Kompleksy w rozmiarze XXL
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: prawdziwe piękno tkwi w głowie, nie w ciele. I nie znaczy to, że wystarczy mieć piękny umysł, żeby zachwycić – piękny umysł, który w swoje piękno nie wierzy, nie będzie umiał wychynąć zza osłony kompleksów. Mam bardzo dużo puszystych koleżanek. Są różne: foremne, nieforemne, proporcjonalne, nieproporcjonalne... Prawie wszystkie są szczęśliwymi, spełnionymi kobietami!
Margolu,
Żadna ze mnie pisarka, ale muszę się komuś wyżalić… Zostałam całkowicie sama ze swoimiproblemami. Mam dosyć życia. Jestem gruba. Biust w rozmiarze F, a mam dopiero 23 lata!Ale nie zawsze tak było, moje ciało zaczęło się zmieniać, gdy przechodziłam kurację hormonalną. Problemem były zbyt częste miesiączki i tylko hormony mogły mi pomóc. Urosły mi przez to jakieś włoski na twarzy w miejscu, gdzie faceci mają baczki. Zresztą całe ciało mam dość owłosione. Brzydzę się swojego ciała, nie mogę patrzyć na swoje odbicie w lustrze. Kiedy wracam z zakupów, płaczę, bo jest mi ciężko kupić cokolwiek, w czym wyglądałabym dobrze i co weszłoby na mój olbrzymi biust.
Gdy widzę piękne staniki w sklepach, to łzy napływają mi do oczu, bo wiem, że ja nigdy takiego nie założę… chyba że ktoś uszyje piękny koronkowy namiot. Nie mam wiary w siebie, nigdzie nie wychodzę, z nikim się nie spotykam, bo kto by chciał spotkać się z taką grubą brzydulą. Nie jem dużo, a kilogramów ciągle przybywa – nie wiem dlaczego.Czasami zastanawiam się, dlaczego akurat mnie spotkało coś takiego, dlaczego tak bardzo przytyłam i całe moje ciało się zmieniło…
Najgorsze jest to, że za cztery miesiące jest wesele mojej siostry ciotecznej. Problem: nie mam z kim iść, no i gdzie ja znajdę jakąś sukienkę w moim rozmiarze? Wiem, że będę najgrubszą dziewczyną, która tam będzie, i aż mi wstyd. Zastanawiam się, czy w ogóle tam iść, bo wiem, że ludzie będą gadać, że taka gruba i w ogóle…Gdybym miała pieniądze, pierwsze, co bym zoperowała, to chyba biust. Pomniejszyłabym go, bo jest olbrzymi.
Droga Margolu, nie oczekuję, że pokażesz mój list w Kafeterii, ale proszę Cię, napisz mi – co ja mam robić, bo czasami przychodzą mi do głowy głupie myśli. Naprawdę nie mam ochoty żyć. Jestem w ciągłej depresji i nawet wychodząc z psem na spacer, płaczę. Płaczę nad swoim losem i nad tym, jaka jestem. Nie potrafię zapanować nad swoim życiem i swoim ciałem. Nie potrafię się odpowiednio ubrać, więc noszę workowate spodnie i za duże bluzy. Błagam Cię, jeśli tylko masz taką możliwość, to pomóż mi w jakikolwiek sposób, bo zwariuję. Nie chcę być zawsze tą najgorszą. Nawet w domu tak jest. Ojciec jest dumny, że siostra skończyła studia, a ja nawet studium nie potrafiłam dokończyć. Zawsze mi mówił, że jestem gruba. Nawet koleżanki mojej mamy, kiedy przychodzą, to mówią mi, że jestem gruba i powinnam coś z tym zrobić. A ja przecież robię! Ćwiczę na siłowni, jadam chude produkty, spaceruję z psem. Często dochodzi do mnie, że członkowie rodziny rozmawiają między sobą na temat mojej tuszy. Jedna z ciotek powiedziała do mojej babci, że nie może na mnie patrzyć, bo jestem taka ohydna i gruba. Nie chcę już więcej słyszeć, że jestem grubą świnią i że na pewno nikt mnie nie zechce…
Zdesperowana Magda
***
Droga Magdo,
Ustalmy jedno: prawdziwe piękno tkwi w głowie, nie w ciele. I nie znaczy to, że wystarczy mieć piękny umysł, żeby zachwycić – piękny umysł, który w swoje piękno nie wierzy, nie będzie umiał wychynąć zza osłony kompleksów. Mam bardzo dużo puszystych koleżanek. Są różne: foremne, nieforemne, proporcjonalne, nieproporcjonalne… Wszystkie mają olbrzymi biust i wielki brzuch, niektóre gruszkowate biodra. I prawie wszystkie są szczęśliwymi, spełnionymi kobietami! Kilka pozostaje w związku, niektóre mają dzieci, niektóre pracują i osiągają oszałamiające sukcesy. Wiesz, co je łączy? Wiara w siebie i pozytywny stosunek do świata (i własnej tuszy).
Noszą koronkowe namioty na biustach i na pupach, głębokie dekolty, które przyciągają męskie spojrzenia – każdy, nawet wielbiciel anorektyczek, musi rzucić choć jedno zainteresowane spojrzenie, nie ma siły – natura jest tylko naturą. Noszą się różnie, ale workowate spodnie i za duże bluzy wyrzuciły już dawno, jedna jest absolutnie klasyczną elegantką i nosi kostiumy w odpowiednim rozmiarze, nie przejmując się, że w jeden jej kostium weszłyby dwie recepcjonistki z jej firmy; druga jest niesłychanie seksowną, z polotem ubraną prawie hippiską, nosi się w kwiatach, powłóczystych materiach; trzecia sportowo i energicznie zarządza swoją szafą i życiem (opuściła mnie na rzecz jednej z Wysp, nie wybaczę jej tego – nawet jeśli zrobi tam błyskotliwą karierę i osiądzie szczęśliwie w życiu rodzinnym ze swoim wieloletnim chłopakiem). To nieliczne przykłady, bo dostrzegłam wokół siebie całą rzeszę puszystych kobiet.
Oburzająca jest postawa Twojej rodziny, trudno się dziwić, że w takim otoczeniu popadasz w kompleksy. Ćwicz tupet! Ciotce przy rodzinnej imprezie powiedz: „Ciociu, ja sobie wyjdę do kuchni, bo słyszałam, że moja tusza odbiera Ci apetyt, nie chcę, byś musiała się wstydzić, gdy zwymiotujesz w talerz”. Koleżankom mamy: „Nie myślała pani, żeby częściej myć włosy? Ja jestem gruba, z tym się już nic nie da zrobić, ale pani mogłaby jeszcze o włosy zadbać, jeszcze nie jest pani taka stara, żeby chodzić z tłustymi i nie zwracać na to uwagi”. I tak dalej. Kochana, wiem, że nie umiesz się pewnie zdobyć na bezczelność podobną do tej, jaką raczą Cię inni. Prawda? To przynajmniej w duchu poćwicz sobie takie riposty. Przyjrzyj się osobom wokół Ciebie bardziej krytycznie. Zobacz ich wady, słabości. Nie porównuj się tylko z lepszymi.
Powiedz, chciałabyś być dla swoich dzieci taka jak Twój ojciec? Chciałabyś nie umieć wesprzeć swojego dziecka w kłopocie? Przyjrzyj się innym, nie stawiając się niżej od nich. Zobacz się, jaka jesteś naprawdę na ich tle. Nie przez pryzmat biustu, tylko poczucia humoru, serdeczności dla innych, koleżeństwa, wrażliwości. Zobacz, że szczuplejsze koleżanki ubierają się wszystkie w to samo, bez polotu. I popuść wodze fantazji, naucz się szyć. Poszukaj w internecie (sama trafiłam na kilka fajnych stron z modą w rozmiarze XXL – najbardziej spodobała mi się
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze