„Kac Vegas w Bangkoku”, Todd Phillips
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuPhillips po prostu drugi raz z rzędu zrealizował dokładnie ten sam scenariusz. Scena po scenie. Żart po żarcie. Tajska odsłona nie zaoferuje wam ani jednego zaskoczenia. Ciurkiem skopiowane pomysły spróbowano tu jedynie zaostrzyć. Nie sposób ani przez chwilę uwierzyć w ponowną amnezję bohaterów, nie sposób ich dopingować, bo od początku wiemy, że i finał będzie identyczny. I jest identyczny.

Kac Vegas był podobno najbardziej dochodową komedią dla dorosłych w całej historii kina. Co nie dziwi, bo scenarzyści przyrządzili rzecz sprawnie i wg zawsze nośnej zasady „dla każdego coś miłego”. Odrobina anarchistycznego ducha miała zadowolić fanów nieco ambitniejszej kinematografii, nastolatkom zaserwowano stosowną dawkę humoru fizjologiczno – toaletowego (i odrobinę golizny), reklamowana jako „skrajnie ekstremalna” całość była jednocześnie wystarczająco konwencjonalna, by nie wystraszyć statystycznego zjadacza popcornu. Stąd nigdy nie rozumiałem histerycznej popularności Kac Vegas, ale też nie wypieram się: jedynkę obejrzałem z przyjemnością. I dlatego zdziwiła mnie decyzja dystrybutora, który postanowił nie pokazywać dziennikarzom dwójki. A brak pokazu prasowego zawsze oznacza to samo: film jest zły, bardzo zły, ewentualnie otwarcie żenujący. Czy Kac Vegas w Bangkoku rzeczywiście prezentuje się aż tak słabo?
Z punktu widzenia recenzenta tak. A nawet gorzej, bo po oszałamiającym sukcesie Kac Vegas Todd Phillips mógł sobie pozwolić dosłownie na wszystko. Jednocześnie był świadomy, jak ostrej zostanie poddany ocenie. A Phillips całą sprawę najzwyczajniej olał. Bo sequel zawsze posiłkuje się pomysłami głośnego poprzednika, zawsze powtarza pewne zagrania, a nawet całe sytuacje. Ale tak ordynarnego wykorzystania owej zasady jak w przypadku Kac Vegas w Bangkoku jak dotąd nie widziałem. Phillips po prostu drugi raz z rzędu zrealizował dokładnie ten sam scenariusz. Scena po scenie. Żart po żarcie. Wynotujcie sobie kolejne wydarzenia z pierwszego Kaca i dostaniecie w ten sposób precyzyjne streszczenie Kaca drugiego. Bezczelność z jaką Philips odciął się od wymogu zaprezentowania chociaż jednego nowego pomysłu, naprawdę przechodzi ludzkie pojęcie. I jednocześnie odbiera sens całej narracji. Bo Kac Vegas miał jedną zaletę. Permanentnie zaskakiwał. Jego tajska odsłona nie zaoferuje wam ani jednego zaskoczenia. Co wydarzyło się np. w 50 minucie jedynki obejrzycie też i w 50 minucie dwójki. Naprawdę: nie przesadzam.

Wszystkie ciurkiem skopiowane pomysły spróbowano tu jedynie zaostrzyć. I tak na co dzień boleśnie ugrzeczniony stomatolog w jedynce lądował w łóżku prostytutki, w dwójce ląduje w łóżku męskiej prostytutki itd. Kac Vegas miał swój wdzięk, ale też (z korzyścią dla oglądających) balansował na kruchej granicy realizmu. I tego również zabrakło w kolejnej odsłonie. Nie sposób ani przez chwilę uwierzyć w ponowną amnezję bohaterów, nie sposób ich dopingować, bo od początku wiemy, że i finał będzie identyczny. I jest identyczny.
I na tym bym pewnie skończył, gdyby nie to, że pozbawiony pokazu prasowego dziennikarz musi sobie jakoś poradzić. Ja oglądałem film w towarzystwie fanów Kaca, a więc na pierwszym w Warszawie, startującym minutę po północy, pokazie. I chociaż dziwiło mnie to niezmiernie, uczciwość nakazuje zdać szczerą relację. A więc fani byli autentycznie zachwyceni. Wyli ze śmiechu, tupali, oklaskiwali bohaterów. I tu kryje się sens logiki Phillipsa. Pierwszy Kac zdobył sobie tak liczną grupę fanów, że wystarczy zadowolić jego najbardziej nieprzejednanych zwolenników, by ponownie odnieść duży sukces finansowy. I to się bez wątpienia Phillipsowi udało. Pokochaliście jedynkę, przełkniecie i dwójkę. No, chyba, że waszych ścian nie zdobi plakat Kac Vegas. Wtedy musicie wiedzieć, że twórcy was olali. Sugeruję, żebyście odwdzięczyli im się dokładnie tym samym.

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze