Cyganeczka w cudzym ogródku
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuZazwyczaj z trudem wierzymy w przyjaźń męsko-damską i zwykle mamy w tym sporo racji. Acz… Zdarzają się przypadki, i znam je osobiście, gdy taka przyjaźń wykluwa się, choć rzeczywiście początek bierze najczęściej z pierwotnego zauroczenia. Oczywiście kobieca emocjonalność niedobrze znosi nawet sytuacje „nieskonsumowanego” zauroczenia, więc już tu widzimy zdradę.
Mój mąż był w sanatorium i poznał tam grupę ludzi. Gdy przyjechał do domu, powiedział, że to koleżanki i koledzy, ale do jednej z nich wydzwaniał co drugi-trzeci dzień i rozmawiał z nią po 15–20, a nawet 30 minut. Podejrzewałam, że jest zakochany, ale on twierdził, że to tylko koleżanka. Ciągnęło się to dwa miesiące i jak zobaczyłam billing, to usiadłam z wrażenia. Zadzwoniłam do tej dziewczyny i rozmawiałam z nią, prosiłam, żeby nie prowadziła rozmów z moim mężem, bo ja na tym cierpię – zmienił się w zachowaniu, zrobił się bardziej nerwowy. Powiedziała mi, że rozmowy są coraz krótsze i że nie mam o co się denerwować, że to tylko kolega.
Teraz mąż pojechał na szkolenie do innego miasta i oczywiście po sprawdzeniu billingu okazało się, że jak do mnie dzwonił, to rozmawiał 2–3 minuty, a jak do niej dzwonił, to znowu rozmawiali 20 minut. Nie wiem, co mam robić, najchętniej to przylałabym jej.
Proszę o podpowiedzenie, co mam zrobić. Zapomniałam napisać, że mąż nie wie o billingu, mówi, że ja coś wymyślam, że to moja wyobraźnia. A jak dowiedział się, że ja do niej zadzwoniłam (bo zabronił mi dzwonić), to nie chce ze mną rozmawiać i jest obrażony, a to ja powinnam na niego się gniewać. I to ja muszę zareagować w jakiś sposób.
Proszę o porady.
Agnieszka
***
Droga Agnieszko,
Ustalmy jedno: kowal zawinił, Cygankę chcą powiesić. W tym liście pierwsze zdanie, które bardzo mnie zaskoczyło, brzmi: „najchętniej to przylałabym jej”. Dlaczego właśnie jej? Jeśli należą jej się cięgi, to w drugiej kolejności. W pierwszej jest mąż, jeśli jest.
Myślę, że zachowując czujność, nie można sobie pozwolić na paranoję. Twoje domysły zjadają główne Ciebie, a jeśli jeszcze ukierunkowujesz swą złość na domniemaną kochankę męża, wybielasz go całkowicie i przenosisz odpowiedzialność na Was dwie. To Wy ponosicie koszt emocjonalny tej dziwacznej sytuacji. Nie pozwól na to. Nie pozwól mu również na lawirowanie. Skonfrontuj męża z billingiem. Bez agresji! Pokaż mu go i zapytaj o wyjaśnienie. Tylko nie krzycz, nie płacz, nie oskarżaj, to zupełnie pogrąży wszystkie rozsądne argumenty. Wyjdziesz na histeryczkę, podsuwając mu linię obrony. Na pewno niepokojące jest, że mąż dopuszcza się manipulacji. Wmawia Ci, że to Twoja wyobraźnia, a sytuacja przecież nie jest do końca czysta i normalna. Twoje obawy wydają mi się zupełnie na miejscu, chodzi o to, by je spokojnie i rzeczowo przekazać, nie dając się zapędzić w kozi róg pomówieniem o zachowania paranoiczne i emocjonalne. Myślę, że jeśli nadal będzie kręcił wobec niezbitych faktów (częste rozmowy wykazane na billingu), powinno to ostatecznie uzasadnić Twój niepokój. Tylko – co dalej?
Osobiście jestem zwolenniczką rozmów, wyjaśniania podstaw pewnych zachowań. Wiadomo, że stały związek często powszednieje. Trzeba się o niego starać, a zaniedbanie tych starań prowadzi w prostej linii do wzajemnej obcości, skąd już tylko krok do rozstania. Być może sytuacja, w której zauroczył się inną kobietą, uświadomi mężowi, że coś nie funkcjonuje właściwie między Wami? Na pewno jest to sygnał kryzysu i od Was obydwojga, od stopnia Waszej dojrzałości zależy, jak ten kryzys rozwiążecie. Dobrze byłoby, abyście powściągając negatywne emocje (Ty) i zafascynowanie nową sytuacją (mąż), wspólnie doszli do wniosku, że warto reanimować (podtrzymać, odświeżyć) Wasze uczucie i Wasz związek. Trudno oczekiwać cudów od pierwszej chwili po takiej, nawet wspólnej, deklaracji. Obydwoje potrzebujecie czasu, by ochłonąć, zastanowić się nad sobą i partnerem, znaleźć wspólną drogę.
Powściągnij zatem skłonność do agresji, a całą energię skieruj na rozwiązanie tej trudnej sytuacji. Nie atakując i nie zaogniając, można uzyskać dużo lepsze efekty.
Pozdrawiam,
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze