Oralny nienormalny?
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuZnalezienie chętnej do rozmowy prostytutki nie było łatwe, ale od czego ma się kolegów. Umówili, skierowali. Muszę przyznać, że było miło i ku mojemu zdziwieniu pouczająco. Rozmawiałam z panią do towarzystwa o... małżeństwie, o ludzkich wyborach, pragnieniach i szarej rzeczywistości widzianej innymi oczyma.
Przeczytajcie, co dla prostytutki jest nienormalne. Podpowiem, że bynajmniej nie seks oralny!
Róża (26 lat, pani do towarzystwa z Warszawy):
Kompletnie nie rozumiem niektórych mężczyzn. Na żony wybierają sobie „cnotki niewydymki”, takie, co to są wierne jak pies, podporządkowane, z zerowym doświadczeniem w dziedzinie seksu, wstydliwe, bo najlepiej czują się pod kołdrą, przy zgaszonym świetle, w zabudowanej piżamie, delikatne, niewinne, bo znają tylko subtelny dotyk współmałżonka. Mężowie takich kobiet mają pewność, że nie będą zdradzani, porzucani, nie zostanie urażone ich męska duma, nie narażą się na śmiech kolegów z pracy, sąsiadów i rodziny. Będą wiedli spokojne życie z uległą, dobrą i kochającą żoną. No właśnie, spokojne…
Po latach okazuje się, że tym mężczyznom czegoś brakuje, że spokojna żona nie spełnia ich wszystkich oczekiwań, a zwłaszcza nie zaspokaja fantazji erotycznych, wyuzdanych potrzeb seksualnych. Zaczynają szukać: koleżanka z pracy na imprezie integracyjnej, studentka w delegacji i prostytutka. To dzięki takim żonom mam pracę i chwała im za to. A przecież mogłoby być inaczej… Czy to taka wielka sztuka kochać się i robić, co myśl podsunie? Podpatrzyć w mądrych książkach pozycje seksualne, obejrzeć film porno, zaopatrzyć się w sex-shopie w jakieś gadżety, a przede wszystkim słuchać swoich pragnień. Każdy je ma, nawet najbardziej bogobojna żona. Wystarczy tylko się wsłuchać, nie odrzucać tego, co po głowie chodzi.
Mówią, że dopóki swoją pracą nie robi się nikomu krzywdy, to jest to dobra praca. Ja swoją lubię i nie robię niczego wbrew czyjejś woli. Nie krzywdzę ani siebie, ani tych mężczyzn, którzy przychodzą spełniać fantazje, bo z żoną im wstyd. Pytam ich: po co sobie brali takie cnotliwe, wstydliwe, żeby teraz płacić obcej babie? Namawiam, żeby tego numerku spróbowali z żoną i słyszę śmiech. Oni sobie nie wyobrażają, że ich żona by tak mogła. Sami by nie zaproponowali, bo to byłoby tak dziwne, że aż podejrzane. A ja tego nie rozumiem, przecież seks jest dla ludzi, a wstydzić się swoich pragnień przed własną żoną to dopiero dla mnie nienormalne.
Kiedyś przyszedł do mnie czterdziestoletni facet. To była jego pierwsza wizyta u prostytutki. Sam się przyznał, ale widać było od razu, że jest niepewny. Poprosił o laskę, po waszemu o seks oralny. Poszło szybko. Dosłownie w kilka sekund. Zapytał, czy kiedy odpocznie, będzie mógł jeszcze raz, bo zapłacił za całą godzinę. Zgodziłam się. Zaproponowałam mu tradycyjny seks, ale nie chciał. Tylko do buzi. Czekaliśmy na jego gotowość i rozmawialiśmy. Miał żonę, troje dzieci, psa, małe mieszkanie w Warszawie, samochód. Ożenił się w wieku 21 lat, bo był szaleńczo zakochany. Żona z katolickiej rodziny, cnotliwa. Marzył o seksie oralnym, bo do tej pory nigdy tego nie robił. Żony by nigdy nie poprosił, a ona sama też się do takich pieszczot nie garnęła. Dziewiętnaście lat chłop czekał na spełnienie swojego marzenia i spełnił je z prostytutką, a nie z żoną.
Zapytałam go dlaczego. A on mi na to, że żony tego nie robią, że kobiety, które lubią seks oralny, uważane są w kręgu porządnych (a za takiego się chyba miał) za dziwki. Takich nie bierze się za żony, co najwyżej mogą być kochankami, ale nie żonami, bo czy to wiadomo, ilu mężczyznom brały do buzi? Jak można całować żonę, matkę swoich dzieci, wiedząc, że te usta… Nie dałam mu skończyć, bo słuchać tych bzdur już nie mogłam. To nie był jedyny przypadek. Jak tu zrozumieć mężczyzn, nie wiem! Może dlatego podczas swojej pracy wolę się nie zastanawiać.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze