Motylem jestem, la la la...
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: entomologia to zajęcie, które wymaga dość bezwzględnego podejścia do życia biednych motylków i innych owadów. Trzeba takiego przyszpilić i pozbawić życia, by zachować w kolekcji piękny okaz. Niektórzy litościwi robią im klatki z woalu, wówczas jednak muszą się liczyć z tym, że motylek wybada jakąś szparkę, by przez nią udać się w świat.
Margolu,
Mam 21 lat i spotkałam mężczyznę swojego życia. On ma 36 lat, jest po rozwodzie (nie ma dzieci) i teraz ma narzeczoną, którą chce dla mnie zostawić. Dał mi czas na podjęcie decyzji czy chcę być z nim, czy nie, bo nie chce być dalej nieuczciwy wobec swojej narzeczonej. Tu nie chodzi o żadne zauroczenie czy fascynację seksualną, bo zanim się spotkaliśmy, rozmawialiśmy długi czas mailowo. Boję się rewolucjonizować mu życie, z drugiej strony wiem, że coś pięknego, a nawet bardzo trwałego może mnie ominąć. Co robić?
Kasia
***
Droga Kasiu,
W związku z tym konieczna jest napięta uwaga i ciągłe uszczelnianie więzienia.
A na to, że mamy do czynienia z motylkiem, wskazuje spora jak na kilkuzdaniowy list koncentracja danych. Niestety nie odpisałaś na moją prośbę o poszerzenie informacji, skupię się zatem na tym, co napisałaś w pierwszym odruchu.
Mamy zatem zakochaną dziewczynę, która wchodzi w życie. Jej naturalnym odruchem jest ufność i poddawanie się uczuciu bez cienia wątpliwości. Spotkała mężczyznę swojego życia. Mężczyzna jest w związku, ale nie przeszkadza mu to nawiązać bliższej relacji z inną kobietą. Poprzedni związek też się, nie wiedzieć czemu, rozpadł. Nie wiadomo, na ile prawdziwe są jego moralne rozterki, wiadomo natomiast, że mężczyzna, któremu już bliżej do czterdziestki niż trzydziestki, zrzuca za nie odpowiedzialność na naszą dwudziestojednolatkę. To ona ma decydować o dalszych losach tej trójki. On jest gotów przyjąć i zrealizować każdą decyzję. Przynajmniej do czasu, gdy ktoś inny podejmował będzie następną. Kasia przyjmuje na siebie tę odpowiedzialność i waha się, czy “rewolucjonizować mu życie”. Obydwojgu wydaje się, że dopiero teraz następuje jakaś rewolucja. A ja widzę, że nastąpiła ona znacznie wcześniej. Nastąpiła wtedy, gdy on, dojrzały mężczyzna, zaczął przez internet podrywać młodziutką, niedoświadczoną dziewczynę, a potem, gdy zdobył jej zaufanie i serce, obydwoje ochoczo zorganizowali trójkąt. Zrewolucjonizowali, nie zdając sobie do końca z tego sprawy, życie obecnej narzeczonej. Być może ona całkiem niedawno rewolucjonizowała życie jego ex-żony?
Załóżmy jednak, że pan po prostu ma pecha. Żona go nie rozumiała, związek z narzeczoną jest papierowy, wcale ze sobą nie śpią… Ot, źle trafia. Że ironizuję? No dobra, bądźmy wyrozumiali, w końcu zdarza się, iż po pierwszym falstarcie człowiek bez głowy pcha się w drugi, jeszcze gorszy. Nawet w sporcie dyskwalifikują dopiero po trzecim. Nie podoba mi się tutaj tylko, że jest nieuczciwy wobec narzeczonej – i naprawdę, droga Kasiu, mnie by to zapaliło lampkę alarmową. W końcu, skoro się nie dobrali, nie mają dzieci, on szuka innej kobiety – uczciwym byłoby się rozstać! W ten sposób ta jego narzeczona nie ucierpiałaby niepotrzebnie więcej, bo co innego rozstanie, a co innego rozstanie poparte zdradą. A tu tchórz. Ma Was dwie, to mu pewnie miło i wygodnie. Obie kochają, obie zadbają… Klocki w hamulcach moralnych starte do okładziny, jazda bez trzymanki. Kierownicę zawsze można przekazać którejś z Was. Po co ma się męczyć? A w razie nieprzyjemnej stłuczki nie on będzie się poczuwał do winy.
Mało mam danych, by wnioskować, ale popatrz Kasiu dokładnie, w co możesz wdepnąć, nim zrobisz krok. Roztropnie, nie kierując się emocjami. Wiem, że odrzucisz moją sugestię jako skrzeczenie starej ciotki, ale z tak małym doświadczeniem życiowym możesz się bardzo boleśnie przejechać na ufności wobec kogoś, kto tak lekceważy podjęte zobowiązania. Małżeństwo rozbite, narzeczona w kąt…. obyś nie była następna. Rozwagi i chłodnego spojrzenia – tego życzę, bo tego najbardziej Ci trzeba.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze