Pożegnanie z babcią
ZUZA • dawno temuZuzy wspominki o babci i wynikające z nich refleksje natury ogólnoludzkiej.
Jakąś godzinę temu zadzwonił z Polski mój ojciec ze smutną wiadomością.W wieku 89 lat zmarła moja babcia ze strony ojca. Dobrze, że jeszcze wtedy spałami mój tata rozmawiał tylko z moją mama, bo nie wiedziałabym co powiedzieć.
Już od ponad roku zbierałam się, żeby napisać list do babci, ale nigdy nie miałam czasu. Poza tym zawsze żyłam z przeczuciem, że wkrótce będąsię dziać jakieś ciekawe rzeczy, czekałam, aż się staną, żebym również o nich mogła napisać. Teraz mojej babci jest to wszystko co najwyżej obojętne…
Nie płakałam (tylko troszkę mi się oczy zawilgotniły) i pewnie już nie będę.Śmierć w wieku 89 lat jest jedną z najnaturalniejszych rzeczy, jaka może się człowiekowi przydarzyć. Ile wiedziałam o mojej babci? Nie za dużo. Więcej czasu spędzałyśmy razem, kiedy byłam mała. Potem rodzice się rozwiedli i wszystko się pourywało. Jak o tym teraz myślę to, zdaje mi się, że babcia, poza tą pulą genów, które po niej odziedziczyłam, była dla mnie raczej obcą osobą. A ilu ludzi zna się tak naprawdę? Z kim jest się tak naprawdę blisko,nie egoistycznie, tylko tak po człowieczemu, ze zrozumieniem, zainteresowaniem i szacunkiem? Chyba z niezbyt wieloma osobami. Choć może to wcale nie jest tak? Może mówię wyłącznie o samej sobie…
Jedno jest pewne, zawsze kiedy moje myśli schodziły na mój przyjazd do ojczyzny za pewien czas, w perspektywie miałam odwiedziny babciw Radomiu i wiedziałam, że będzie na mnie czekać przepyszny sernik z rodzynkami. Pisząc to przypomniało mi się, że przed wyjazdem do Nowej Zelandii pojechałam z tatą do Radomia, żeby się pożegnać z babcią i tamtejszą rodziną. Babcia była wtedy czymś zajęta i zamiast mojego ulubionego sernika upiekła z okazji naszejpożegnalnej wizyty jakieś inne ciasto. Powiedziała, że jak za jakiś czas przyjadęz Nowej Zelandii w odwiedziny, to sernik na pewno będzie na mnie czekał…
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze