Lustro weneckie
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuWbrew powszechnej opinii to nie psycholog jako taki leczy cudze dusze. On tylko pomaga w odkryciu różnych prawd o sobie i jest niejako przewodnikiem. Przynajmniej w takich wypadkach, gdzie potrzebne jest tylko uporządkowanie rozmaitych spraw przeszłych i teraźniejszych, a nie poważna, głęboka psychoterapia. Dlatego polecam jednak spotkanie.
Droga Margolu,
Mam problem z emocjami. Niby wszystkie sytuacje opisywane przez czytelniczki, które proszą o poradę, wiążą się z uczuciami. Mój problem dotyczy jednak nie konkretnych spraw, ale emocji i uczuć w ogóle – kontrolowania emocji, radzenia sobie z nimi… Bo ostatnio całkiem mi to nie wychodzi. Płaczę z byle powodu albo i bez, mam stany rozchwiania trwające kilka dni, denerwuje mnie dosłownie wszystko. Czasami przechodzi, uspokajam się na parę dni, dziwię sama sobie, że taka jestem niezrównoważona, a potem wszystko wraca. Bardzo mi z tym ciężko, nie mówiąc o tym, że nie jest też łatwo ze mną żyć osobom z najbliższego otoczenia i że odbija się to na moim związku. Fakt, to stresujący moment w moim życiu, ale bez przesady – nie takie chwile już przeżywałam! Zawsze sobie jakoś z nimi radziłam. Tym razem jest gorzej i czuję, że długo tak się nie da.
Myślałam już nawet o tym, żeby się udać do psychologa, ale nie bardzo wierzę, że ktoś taki mi pomoże. Jak sobie z tym sama nie poradzę, to kto mi może pomóc? Nie znam zbyt wielu osób, którym psycholog faktycznie pomógł. Na razie próbuję zmienić dietę (nie zaszkodzi, a kto wie, czy nie pomoże?), zajmować się wieloma rzeczami, żeby nie rozmyślać za dużo, robić sobie małe przyjemności, przebywać wśród ludzi. Ale nie zawsze mam na to siłę.
Nina
***
Droga Nino,
Ustalmy jedno: nie taki diabeł straszny, jak go malują. Mówię tu o psychologu. Wbrew powszechnej opinii to nie psycholog jako taki leczy cudze dusze. On tylko pomaga w odkryciu różnych prawd o sobie i jest niejako przewodnikiem. Przynajmniej w takich wypadkach, gdzie potrzebne jest tylko uporządkowanie rozmaitych spraw przeszłych i teraźniejszych, a nie poważna, głęboka psychoterapia. Dlatego polecam jednak spotkanie – to prawda, ze jeśli sama sobie nie poradzisz, to nikt tego za Ciebie nie zrobi, ale w samodzielnym uporaniu się z emocjami na pewno ktoś powinien Ci pomóc. Inaczej przecież sprawy wyglądają oglądane od środka, a inaczej z zewnątrz weneckiego lustra… Prawda?
Rzeczywiście człowiek powinien jakoś sobie radzić ze stresem. Bardzo mądrze jest się tego trzymać, ale jak uporać się ze stresem narastającym? Codzienność niesie ze sobą taką kulminację trudności, że nieszczęścia i kłopoty chodzące w pojedynkę, a nawet parami można jeszcze jakoś opanować. Lawiny nie powstrzyma nikt. Zejdzie i zbierze trupy. Nie wymagaj od siebie zbyt wiele. Rozstrojone emocje to wyraźny znak, że nie wszystko jest w porządku. Że ten porządek aż nadto ustępuje miejsca chaosowi. A chaos jest tym, co rozstraja coraz bardziej. Wpada się w błędne koło, a z niego chyba nie można wydostać się zupełnie samodzielnie, w imię zasady: MUSZĘ. Nie, Nino, nic nie musisz, choć dobrze by było.
Odpuść sobie. Wsłuchaj się w siebie. Może coś zakłamujesz, bagatelizujesz swoje potrzeby, co skutkuje buntem podświadomości? Może samą siebie przekonujesz, że dobre jest to, co instynktownie odbierasz zupełnie odwrotnie? Widzę, że kroki, jakie sobie proponujesz (robienie sobie małych przyjemności, wyjście do ludzi), zmierzają bardziej do zagłuszenia problemu niż jego rozwiązania. Prawdopodobnie, jeśli chcesz panować nad emocjami, nic nie uchroni Cię od poznania ich źródła i od szczerego (nade wszystko wobec siebie) określenia, czy i jak przyczyny tych złych emocji da się usunąć. Nie piszesz, czy masz w kimś oparcie, czy Twój partner pomaga Ci uporać się z tym wszystkim, czy jakaś bliska przyjaciółka jest gdzieś przy Tobie. Czy też zaciskasz zęby i przesz do przodu sama – bo musisz, bo tak trzeba?
Przychodzi mi do głowy jeszcze jeden pomysł: może masz po prostu jakiś kłopot z hormonami? Warto byłoby pokazać się lekarzowi i porozmawiać z nim. Może szukamy daleko, a przyczyna jest zupełnie gdzie indziej?
Myślę, droga Nino, że w każdym przypadku dobrze jest poradzić się kogoś, kto może lepiej znać się na naszych dolegliwościach – tych cielesnych i tych duchowych. Zosie samosie zniknęły już nawet z elementarzy…
Pozdrawiam serdecznie, napisz, czy było tak strasznie.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze