Rozwody - historia i powody
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuPrognozy mówią, że będziemy się rozwodzić jeszcze częściej. Przyczyn tego zjawiska należy szukać w ogromnej zmianie obyczajowości: małżeństwo i seks przestały być kontrolowane przez państwo czy Kościół, co miało miejsce przez wiele stuleci. Małżeństwo nie jest tak powszechne i obligatoryjne, nikt nie oburza się na „konkubinę” czy „konkubenta”.
Rozwód jest wynalazkiem znanym ludzkości od tysiącleci. W Starym Testamencie w Księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz ona nie pozyska jego życzliwości, gdyż znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie” (Pwt. 24,l). Dopiero Nowy Testament potępił rozwody. W kazaniu na Górze Jezus mówił: „Powiedziano także: kto chce oddalić swoją żonę, niech jej wręczy list rozwodowy. A ja wam mówię: każdy, kto oddała swoją żonę, poza przypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo, a kto oddaloną poślubia, cudzołoży” (Mt 5, 31–32). Najpierw można było, potem zakazano.
W starożytnej Grecji procedura rozwodowa nie była związana z prawem, ale z użyciem siły, bo mąż żonę wyrzucał z domu. Ale i żona miała prawo odjeść od męża i oddać się pod prawną opiekę któregoś z mężczyzn będących członkami jej rodziny. I tu jednak działało prawo siły – mąż żonę mógł w domu zatrzymać, używając przemocy.
W krajach muzułmańskich również istnieje instytucja rozwodu. Według prawa koranicznego rozpad małżeństwa może wystąpić z trzech powodów: jeśli jeden z małżonków zostanie apostatą, jeśli upłynął czas, na jaki małżeństwo zostało zawarte (sic!) i jeśli w małżeństwie miał miejsce rozwód. Mężczyzna może rozwieść się z kobietą bez wskazywania przyczyny: wystarczy, że trzy razy powie: „rozwodzę się z tobą” (w jednym ze stanów Malezji można rozwieść się, wysyłając tę formułę SMS-em). Jedyny warunek – kobieta, z którą rozwodzi się mąż, musi otrzymać od niego podwójny posag. Co ciekawe, opieka nad dziećmi przysługuje mężczyźnie.
Muzułmańska kobieta również ma prawo rozwieść się ze swoim mężem, w jej przypadku jednak nie jest już tak łatwo – musi mieć konkretne powody: jeśli mąż nie utrzymuje z nią kontaktów seksualnych przez trzy miesiące albo nie jest w stanie zapewnić bytu jej i dzieciom. W krajach bardziej liberalnych o rozwód może wystąpić pierwsza żona, kiedy mąż znajdzie sobie drugą i planuje z nią ślub.
Polacy rozwodzą się coraz chętniej i częściej, choć 98% z nas to zdeklarowani katolicy, a Kościół katolicki surowo rozwody potępia. Według GUS-u w 2000 roku w Polsce rozpadło się 43 tysiące małżeństw, a pięć lat później, w 2005, aż 67 tysięcy. Główne przyczyny polskich rozwodów to kolejno: niezgodność charakterów, zdrada, niedobranie pod względem seksualnym, alkohol, naganny stosunek do członków rodziny i problemy finansowe. Od połowy lat 80. pojawiła się nowa przyczyna rozpadu polskich małżeństw: długa nieobecność współmałżonka. Zdaje się, że jest to przyczyna, która zwiększy liczbę rozwodów w najbliższych latach.
W dwóch trzecich przypadków pozew o rozwód wnosiła żona. Tylko jedna trzecia spraw skończyła się orzeczeniem winy, a ta leżała najczęściej po stronie mężczyzny. Trzy razy częściej niż mieszkańcy wsi rozwodzili się mieszkańcy miast. Najczęściej rozpadały się małżeństwa na Dolnym Śląsku, następne na liście były województwa: lubuskie, zachodniopomorskie, pomorskie, warmińsko-mazurskie, łódzkie i opolskie. Socjologowie wyjaśniają, że najczęściej rozwodzą się mieszkańcy Ziem Odzyskanych, ponieważ ludzi nie łączy wspólna tradycja, duże znaczenie ma również wysoki poziom rozwoju gospodarczego i stopa bezrobocia.
Im więcej w rodzinie dzieci, tym rzadziej zdarza się rozwód. Ale kiedy zanika funkcja prokreacyjna, bo dzieci dorastają i pojawia się syndrom „pustego gniazda”, wiele par decyduje się na rozwód. Zmieniło się również społeczne nastawienie do rozwodników. Jeszcze w lat ach 80. ubiegłego wieku bardzo krytycznie oceniano osoby rozwiedzione – „rozwódka” znaczyło tyle co „niemoralna”. Dziś społeczna opinia uległa znacznej liberalizacji. Przychylniej rozwody oceniają osoby z wykształceniem zawodowym i średnim, charakteryzujące się niskim lub przeciętnym poziomem religijności, mieszkające w miastach; źle oceniają je bardzo religijni mieszkańcy wsi z wykształceniem podstawowym.
Prognozy mówią, że będziemy się rozwodzić jeszcze częściej. Przyczyn tego zjawiska należy szukać w ogromnej zmianie obyczajowości: małżeństwo i seks przestały być kontrolowane przez państwo czy Kościół, co miało miejsce przez wiele stuleci. Dzięki rozwojowi medycyny seks został oddzielony od prokreacji i zrehabilitowany dzięki osiągnięciom psychologii i seksuologii. Małżeństwo nie jest tak powszechne i obligatoryjne, nikt nie oburza się na „konkubinę” czy „konkubenta”, bo konkubinat zalegalizowano. Małżonkowie są równi wobec prawa, kobiety coraz częściej bywają niezależne finansowo, a rozwód przestał być sprawą wstydliwą. W „Miłości i małżeństwie” Bertrand Russell napisał, że małżonkowie są zobowiązani być ze sobą, aż ich dzieci dorosną i się usamodzielnią – powszechny jednak jest pogląd, że lepsi rozwiedzeni rodzice niż niezgoda w rodzinie. Jeśli dodać do tego charakteryzujące obecne czasy dążenie do szczęścia za wszelką cenę, można spodziewać się, że za kilka, kilkanaście lat liczbą rozwodów zrównamy się z Francuzami, u których rozpada się co drugie małżeństwo.
Francuzi tak lekko traktują rozwody, że powstała u nich ostatnio firma o nazwie Wedding Out Factory, zajmująca się organizowaniem imprez z okazji rozpadu małżeństwa. Właścicielki firmy przekonują, że dzień rozwodu nie musi być dniem smutnym, pełnym myśli o życiowych porażkach i innych niemiłych sprawach. Usługi w Paryżu sprzedają się dobrze. Być może niedługo i u nas będzie można rozwieść się przez SMS-a, a potem pójść z tej okazji z przyjaciółmi na imprezę?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze