„Dokąd teraz?”, Nadine Labaki
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuPrzenikliwy humor, wiarygodne odwzorowanie realiów, cudowna gra naturszczyków i porównywana nawet do późnego Almodovara, urokliwość. Labaki bezbłędnie kreuje nastrój, cudownie pisze dialogi, ma nad wyraz sprytny pomysł na puentę. Komizm z najwyższej półki. Fani słynnej Libanki rozczarowani nie będą.
Cytując słowa reżyserki: akcja filmu rozgrywa się w małej, libańskiej wiosce, gdzie kobiety wyznania muzułmańskiego i chrześcijańskiego łączą siły, by poprzez wymyślne intrygi oraz poświęcenie powstrzymać mężczyzn przed zabijaniem się nawzajem. Czyli czeka nas ciężki, bolesny dramat o krwawych konfliktach religijnych? I tu następuje pierwsze zaskoczenie, bo sprzymierzone panie sięgają po zgoła nietypowe metody. Wpierw symulują religijne objawienia, później pieką swoim mężczyznom ciastka z haszyszem, by w końcu zatrudnić dla nich całe stado ukraińskich prostytutek.
Wszystko staje się jasne, kiedy dowiadujemy się, że Dokąd teraz? wyreżyserowała Nadine Labaki. Cudowne dziecko libańskiej kinematografii. Piękna, zdolna, wpierw (realizując przede wszystkim teledyski) zawojowała cały Bliski Wschód. Chwilę później wyreżyserowała debiutancki Karmel, który zapewnił jej światową popularność. No właśnie, Karmel. I tu następuje drugie, mniej już korzystne zaskoczenie. Bo Dokąd teraz można, a nawet wypada, chwalić. Za przenikliwy humor, wiarygodne odwzorowanie realiów, cudowną grę naturszczyków (zwróćcie uwagę na rolę żony burmistrza!) i znaną z debiutu, ciężką do zdefiniowania, a porównywaną nawet do późnego Almodovara, urokliwość. Labaki bezbłędnie kreuje nastrój, cudownie pisze dialogi, ma nad wyraz sprytny pomysł na puentę. Ale i tak w porównaniu z Karmel tym razem wypada zdecydowanie słabiej. A, że o możliwości takiego porównania obficie przypomina nam podpierająca się sukcesem głośnego poprzednika cała towarzysząca Dokąd teraz? reklama (plakaty, trailery itd.), nie sposób nie donieść: Labaki wciąż kręci dobre kino, ale po sensacyjnym debiucie nieco spuściła z tonu.
A na pewno przedobrzyła. Bo tym razem reżyserka zdecydowała się na dalece bardziej osobistą wypowiedź. Czuć tutaj bunt, złość, a nawet rozpacz. I dobrze, bo Labaki (o dziwo!) doskonale radzi sobie ze scenami dramatycznymi. A Dokąd teraz bywa autentycznie poruszające. Jednocześnie reżyserka nie rezygnuje ze swoich chwytów firmowych: wciąż szeroko operuje humorem, podkreśla (np. poprzez musicalowe wstawki) umowność, czy może nawet bajkowość całej sytuacji. I tu powstaje zgrzyt, bo owszem, Labaki serwuje komizm z wysokiej półki i przyznaję: śmiałem się na tym filmie do przysłowiowego „rozpuku”. Delikatny realizm magiczny też wypada co najmniej sympatycznie, ale wszystkie te elementy nie tworzą spójnej całości. Przeciwnie: jeden odbiera drugiemu siłę. Bo Dokąd teraz? (czuć to od samego początku) miał być protestem przeciwko bezsensownej przemocy. A wszechobecna tu zgrywa nadaje owej agresji kabaretowy (i tym samym na pozór niegroźny) charakter. Podobnie delikatność, bajkowość narracji. I odwracając perspektywę: rozrywkowy charakter niezręcznie łączy się ze scenami autentycznych tragedii.
Problemem nie jest samo zestawienie. Technikę „koszmaru na wesoło” kino zna nie od dziś, wielokrotnie dawała ona fenomenalne efekty (choćby w nagrodzonej m.in. Oscarem i Złotym Globem Ziemi Niczyjej). Labaki zabrakło umiaru, rozsądnego wyważenia proporcji. Bo jest w Dokąd teraz? materiał na genialną tragikomedię, jest i na poruszający dramat. Ale całość okazuje się przeładowana, obarczona nadmiarem wątków, w dodatku niezgrabnie owe (dodajmy: mocno kontrastowe) wątki łącząca. Nowy film Labaki bawi setnie, ale dobrego nastroju nie pozostawia. Wzrusza szczerze, ale ku wnioskom nie prowadzi. Wszystko gubi się tu w na pozór efektownym garze pełnym przysłowiowego grochu z kapustą; a całość, na pozór lekka, okazuje się odrobinę przytłaczająca.
Co nie zmienia faktu, że warto ten film obejrzeć. Dla kilkunastu obezwładniających scen, dla bezdyskusyjnego talentu Labaki. Ja czekam na jej kolejny film, ale zdeklarowani fani słynnej Libanki także i Dokąd teraz? rozczarowani nie będą.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze