"Listy miłosne", Praca zbiorowa
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuAutorami „Listów miłosnych” są znani polscy pisarze i felietoniści, m. in. Manuela Gretkowska, Janusz Leon Wiśniewski, Joanna Szczepkowska, Monika Szwaja, Wojciech Kuczok oraz Natasza Goerke. Pisanie o miłości nie jest łatwe. Autor zmuszony jest bowiem poruszać się w temacie, który każdy zna i o którym mógłby gadać w nieskończoność. By chwycić za pióro, trzeba mieć odwagę i przede wszystkim talent.
Pisania o miłości nigdy za dużo. Trzeba tylko umiejętnie to robić, a niestety nie wszystkim się to udaje. Przykładem są „Listy miłosne” opublikowane przez Świat Książki. Ich autorami są znani polscy pisarze i felietoniści, m. in. Manuela Gretkowska, Janusz Leon Wiśniewski, Joanna Szczepkowska, Monika Szwaja, Wojciech Kuczok oraz Natasza Goerke. Listy powstały specjalnie dla tego zbioru, z myślą o raczej niewymagającym czytelniku. Do kupienia książki ma zachęcać czerwona okładka z sercem, zbudowanym z kropelek wody. To na pewno doskonały prezent dla ukochanej osoby, która raczej nie musi interesować się literaturą. Kilka listów, zawartych w tym tomie, naprawdę zasługuje na uwagę.
Pierwszy tekst, autorstwa Anny Boleckiej, to zapis korespondencji między Polką a Czeczenem, który przeszedł leczenie w naszym kraju po tym, jak został ranny podczas wojny. W jego listach nie znajdziemy przesłodzonych, mdłych wyznań miłosnych, bo znaczne ich fragmenty poświęcone zostały okrucieństwom wojny – temu, co robi ona z człowiekiem. Bolecka doskonale uchwyciła wyjątkowość uczucia, rodzącego się między dwojgiem obcych sobie ludzi, którzy mają świadomość, że w każdej chwili jedno z nich może na zawsze odejść. Wojna trwa, a ja wciąż tęsknię za Tobą. - pisze młody Czeczeniec. — Ktoś powiedział: „W czasie wojny mówmy o miłości. I jak chcę Ci mówi o moich uczuciach. Bolecka nie ustrzegła się jednak i takich fragmentów: Pamiętasz, jak przyszłam do Ciebie pierwszy raz? Z kilkoma gałązkami białych kwiatków zebranych w lesie? Nazywają się przebiśniegi, podsnieżniki. Bałam się, że Ty, prawdziwy mężczyzna, wojownik, wzgardzisz nimi, ale nie. Dotknąłeś ich czule. A potem chwyciłeś mnie i uniosłeś w górę, i zobaczyłam Twoją mroczną twarz rozświetloną i radosną. Niestety Anna Bolecka w niektórych momentach zaserwowała dawkę patosu nie do strawienia. Oczywiście można by ją usprawiedliwić wyjątkową, niecodzienną formą miłosnego listu, lecz dziwnie czyta się wyznania, w których non stop pojawia się słowo miłość. Tadeusz Różewicz po doświadczeniach wojennych musiał od nowa budować język, bo pewne słowa straciły w nim rację bytu. Młodemu Czeczenowi mówienie o miłości przychodzi zbyt łatwo.
Zupełnie inny jest tekst Manueli Gretkowskiej – ostry, przeładowany gwałtownymi emocjami, ale przez to szczery i naturalny. Bo miłość jest uczuciem skomplikowanym, trudnym i bolesnym. Niestety, niektórzy pisarze często o tym zapominają, serwując nam głupawe, zabawne historie o tym, jak fajnie jest być zakochanym. Gretkowska daleka jest od takich schematów. Jesteśmy 13 lat razem, kolejna bezślubna rocznica – pisze autorka listu. — Chciałam spisać intercyzę. Nie, żeby się ubezpieczyć czy w razie czego wyrwać Ci pół serca i dziecka. To jest intercyza miłosna. Trochę niby-poemat, trochę obelga, jak w naszym życiu. Wyznania i sprzeczki.
Znacznie gorzej wypada list Magdaleny Miecznickiej „Kobieta taka jak ty”. Jego fikcyjnym autorem jest podstarzały naukowiec, który zakochuje się w błyskotliwej pani menedżer. Zafascynowany jej seksapilem, młodością i niefrasobliwością mężczyzna pragnie zmienić swoje życie. A zaczyna od kupienia telefonu komórkowego: Ja, człowiek starej daty, już od lat ostatecznie niemodny, odległy od wszelkich trendów, nocnych klubów, laptopów, ograniczony do dzieci i żony, kupiłem sobie mały telefon komórkowy, żeby (poinformowany raportem dostarczenia esemesa) wiedzieć, czy już wstałaś!” Kapitalny pomysł! Cóż z tego, kiedy w innym miejscu pojawia się następująca wypowiedź: […] w beżowych butach na wysokim obcasie, w spódniczce przylegającej do bioder, usiadłaś przy jednym ze stolików. Wtedy właśnie ja, katolik, po raz pierwszy zgrzeszyłem – modląc się, żeby miejsce naprzeciwko Ciebie pozostało wolne. Gdybyś wiedziała, jakie tortury przeżywa mężczyzna taki jak ja, idąc w kierunku takiej jak ty kobiety. Cóż, okazuje się, że religijni mężczyźni rzadko pozwalają sobie na fantazje seksualne.
Czytając „Listy miłosne” wciąż zastanawiamy się, co należałoby w nich poprawić, by prezentowały się autentycznie. Bo zbyt dużo w nich literackiego namysłu, a za mało prawdziwych emocji. Ale pisanie o miłości nie jest przecież łatwe. Autor zmuszony jest bowiem poruszać się w temacie, który każdy zna i o którym mógłby gadać w nieskończoność. By chwycić za pióro, trzeba mieć odwagę i przede wszystkim talent. Autorzy „Listów miłosnych” nie raz już udowodnili, że go posiadają. Czy jest tak tym razem?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze