„Polowanie”, Thomas Vinterberg
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuFilm pokazuje problem z rzadko spotykanej perspektywy. Nie chodzi tu o cierpienia skrzywdzonych dzieciaków, przeciwnie: bohaterem jest niesłusznie posądzony o przestępstwo seksualne dorosły. Obserwujemy mechanizm wykluczenia, stygmatyzacji, narastanie zbiorowej histerii. Wszystko odmalowane z rzadko spotykaną we współczesnym kinie sugestywnością.
Często współczuję dzisiejszym maluchom. Nie dla nich trzepak, podwórkowe bandy, wielogodzinne włóczęgi samopas czy serwowane przez obcych łakocie. Dziś w każdej bramie czai się przecież zboczeniec, porywacz, pedofil. Nie przeczę: zagrożenie oczywiście istnieje, ale czy czasem nie przesadzamy? I co to ma wspólnego z Polowaniem? Wbrew pozorom sporo. Współtwórca (obok m.in. Larsa Von Triera) głośnego manifestu Dogma 95, autor kultowego Festen, pokazuje problem z rzadko spotykanej perspektywy. Nie chodzi tu o cierpienia skrzywdzonych dzieciaków, przeciwnie: bohaterem jest niesłusznie posądzony o przestępstwo seksualne dorosły.
Czyli czterdziestokilkuletni Lucas (znany m.in. z Casino Royale i Jabłek Adama Mads Mikkelsen). Na pozór chłodny macho, w istocie sympatyczny fajtłapa i nieśmiały wrażliwiec. Żona opuściła go z powodu niskich zarobków. Bo też pracę ma nasz bohater dość specyficzną: jest opiekunem w lokalnym przedszkolu. Kocha dzieciaki, dzieciaki też go kochają. Wśród podopiecznych znajduje się córka najbliższych przyjaciół Lucasa, Klara. Zaniedbywana przez rodzinę dziewczynka podkochuje się w wychowawcy, wysyła mu miłosny list, znienacka całuje w usta. Lucas wyjaśnia jej niestosowność takiego zachowania, rozzłoszczona Klara opowiada przedszkolance zmyśloną historię. Plotka błyskawicznie się rozprzestrzenia, kłamstwo zaczyna żyć własnym życiem.
Vinterberg dojrzał. Poglądów co prawda nie zmienił: wciąż widzi każdą społeczność (o jej podstawowej komórce, czyli rodzinie, nie wspominając) jako ognisko patologii, kłamstwa i chorych zależności. Ale młodzieńczą złość zastąpił tu bezbłędnie wykorzystany zmysł obserwacji, inna jest też forma. Charakterystyczne dla Dogmy rozedrgane, kręcone „z ręki” zdjęcia, to już przeszłość: autor Festen prezentuje nam się jako mistrz skromnej, kameralnej, klasycznej (i nad wyraz sprawnej) narracji. Polowanie uwodzi przepięknymi zdjęciami. Nie ma tu „dogmatycznej” egzaltacji, miast osądzać, Vinterberg próbuje zrozumieć. Stąd zaskakująco lekki, wesoły początek: obserwujemy lokalną społeczność w trakcie zabawy (polowania, popijawy z kumplami). To oczywiście tylko początek, ale i dalej Polowanie jest swoistym rewersem słynnego Festen. Tam demaskowano prawdziwego pedofila, wykluczony i potępiony był ten, który naruszył zmowę milczenia. Tu w miejsce zła pojawia się zawiść i zwykła głupota. Konsekwencje są co prawda podobne: obserwujemy mechanizm wykluczenia, stygmatyzacji, narastanie zbiorowej histerii. Wszystko odmalowane z rzadko spotykaną we współczesnym kinie sugestywnością.
W dużej mierze odpowiadają za to znakomici aktorzy. Przede wszystkim, słusznie nagrodzony w Cannes Złotą Palmą dla najlepszego aktora 2012 roku, Mikkelsen. Coraz bardziej popularny na całym świecie Duńczyk podarowuje nam prawdziwie przejmującą kreację: bez trudu identyfikujemy się z Lucasem, boimy się o niego, konsekwencje zbiorowej histerii odczuwamy niejako „na własnej skórze”. Świetna jest też młodziutka Annika Wedderkopp: jej Klara to postać niejednoznaczna, w gruncie rzeczy również ofiara. Do tego chirurgicznie precyzyjny scenariusz. Polowanie chwyta za gardło: spokojnie opowiedziany film ogląda się niczym thriller. To jeden z tych obrazów, które zostają w nas na długo po zakończonej projekcji.
Polowanie to film, który nad Wisłą zyskuje dodatkowy wydźwięk. Nigdy nie napisałem jednego zdania na temat polityki, ale cóż począć: od ponad stu lat rodacy konsekwentnie fascynują się ideą silnej władzy, mocnego człowieka u jej sterów, konieczności zaostrzenia (i tak najbardziej restrykcyjnego w całej Europie) prawodawstwa, uproszczenia (rzekomo chroniącej jedynie przestępców) procedury procesowej itd. Łatwość rzucania oskarżeń, osądzania na podstawie nikłych przesłanek rozkwitła u nas jak nigdzie indziej. Zawsze fascynowało mnie, że krzykliwi wąsacze nie biorą pod uwagę możliwości błędu, nie potrafią wyobrazić sobie siebie jako ofiary bezpodstawnego pomówienia. Polowanie wręcz narzuca taką perspektywę. Stąd polecam je niejako podwójnie: i jako znakomity film, i jako zaproszenie do dyskusji.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze