M jak miłość do gier
URSZULA • dawno temuIstnieją gry komputerowe stworzone z myślą o płci pięknej i odpowiadające kobiecej wizji rzeczywistości. W wirtualnym świecie tej gry masz dom, w którym sprzątasz, gotujesz, przesadzasz kwiatki itd.
Po pierwszym szoku wspólnego mieszkania powoli zaczyna mi się układać z Kamilem. Niemniej odkrywam takie strony osobowości mojego chłopaka, o których nie miałam do tej pory pojęcia. Po pierwsze — mały chłopiec. Kamil spędza co najmniej połowę wolnego czasu na „kopaniu piły” z kolegami, strzelaniu z łuku i tym podobnych czynnościach. Najgorsze są jednak gry komputerowe. Wczujcie się w sytuację: cały świat został dotknięty jakąś dziwną epidemią, w wyniku której wszyscy mieszkańcy planety zamienili się w kościotrupy; mój wspaniały chłopak jest ostatnim niedobitkiem, jedynym zdrowym homo sapiens. Na jego barkach spoczywa zdobycie odtrutki i ocalenia ludzkości, ale to nie jest proste zadanie — musi pokonać całą masę ohydnych, dybiących na jego życie kościotrupów. Ta szlachetna misja ostatnio całkowicie pochłonęła mojego ukochanego, tak że z innych obowiązków wobec bliźnich czuje się zwolniony a ze swoich zaniechań rozgrzeszony.
Siedząc wczoraj spokojnie w swoim pokoju usiłowałam skupić się na nauce do egzaminów w tej sesji (wpierw jednak poczułam, że nie mogę nic zrobić bez umycia luster i okien, z czym się szybko uporałam), podczas gdy z pokoju obok dobiegały mnie odgłosy krwawej rzezi kościotrupów – nasze zwyczajne sielankowe popołudnie — i nagle usłyszałam muzykę; Kamil grał na pianinie! Po piętnastu minutach melodia ucichła, zdziwiona zajrzałam do niego zapytać, co go skusiło, żeby zacząć wreszcie grać na swoim instrumencie (co powinien robić codziennie). W odpowiedzi usłyszałam — No wiesz, nowa gra mi się długo wgrywała….
Podobno istnieją gry komputerowe stworzone z myślą o płci pięknej i odpowiadające kobiecej wizji rzeczywistości. W wirtualnym świecie tej gry masz dom, w którym sprzątasz, gotujesz, przesadzasz kwiatki itd. Możesz umawiać się na randki, ale jak zbyt długo pozostajesz poza domem, to może tam wybuchnąć pożar i wtedy przegrałaś, game over. Jest oczywiście opcja dla zaawansowanych graczy (właściwszy byłby tu jakiś żeński odpowiednik słowa gracz, ale język polski nie jest przygotowany na sytuację, w której kobieta też może grać, ot spuścizna patriarchatu), że masz dziecko i wtedy trzeba umieć sobie wszystko przemyślnie zorganizować; nie wystarczy uwijać się jak w ukropie, bo gdy nie masz dobrego planu — któryś z obowiązków, czy to względem domu, czy dziecka zaniedbałaś — przychodzi opieka społeczna i zabiera ci twojego dzidziusia. Może powinnam sprawić sobie taką grę zamiast myć te lustra i robić nam obiadki; ja będę się realizować jako matka i gospodyni za konsoletą, gdy w tym czasie mój ukochany będzie ratował świat od zagłady przed swoim komputerem, i nic nam już do szczęścia nie będzie brakowało.
Bym zapomniała — odkryłam wreszcie, co porabia Kamil na spotkaniach z kolegami. Wpadłam do nich, kiedy przesiadywał z całą „paczką” u jednego z kumpli, w jakiejś nie cierpiącej zwłoki sprawie. Rozglądam się nerwowo dookoła spodziewając się jakiejś sensacji, ale nic nie wzbudza podejrzeń; siedzą chłopcy grzecznie na kanapie i gapią się w telewizor. Co oglądacie? — rzucam. – „M jak miłość”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze