Plastelina
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuMusisz się dobrze zastanowić, czego Ty chcesz tak naprawdę, jakie są Twoje pragnienia, plany, marzenia… To pierwszy krok, wbrew pozorom wcale nie taki łatwy. Ktoś, kto całe lata przywykł ulegać sile wyższej, nie do końca może być świadom, co w jego myślach jest własne, a co cudze.
Cześć,
Znalazłam Twoją wypowiedź w Kafeterii na temat przecięcia „pępowiny”. Napisałaś „z doświadczenia…”, czyli prawdopodobnie już przez to przeszłaś, a ja stoję przed tym wyborem. Nie znamy się, więc nie boję się pisać.
Moja mama od dwóch dni chodzi na kilkugodzinne terapie grupowe z psychiatrą (nic mi o tym więcej nie mogła powiedzieć). Od lat ma problemy i depresję – jest delikatna, a mój tata ją zostawił, jak byłam mała. Żal mi jej. Niestety ma „długie pazurki” i często (prawie codziennie) męczy mnie psychicznie. Doszło do tego, że mówi mi, że depresję ma przeze mnie. Dlaczego? Bo trzy lata temu przestałam chodzić do kościoła i mam chłopaka, którego ona nie lubi. Skończyłam studia, mam dobrą pracę i chcę się wreszcie wyprowadzić, bo ona ma na mnie zły wpływ. Mój chłopak co kilka tygodni przywraca mi wiarę w siebie. Na razie on nie deklaruje się „na obrączkę”, ale po trzech latach traktujemy to poważnie. On już w styczniu był zdecydowany razem zamieszkać, a ja do tej pory mam opory. Po pierwsze, nie wiem, co by mama zrobiła (ma stwierdzoną depresję), a po drugie, nie chcę mieszkać „na kocią łapę”. Co zrobić? Co Ty byś zrobiła?
Chyba zgłupiałam, żeby pisać o tym nieznajomej osobie, ale myślałam już o spotkaniu z psychologiem, żeby MNIE rozgryzł.
Pozdrawiam – proszę, napisz do mnie.
Bebe
***
Droga BeBe,
Ustalmy jedno: plastelina kiepskim jest budulcem. Za to znakomicie sprawuje się w rękach osób, które chcą z niej ulepić świat na kształt własnych wyobrażeń. Wydaje mi się, BeBe, że zostałaś świetnie ukształtowana, zgodnie z pragnieniem mamy, aby zatrzymać Cię przy sobie, prośbą czy groźbą, wszystko jedno. Nie wiem, ile masz lat, ale z propozycji Twojego chłopaka dotyczącej wspólnego zamieszkania i naszego (na szczęście) zacofania w stosunku do wyemancypowanego Zachodu, gdzie szesnastolatki wyprowadzają się od rodziców i zaczynają pożycie, sądzę, że jesteś dorosła i z grubsza możesz stanowić sama o sobie. Piszę „z grubsza”, bo jak widzę, i w wypadku propozycji chłopaka masz problem z obroną własnego zdania. Pytanie, co jest tym Twoim zdaniem? Czy to, że nie chcesz zamieszkać z chłopakiem, bo nie chcesz łamać swoich zasad – czy też przed zamieszkaniem z nim powstrzymuje Cię raczej troska o opinię mamy, rodziny, sąsiadów…
Musisz się dobrze zastanowić, droga BeBe, czego Ty chcesz tak naprawdę, jakie są Twoje pragnienia, plany, marzenia… To pierwszy krok, wbrew pozorom wcale nie taki łatwy. Ktoś, kto całe lata przywykł ulegać sile wyższej, nie do końca może być świadom, co w jego myślach jest własne, a co cudze. Trzeba wnikliwej obserwacji, a nade wszystko trzeba zdjąć filtr, przez który przepuszczało się własne pragnienia: filtr opinii matki i otoczenia. Drugim krokiem jest o własne marzenia zawalczyć. I nie jest to walka łatwa.
Matka szantażuje Cię emocjonalnie i obawiam się, że tłumaczenie jej pewnych rzeczy może się okazać niesłychanie żmudnym i mało trafionym sposobem. Co nie znaczy, że trzeba zacząć od cięć radykalnych. Niekoniecznie! Jednak najistotniejsze jest tu, byś sama zyskała NIEZBITE przekonanie o własnej racji. Niewiele mogę dodać nowego do porad, których już na ten temat udzieliłam. Schemat jest podobny: naucz się siebie i walcz o siebie. Nie raniąc bardziej niż to konieczne (bo, jak się słusznie domyślasz, bez łez i ofiar, a przynajmniej bez ich robienia z siebie – się nie obejdzie).
Pytasz, co ja bym zrobiła. Mój pogląd jest taki, że małżeństwo wymaga naprawdę dobrego poznania siebie nawzajem. Trzeba spędzić ze sobą dużo czasu na rozmowie i wspólnych zajęciach. Wspólne zamieszkanie nie jest do tego konieczne, choć pewnie wiele rzeczy ułatwia i przyspiesza. Ale życie „na kocią łapę” wbrew swoim przekonaniom, zwłaszcza gdy związek nie przetrwa próby czasu, niesie za sobą też niemiłe konsekwencje. Wyrzuty sumienia, żal do samej siebie… Poznaj swą motywację i będzie Ci łatwiej podjąć wszelkie decyzje. Nie będziesz musiała nikogo pytać, co zrobiłby na Twoim miejscu. Rzecz w tym, że nikt nigdy nie będzie na Twoim miejscu.
Dzielnie naprzód!
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze