„Francuskie zauroczenie”, Richard Wiles
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTo nie tylko powieść o miłości i remontowaniu domu. To także książka, w której znajdziemy sekrety francuskiej kuchni oraz kilka skutecznych przepisów na to, jak cieszyć się życiem. Autor wplótł przezabawne dialogi z tubylcami, perypetie związane z załatwianiem formalności urzędowych i zmagania się z budowlańcami. Świetnie się czyta.
Willa w Toskanii lub gdzieś w głębi Francji – oto marzenie wszystkich tych, którzy dość mają zgiełku wielkiego miasta i chcą odpocząć gdzieś blisko natury, sycąc oczy widokiem pięknych krajobrazów oraz delektując się oryginalną kuchnią. Niestety niewiele osób postanawia zrealizować swoje pragnienia. Bo przecież ziemia jest za droga, prawo skomplikowane, a i dojazd zawsze pozostanie problemem. Na szczęście Richard Wiles, autor książki Francuskie zauroczenie zapomniał o ciemnych stronach takiego przedsięwzięcia i kupił posiadłość we Francji. Co nie było łatwym zadaniem, skoro na co dzień mieszkał i pracował w Wielkiej Brytanii. Ale czym są przeciwności losu, skoro człowiek ma szansę na osiągnięcie tego, co da mu upragnione szczęście i spokój ducha?
Richard Wiles to brytyjski dziennikarz specjalizujący się w wystroju wnętrz i pracach remontowych. Pracował w wielu renomowanych pismach, doradzając czytelnikom, jaką farbę wybrać do malowania pokoju, a jaką do fasady budynku. Przy okazji objechał kawał świata, skrzętnie notując informacje do swoich artykułów i książek. Chociaż nie wiemy, z jakich powodów rozpadło się jego małżeństwo (z którego ma dwójkę dzieci), Wiles doszedł do wniosku, że jego zadaniem jest podjęcie nowego wyzwania, które stawia przed nim życie.
Przypadek chciał, że podczas jednej z podróży pociągiem Richard poznał Al – młodą, energiczną kobietę, która uśmiechem potrafiła zjednać do siebie każdego człowieka. Mężczyzna zakochał się w niej chyba od pierwszego wejrzenia, a że miał odrobinę pieniędzy ze spadku i marzył o spokojnym życiu we Francji, postanowił kupić razem z Al posiadłość. Kobieta – kochająca Richarda ze wzajemnością – była pomysłem zachwycona. Para zaczęła szukać ofert w internecie i prasie, a że Richard znał się na remontowaniu (przynajmniej teoretycznie), znaleźli podupadającą farmę w miasteczku Le Mas Mauvis, w departamencie Haute-Vienne (jego prefekturą jest miasto Limoges), w centralnej części kraju, słynące z doskonałej porcelany i wód termalnych. Farma naprawdę była w opłakanym stanie: zrujnowany dom i stodoła, walające się śmiecie i nieczystości po zwierzętach. Mówiąc w skrócie: tylko samobójcy zdecydowaliby się na zamieszkanie w takim miejscu. Ale nie Richard i Al. Oni postanowili zamieszkać w dziurawej szopie, czekając na załatwienie wszystkich formalności i wyprowadzenie się właściciela. Na szczęście w porze deszczowej mogli schronić się u znajomych mieszkających w posiadłości w pobliżu. Po pewnym czasie wszystko udało się załatwić. Bohaterowie zostali właścicielami farmy i rozpoczęli remont. Dzięki ich miłości i zaangażowaniu upiorne miejsce stało się rajem na ziemi.
Francuskie zauroczenie to nie tylko powieść o remontowaniu. To także książka, w której znajdziemy sekrety francuskiej kuchni (pachnącej ziołami, serem i winem) oraz kilka skutecznych przepisów na to, jak cieszyć się życiem. Autor zdecydowanie przemyślał każdą stronę książki, wplatając do niej przezabawne dialogi z tubylcami, perypetie związane z załatwianiem formalności urzędowych i zmagania się z mniej lub bardziej opornymi budowlańcami, którzy nie zawsze mają ten sam punt widzenia, co ich zleceniodawca. Francuskie zauroczenie świetnie się czyta, bo takie problemy ma w Polsce (i nie tylko) każdy obywatel, który chce kupić, a później wyremontować dom. Trzeba mieć jednak do wszystkiego właściwe podejście, bo wtedy każda przeciwność losu wyda nam się błahostką. Szczególnie, jeśli po pracowitym dniu będziemy mogli usiąść na pięknym tarasie naszego domu i – popijając wino – spoglądać na krajobraz wokół nas. Bo nic tak nie poprawia humoru jak możliwość realizacji marzeń i życie z osobą, którą się naprawdę kocha.
Oryginalny tytuł powieści Richarda Wilesa brzmi Bon Courage! (Odwagi!). Autor tłumaczy, że właśnie to określenie było […] często używane przez naszych sąsiadów Francuzów, zwykle w połączeniu ze wzruszeniem ramion jako komentarz do rozmiarów naszej przebudowy; ironicznie także powiedzenie towarzyszące zmianom w moim życiu. Cóż, ironia i dystans to najlepsze sposoby na zachowanie zdrowego podejścia do rzeczywistości.
Na koniec pozostaje mi tylko życzyć wszystkim czytelnikom, by nigdy nie przejmowali się problemami i zawsze z odwagą spoglądali w przyszłość. Tak jak Richard Wiles.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze