Nazywa mnie dziwką
MAGDALENA TRAWIŃSKA • dawno temuDelikatnie, gwałtownie, wolno, szybko, bez pruderii, każdy lubi się kochać inaczej. Niektóre pary czasem latami dopasowują się do siebie, próbują, eksperymentują, aż znajdą nić porozumienia, która da im satysfakcję i umocni ich związek. W poszukiwaniu wspólnego mianownika zawsze pomocna jest szczera rozmowa. Bohaterce tego tekstu wydawało się, że wie wszystko o pragnieniach swego męża...
Ewa (28 lat, przedszkolanka z Ciechanowa):
Dwa lata przed ślubem i dwa lata po ślubie – tyle jesteśmy razem. Czy musiały minąć aż cztery lata, żebym dowiedziała się, że mój mąż lubi ostry seks z elementami przemocy? Przed ślubem było zupełnie normalnie. Pierwszy raz kochaliśmy się dopiero po półrocznej znajomości. Całował mnie w rękę, delikatnie gładził szyję, muskał uszy, odgarniał włosy. Zachowywał się jak dżentelmen. Nigdy nie przypuszczałabym, że udaje. Pewnie nie chciał mnie przestraszyć. Przed nim byłam tylko z jednym mężczyzną i nie miałam wielkiego doświadczenia.
Lubię delikatny, rytmiczny seks poprzedzony długą grą wstępną. Ważne są dla mnie pocałunki, miłe szepty do ucha, delikatny dotyk, subtelna pieszczota. Moja ciotka powtarzała mi, że żona w sypialni powinna być ladacznicą. Nie umiem nią być, ale od pewnego czasu czuję się jak prostytutka lub worek treningowy. Ostatnio seks z moim mężem stał się mniej delikatny, powiedziałabym nawet agresywny, czasem bolesny i przykry. Mój subtelny niegdyś mąż jest bardzo porywczy, w przypływie podniecenia łapie mnie za włosy i klepie w tyłek jak jakąś kobyłę. Gdy protestuję i zaczynam do niego mówić, żeby przestał, moje prośby jeszcze bardziej go podniecają. Zasłania mi usta, żebym nie krzyczała, i zaczyna kochać się ze mną bardzo mocno.
Miesiąc temu podczas takiego uniesienia nazwał mnie dziwką. Krzyczał. Przez niego wstydzę się sąsiadów. W bloku ściany mają uszy. Najgorsze jest, że po takiej kulminacji on opada na łóżko, a gdy go pytam, dlaczego tak mnie nazwał, twierdzi, że nic nie pamięta. Nie wiem, jak to możliwe, żeby nie pamiętać tego, co działo się przed chwilą. Udaje? Nie mam pojęcia. Wierzę mu i zaczynam się bać, że dzieje się z nim coś złego. Jeśli on nie wie, co robi, to przecież może mi naprawdę zrobić krzywdę.
Taki gwałtowny seks nie sprawia mi przyjemności. Mąż po krótkiej grze wstępnej nagle zmienia się nie do poznania. Wchodzi we mnie całą siłą, nie zważając, że to boli. A potem to już w ogóle traktuje mnie tak, jakby mnie nie było, jakby zamiast mnie robił to z gumową lalką. Jak szalony. Szybko kończy, a potem mnie przeprasza i nie pamięta na przykład tego, że złapał mnie za ręce i przycisnął je do ściany albo że przekręcił mój policzek w stronę poduszki, aż brakowało mi tchu. Jest mi przykro, gdy w miłosnym uniesieniu nazywa mnie dziwką. Zastanawiam się, co go tak odmieniło. Może zaczął korzystać z usług prostytutki lub zdradził mnie z kimś, kto pokazał mu inny rodzaj seksu, i to mu się spodobało?
Nie zawsze tak jest. Czasem Romek jest delikatny, ale ja jestem zawsze spięta, że zaraz będzie szalał. Podczas ostatniego razu zrzucił nas z łóżka i zaczął się ze mną kochać w pozycji, której nie lubię – od tyłu. On wie, że ja nie przepadam za tą pozycją. To jednak go nie obchodziło. Nie pozwolił mi się obrócić.
Czy seks ze mną był już tak rutyniarski i nieciekawy, że potrzebował czegoś odmiennego? Mógł mnie w to powoli wdrożyć, a nie tak od razu. Nie przywykłam do takiego traktowania. Nie wiem, co mam myśleć o tych jego przeprosinach i zdziwieniu, gdy mówię mu, że zatkał mi usta swoimi slipami! On niczego nie pamięta. Boję się, że to jakaś choroba albo zboczenie. Gdy z nim rozmawiam, słucha, przeprasza, zarzeka się, że nie panuje nad sobą i że następnym razem się postara, a jeśli mnie będzie bolało, to żebym po prostu powiedziała. Sęk w tym, że ja mówię. On nie reaguje.
Wstyd się przyznać, ale gdy jest w swoim szale, zmusza mnie do robienia rzeczy, których nigdy mu nie robiłam i których nie lubię robić. Na co dzień jest naprawdę spokojny i taki dotąd był nasz seks. Ostatnio coś się zmieniło. Zastanawiam się nad tym, żeby namówić go na wizytę u seksuologa lub żebyśmy poszli tam razem, zanim naprawdę zrobi mi krzywdę. Ilustracja Andrzej Gosik
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze