Kobieta ze śrubokrętem, mężczyzna z dobrą radą
URSZULA • dawno temuNa samym początku chciałabym zaznaczyć, że nie jestem wojującą feministką z zarośniętą pachą, która obraża się, gdy mężczyzna chce otworzyć przed nią drzwi lub pomóc jej nieść ciężką walizkę, uznając czyn ów za przejaw dyskryminacji. Wręcz przeciwnie - myślę, że świetnie odnalazłabym się w roli kobiety, która spędza życie przeciągając się na otomanie, ładnie pachnie i łaskawie pozwala mężczyźnie spełniać wszystkie swoje zachcianki.
No dobrze, mogę ewentualnie czasem ruszyć się na zakupy i ugotować jakąś niewyszukaną potrawę albo poodkurzać. Na tym niestety moje możliwości się kończą. Gdy w grę wchodzi, dajmy na to, otwarcie puszki z kukurydzą, to mimo obecności specjalistycznego sprzętu zawsze odczuwam lekki niepokój, a gdy wyobrażam sobie, co bym zrobiła, gdybym gdzieś na trasie Warszawa-Wrocław złapała gumę, to nieodmiennie dochodzę do wniosku, że rozpłakałabym się i czekała na śmierć z głodu i pragnienia. Niestety, życie ciężkie jest i stawia nas w najróżniejszych, trudnych sytuacjach. Mnie postawiło ostatnio w sytuacji następującej.
Minęło już ponad dwa i pół roku, od kiedy z Kamilem wprowadziliśmy się do naszego mieszkanka, które już wtedy nie było nowe, można więc sobie wyobrazić, że się odrobinę, że tak powiem, zużyło. Ze ścian w sypialni zaczęła miejscami odpadać farba, drewniany stolik w kuchni pokrył się brzydkimi, czarnymi zaciekami od rozlanych sosów, win, herbat i nie wiadomo czego jeszcze, na baterii prysznicowej w łazience pojawił się obrzydliwy osad… W moim domu rodzinnym mama kazała mi prasować atłasowy obrus zaraz po wypraniu, następnie składać go i chować do szafy, po czym przed użyciem znowu prasować, (kto kiedykolwiek prasował atłasowy obrus, ten wie, że zajmuje to średnio godzinę), trudno się więc dziwić, że nie jestem fanatyczną zwolenniczką porządku. Tu i ówdzie łuszcząca się farba i tym podobne niedociągnięcia przeszkadzały mi w stopniu raczej minimalnym. Miara przebrała się, gdy urwały się drzwi od szafy w salonie. Nie dość, że wyglądało to dość żałośnie — te drzwi stojące obok szafy, to jeszcze każdy z naszych gości mógł sobie dokładnie obejrzeć jej zawartość, a chwalić się raczej nie było czym. Wtedy uznałam, że muszę interweniować.
— Kamilu – zagaiłam — odpadły drzwi od szafy w salonie.
— No widzę — odpowiedział Kamil — ale co to właściwie komu przeszkadza? Po co się przejmować takimi drobiazgami?
Nie zgadzałam się z tą opinią, ale nie miałam siły się kłócić, więc odpuściłam sobie. W miejscu po drzwiach powiesiłam jakąś kolorową szmatę w charakterze zasłony i postanowiłam się drobiazgami nie przejmować. Temat powrócił po miesiącu, kiedy drzwi od szafy w samym środku nocy przewrócił kot i runęły na ziemię przewracając przy okazji kilka bibelotów, co sprawiło, ze cały blok zatrząsł się w posadach. Rano Kamil zgodził się interweniować. Długo w skupieniu przyglądał się zawiasom.
— Sprawa nie jest prosta. – zawyrokował po chwili — Potrzebna będzie wkrętarka, no i oczywiście nowe wkręty, bo stare się gdzieś zapodziały.
Nie wiedziałam, co to jest wkrętarka, ale postanowiłam zaufać mojemu mężczyźnie. Gorzej, że przez następny tydzień mężczyzna nie zrobił nic, aby wspomniane narzędzie zdobyć. Już zaczynałam myśleć o tym, by udać się z płaczem do tatusia, gdy robiąc zakupy na mieście natknęłam się na sklep z gwoździami i śrubami. Weszłam i najlepiej jak umiałam wyłożyłam sprzedawcy kwestię drzwi od szafy. Pan sprzedał mi kilka rodzajów śrub (nie wiedziałam, jaki rozmiar będzie odpowiedni, zresztą były bardzo tanie) i powiedział, żebym spróbowała przykręcić zawiasy zwyczajnym śrubokrętem. Cóż, spróbowałam i udało mi się, a co więcej — zajęło mi to całe siedem minut. Dumna ze swojego czynu czekałam, aż Kamil wróci do domu i obsypie mnie pochwałami. Nic takiego się jednak nie stało. Kamil, owszem, wrócił do domu, ale… nic nie zauważył. Nie zauważył także, że tydzień później przy pomocy papieru ściernego usunęłam stary lakier ze stołu w kuchni i położyłam nowy. Nie zauważył, że wyczyściłam baterię prysznicową.
Takie czasy — niedługo maluję ściany w sypialni, może to zwróci jego uwagę.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze