"Ratatuj", reż. Brad Bird
DOROTA SMELA • dawno temuAkcja filmu jest prosta i pozbawiona dygresji, zakręconych tekstów i puszczania oczka do dorosłych widzów. Bo w odróżnieniu od Wpuszczonego w kanał, który - chcąc dogodzić wszystkim - poniósł porażkę, Ratatuj to bajka zdecydowanie dla dzieci. I w tym tkwi jej siła. Mimo to rodzice powinni jakoś przetrzymać seans, a może nawet nieco się wzruszyć pod koniec.
Ósma produkcja, która wychodzi ze studia animacji Pixar (Disney), to zaiste smakowity kąsek. Ostrzegam żarłoków — nieraz podczas tej projekcji poczujecie gwałtowny skurcz głodowy. Akcja tej uroczej animacji rozgrywa się bowiem w kuchni renomowanej, choć nieco już podupadłej paryskiej restauracji, w której powstają rozkoszne dla podniebienia specjały. Ich twórca, na przekór swoim małym rozmiarom zdolny czynić kulinarne cuda, to istota, za którą od stuleci ciągnie się sława przenoszącego choroby brudasa. Czy słusznie?
Remy, bo o nim mowa, jest dzikim szczurem i żyje w ogromnym stadle rodzinnym, w starym domu na obrzeżach Paryża. Od typowych śmietnikowych złodziejaszków różni go jednak pragnienie gotowania. Ta niedorzeczna pasja staje się przyczyną wielkich kłopotów, kiedy zwierzak zostaje przyłapany przez główną lokatorkę domostwa na myszkowaniu w przyprawach kuchennych. I tak wydaje się miejsce zamieszkania futerkowej kolonii. Szczury w popłochu ewakuują się do kanałów. Remy gubi się po drodze i ląduje w odludnej studzience ściekowej. Dziwnym zbiegiem okoliczności znajduje się ona dokładnie pod słynną restauracją jego idola — szefa Gusto. Jednak mistrz patelni już nie żyje, a rządy przejął wredny Szponder, który pomiata wszystkimi, w szczególności zaś sprzątaczem Linguinim. Tymczasem Linguini też marzy o gotowaniu, po kryjomu pichcąc podłą zupę. Widząc tę katastrofę, Remy niepostrzeżenie dorzuca swoje trzy grosze. Przez pomyłkę kelnera wspólne dzieło sprzątacza i szczura trafia na stół i ku zdumieniu wszystkich przysparza Linguiniemu rozgłosu. Chłopak znajduje szczura i domyśla się, że zwierzak mieszał w jego zupie. Czując na karku nieświeży oddech szefa Szpondera, decyduje się zatrudnić zdolnego gryzonia na pełny etat do pomocy w gotowaniu. Teraz obaj muszą wypracować sobie metodę porozumiewania się, tak by nikt nie domyślił się, że za magię potraw Linguiniego odpowiada siedzący pod jego czepkiem szkodnik.
Akcja filmu jest prosta i pozbawiona dygresji, zakręconych tekstów i puszczania oczka do dorosłych widzów. Bo w odróżnieniu od Wpuszczonego w kanał, który — chcąc dogodzić wszystkim — poniósł porażkę, Ratatuj to bajka zdecydowanie dla dzieci. I w tym tkwi jej siła. Mimo to rodzice powinni jakoś przetrzymać seans, a może nawet nieco się wzruszyć pod koniec. Mamy tu przecież galerię charakternych, bardzo francuskich w typie postaci — rudzielca z wielkim nochalem, kurdupla w wysokim czepku, inspektora sanepidu o bystrych oczach i małym wąsiku czy wreszcie zgorzkniałego (niestety) i bezkompromisowego w swych ocenach krytyka kulinarnego. Ich problemy nie są wyssane z palca, a potrawy zdają się pachnieć w naszych umysłach. Wdzięcznie odtworzono też jesienny Paryż, jego wąskie uliczki, którymi śmiga na motorynce kucharka, klimatyczne stryszki, mansardy i małe bistro-cafe.
Największym atutem filmu jest jednak niesamowity realizm animacji szczurów. Zwierzęta te, dotąd niezbyt popularne w bajkowym świecie (z dzieciństwa zapadł mi w pamięci tylko szczurek Alexander z Pszczółki Mai), mają dość trudną do odtworzenia motorykę — ich ciała są elastyczne, potrafią zmieniać kształt, to mali akrobaci. Animatorom udało się oddać szczurzą sprawność. Piszę to z pozycji osoby z "ogonkami" zaprzyjaźnionej, która miała okazję, by dobrze się swoim pupilom przyjrzeć. Ponoć graficy z Pixara, pracując nad filmem, mieli na stole klatki ze szczurami, tak by móc w każdej chwili porównać rysunek z oryginałem (Mam nadzieję, że kiedy było po wszystkim, zwierzaki znalazły miejsce w ich domach). Ich praca nie poszła na marne. Szczurki są wspaniałe - jedne większe, drugie drobne, mają różne pyszczki i różne maści, a ich futerka sprawiają wrażenie prawdziwych. Przykładem świetna scena mycia zwierząt w zmywarce.
Oczywiście Ratatuj ma przede wszystkim dostarczyć rozrywki dzieciom. Ale też chyba troszkę przełamywać uprzedzenia w stosunku do naszych braci (znacznie) mniejszych. Będę się przy tym upierać: szczur nadaje się na przyjaciela człowieka — jest bystry, nie ma strychniny na ogonie, przeciwnie — można nauczyć go czystości i dobrych manier. I naprawdę przywiązuje się do swojego właściciela. Oczywiście ludzi pokroju gnomowatego Szpondera zapewne nic nie przekona, podobnie jak rasistów i nacjonalistów, których drażni widok innego koloru skóry czy egzotycznych rysów twarzy. W dość dalekim, metaforycznym planie historię Remy'ego można też czytać tak: musiał opuścić swój kraj z powodu niepokojów politycznych, dyktatury czy wręcz ludobójstwa. Trafił na zamożny Zachód, do krainy dobrobytu i dostał pracę na czarnym rynku jako pomoc kuchenna. Jest niewidzialny i takim go wolą mali i podli ludzie, dla których ciężko haruje, dostając w zamian marne ochłapy i nie mogąc liczyć na to, że świat doceni jego talent.
Oczywiście w filmie historia ta kończy się szczęśliwie. To bajka dla dzieci, a nie reportaż z cyklu Doc Watch. Szczurek przekona do siebie wielu ludzi, w tym być może także wielu małych widzów, którzy po wyjściu z kina będą chcieli iść prosto do sklepu zoologicznego. Dacie się namówić?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze