Liryczne strofy
URSZULA • dawno temuUrszula udaje się poza Warszawę, od tego zgiełku, stresu i prozaiczności trwania. Z deszczu pod rynnę.
Wybrałam się z Gosią, przyjaciółką z lat dzieciństwa, na kilka dnido znajomych, którzy mieszkają poza Warszawą. Trochę na złość Kamilowi,za to, że spędził ferie beze mnie, ale i dlatego, że pilnie potrzebowałamsolidnie się kilka dni wybawić i pozwolić umysłowi odpocząć od tego,co zwiemy własnym życiem. Niestety wyszłam na tym, jak pewienpolski szlachcic z porzekadła o mydle.
Znajomi ciepło nas przyjęli, znaleźli wygodny nocleg, oprowadzili po mieście.Jedna rzecz była nie do zniesienia. Nieskończoną ilość razy tłumaczyłyśmy, że przyjechałyśmy powłóczyć się bez celu, do kina, po sklepach,wybyczyć (nie znam żeńskiego zamiennika), może raz wieczorem wyskoczyćna piwo. Oni się jednak uparli, aby dostarczyć nam rozrywki i wrażeń,jakby dla Warszawiaka pobyć w ciszy nie było już najmocniej przemawiającymprzeżyciem.
I tak każdego wieczora zrywałyśmy się z wygodnej kanapy w mieszkaniumojej koleżanki, przerywałyśmy wolno toczącą się, ciekawą rozmowę i delektowaniesię niezwykłą herbatą. Mogłyśmy się wypierać chęci wyjścia, jednak to nie skutkowało.Lądowałyśmy w zadymionym klubie obitym niegustownymi plastikami z metalowymidrabinami, w smrodzie fajek wymieszanym z wonią piwa. Uszy i głowa puchłyod niemiłosiernego hałasu. Nigdy nie dotrze do mnie sens bywania w takichmiejscach i podrygiwania w takt muzyki o metrum 1:1. Tłumy dziewczynw półnegliżu wdzięczą się do chłopców, mimo że nie sposób nawiązać sensownegokontaktu werbalnego, gdyż żywotny dj, głośniki, dudnienie i zgiełk są niestrudzeni.Na twarzach ludzi przejęcie rolą "aktywnie żyjącego" klubowicza. Zerkanie ukradkiemna swoje odbicie w szybie, czy aby jesteśmy dość fajni, aby tu być.
Robię się stara i zrzędliwa.
---
Jako lekturę do pociągu wybrałam Cosmopolitana. W biegu nie wybrzydzaszi bierzesz to, co ma profesjonalną okładkę i dziesiątki tytułów, które zwiastująróżnorodność, to nic, że ta różnorodność jest w smaku jednorodna.
Króciutkie resum&eacut; opisanej w magazynie sytuacji.Pani i pan prowadzili miłe i sympatyczne życie we dwoje, ale oczywiściecoś zaczęło się psuć, coraz częściej dochodziło do sporów. Pewnego dniazdecydowali się więc porozmawiać w duchu otwartości. Zaczęła pani.Długo mówiła o tym, że chce, aby on ją częściej przytulał, żeby dawał jejbez okazji drobne zwierzaczki, żeby zostawiał jej wszędzie liściki z lirycznymistrofami. Kiedy przyszła natomiast jego kolej, długo nie wiedział, co powiedzieć,ale motywowany przez nią aprobującym spojrzeniem w końcu odrzekł,że wszystko jest OK, tylko marzy mu się więcej seksu oralnego. No i maszbabo placek, ona w płacz i krzyk, że jest bezczelny, brutalny, potworny,co jak można odgadnąć nie zrobiło ich związkowi najlepiej.
Mam tylko jedną refleksję: tysiące feministek może próbować obalićudowodniać światu, że inteligencja kobiet dorównuje męskiej, ale dopókikobiety zachowywać się będą jak bohaterka przypowiastki grać w życiurole melodramatyczne i naiwne, przykro mi, nic z tego nie wyjdzie.Nie bądźmy niemądre.
Prawdomówność ma swoją cenę i w związkach nie gra się w otwarte karty.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze