Samorodny talent
URSZULA • dawno temuUrszuli skargi na polską kłótliwość.
Nieobce jest nam, Polakom, zjawisko wszechwiedzących specjalistów-samorodków.Miałam świetną okazję zakosztować go w zeszły weekend.
O ile mi wiadomo, w Japonii, gdy ktoś w miejscu publicznym potrzebujepomocy, nikt mu jej nie udzieli ze zwykłej — a tak! — ludzkiej życzliwości.Nie chce obarczać nieszczęśnika, osoby już poszkodowanej, dodatkowymobowiązkiem i trudem odwdzięczania się do końca życia ofiarodawcyza pomocą drobnych upominków, np. chusteczek, naczyń i Bóg wie czego jeszcze.A u nas, co w pierwszym odruchu chciałoby się pochwalić, zaraz znajdzie się co najmniej pięciu samozwańczych specjalistów, którzy na dany problemjak nic znajdą remedium.
Byliśmy w ostatni weekend na działce u kolegi. Działka umiejscowionajest w zapadłej wsi, do której dostać się można wyłączniejadąc piaszczystą drogą. No i skończyło to się tak, że zakopaliśmysię na którymś zakręcie drogi. Próby wyswobodzenia z piaszczystej łachynie przynosiły rezultatów. Gdy tak staliśmy kompletnie zrezygnowanii z papierosami w rękach zastanawialiśmy się, gdzie tu znaleźć najbliższegorolnika z ciągnikiem, zaczęli się schodzić działkowicze. Pierwszy, sympatycznybrodacz z 17-letnim synem:
— Ależ niech Państwo wyłączą ten silnik, szkoda auta. Ja zaraz Państwastąd wyciągnę. To niezwykle niebezpieczny zakręt, co roku o tej porzektoś tu się zakopuje. Ale ja wiem, co należy robić — trzeba podłożyćpod koła wycieraczki.
I specjalista dziarsko, nie zważając na nasze protesty i wyjaśnienia,że już tego próbowaliśmy, zabrał się do roboty. A tu znienacka pojawiłsię drugi działkowicz, w szarym dresie i okularach przeciwsłonecznych,i zagadał gwarą fachowca:
— Chyba nie chce Pan próbować nim wyjechać do przodu. Niech Pan spojrzy- ja tu widzę, że tylko do tyłu.
— Niech Pan mnie nie uczy, przecież mówię, że się znam. Tu co rokusą takie wypadki…
Być może panom polemicznego animuszu dodawało to, że pomagalimłodym kobietom.
— A może by tak okopać… - nieśmiało zaznaczył swoją obecnośćsyn brodacza.
Ten ledwie urwał, a zza płotu odezwał się pan w dżinsach i kraciastej koszuli,którego dotąd nie zauważaliśmy:
— O, widzicie. Taki młody, a jak się zna. Panowie drodzy — tylko okopać.To jest jakaś dziecinada, co Panowie tu wyprawiają. Mówię Panom,20 lat byłem górnikiem na Śląsku — tylko okopać.
I taka sympatyczna debata toczyła się przez pół godziny, aż w końcuprzytomnie opuściliśmy to zgromadzenie i udaliśmy się na poszukiwaniarolnika z ciągnikiem. Rolnik przyjechał, podpiął linę i w 30 sekundwyciągnął samochód z piachu.
Na dobrą sprawę nie wiem, gdzie wolałabym mieszkać — w Polsceczy Japonii.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze