyludzkie to „polowanie”, w którym liczy się zdobycz. To jedyne, co w twoim liście uderzyło mnie bardzo negatywnie.
Wcale nie upieram się, że powinnaś zostać przy swoim chłopaku, mimo jego niewątpliwych zalet. Jesteś w takim punkcie życia, że jeszcze możesz dokonać innego wyboru. Bądź w nim jednak uczciwa i dokonaj go jak najszybciej. Oszustwo boli najbardziej, lepiej jest usłyszeć gorzką prawdę, wtedy nie traci się szacunku do drugiej osoby. Zdobądź się na uczciwość i któremuś z panów podziękuj. Pamiętaj przy tym, że trawa u sąsiada zawsze wydaje się bardziej zielona… Do czasu gdy twoja stopa będzie ją deptać codziennie. Może się okazać, że to było złudzenie (na szczęście nie musi!).
Niełatwy wybór przed Tobą. Ściskam mocno i życzę mądrego wyboru.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze