List otwarty do wszystkich zainteresowanych
MAGDALENA TRAWIŃSKA • dawno temuMiał być reportaż o kobietach samotnych, które bardzo pragną dziecka, ale nie spotkały partnera, z którym mogłyby założyć rodzinę. Zaprosiłam je do kawiarni na kawę. Inteligentne, ładne, otwarte, uśmiechnięte, konkretne, ciekawie opowiadały o swoim życiu. Można by pomyśleć: jak to możliwe, że nie mogą znaleźć partnera? Wcale nie są zbyt wymagające. Taki scenariusz widocznie napisało dla nich życie.
To ich przeżycia, emocje i wypowiedzi podyktowały poniższą treść. Ten artykuł to raczej list otwarty – zbitek zebranych informacji od 30-letniej Danki, grafika z Bielska-Białej, 27-letniej Konstancji, dziennikarki z Warszawy, 32-letniej Marty, menedżera z Bydgoszczy, 35-letniej Małgosi, księgowej z Ciechanowa, i 29-letniej Antośki, sekretarki z Wrocławia. Czekają, tak jak wiele innych kobiet, na waszą reakcję i przemyślenia.
Wszędzie trąbią o kobietach, które robią karierę, kształcą się, są zapracowane i nie chcą mieć dzieci. Mieszkam w niedużym mieście, skończyłam studia, mam spokojną i satysfakcjonującą pracę oraz mnóstwo czasu. Chcę mieć dziecko! Bardzo! Właściwie o niczym innym ostatnio nie myślę. I co z tego? Mam wyjść na ulicę i wykrzyczeć to? Chodzić po pubach, księgarniach i zakładach pracy w poszukiwaniu byka rozpłodowego? Nic na to nie poradzę, że moje życie tak się potoczyło, że nie spotkałam jeszcze partnera, który pałałby chęcią założenia rodziny i narobienia mi gromadki dzieci.
Nie chcę słyszeć już od znajomych: „Znajdź sobie kogoś i po prostu zrób sobie z nim dziecko”. Dla mnie posiadanie dziecka ściśle wiąże się z założeniem rodziny z kimś odpowiedzialnym, z kim mogłabym z miłością wychować potomstwo. Nie ma nic wspólnego z zajściem w ciążę z powodu tykającego zegara biologicznego, który za chwilę wydzwoni godzinę zero oznaczającą, że mój organizm się zestarzał i o macierzyństwie mowy nie ma.
Niech rodzina bliższa i dalsza da już spokój z tymi uszczypliwościami na temat staropanieństwa i wieku, w którym podobno powinnam mieć już co najmniej dwoje dzieci. Bardzo proszę i bardzo chętnie, ale jakoś nie ma z kim.
Kochani rodzice, to przez was moje 30. urodziny stały się dla mnie obsesją, jakby po nich nic dobrego już na mnie nie czekało, a przeżyte 29 lat było po prostu czasem straconym, czasem, który zmarnowałam, bo przecież nie mam męża i dzieci.
Nie — nie wybrzydzałam i nie jestem choleryczką, od której czmycha każdy facet, ja po prostu rodzinę traktuję poważnie i nie chcę jej zakładać z kimkolwiek, a potem się rozwodzić. Pragnę miłości, ciepła, normalności, wierności, lojalności, prawdomówności, pragnę człowieka, który jest dojrzały, odpowiedzialny i dopiero gdy takiego znajdę, z wielką miłością przystąpimy do planowania rodziny. Ciąża to nie wyścig, którego meta wyznaczona jest przed trzydziestką. To ważna sprawa, obowiązek, bo przecież po mecie rozpoczyna się maraton, który trwa do końca życia, bo dziecko trzeba jeszcze wychować na dobrego człowieka, ubrać, nakarmić, dać mu dom, miłość rodziców.
Moje drogie przyjaciółki, przestańcie opowiadać o kobietach, które udają wpadkę, zachodzą w ciążę i skazują swoich mężczyzn, którzy niekoniecznie marzą o rodzince, na przymusową „odsiadkę”. To zazwyczaj się nie udaje. Nie można nikogo zmusić do ojcostwa, a potem obwiniać go o brak odpowiedzialności. Taki związek z przymusu kończy się rozwodem, a dziecko nie jest antidotum na niechęć kochanka do założenia rodziny.
Drodzy politycy, nie obciążajcie bezdzietnych „bykowym”. Czy na mnie, bezdzietną pannę, też nałożycie podatek za brak potomstwa? A gdybym nie mogła zajść w ciążę z powodu bezpłodności, to chcecie mi o tej tragedii przypominać co miesiąc, gdy za swoją „inność” będę musiała płacić ratę, aż do emerytury?
Kochani mężczyźni, jeśli od kobiety, z którą się wiążecie, słyszycie, że kiedyś będzie chciała mieć dziecko, rodzinę, to jeśli różnicie się w pragnieniach, odejdźcie czym prędzej i nie zabierajcie jej czasu. Dajcie jej szansę na poznanie kogoś, z kim spełni swoją wizję życia. Nie opowiadajcie banałów, które nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości, byleby jeszcze kilka lat przytrzymać ją przy sobie. Zostawiając ją przed czterdziestką bez dziecka i spełnionych marzeń o cudownej rodzinie, krzywdzicie ją.
Kochani mężczyźni po przejściach, jeśli nie udało wam się wcześniejsze życie rodzinne i na nowe nie macie już ochoty, nie wmawiajcie swoim nowym i młodszym partnerkom, że marzycie o małżeństwie i dziecku. One wam wierzą i cierpliwie czekają, marnując czas na randki z podstarzałym młodzieniaszkiem. Jeśli nie jesteście pewni, czy chcecie powtórnie zostać ojcem, nie wypowiadajcie żadnych deklaracji, by zauroczyć młode dziewczyny, uwierzcie, że są też takie, które nie rwą się do macierzyństwa — poszukajcie ich.
Młodzi mężczyźni, nie przeciągajcie w nieskończoność okresu narzeczeństwa, by potem zakończyć związek i zostawić dziewczynę w wieku, w którym z lękiem będzie się decydować na dziecko. Pamiętajcie, zegar tyka! Więcej odwagi i zdecydowania. Przecież chyba wiecie, czego chcecie od życia.
Rozumiem, że rozczarowałam rząd, społeczność lokalną mojego miasta, wszystkich sąsiadów, koleżanki mojej mamy, dalszą i bliższą rodzinę, dziadków i rodziców, że nie mam dziecka i że się na to nie zanosi. Zawiodłam na całej linii. Wybaczcie. O jedno tylko proszę, zostawcie mnie w spokoju i nie pytajcie już przy każdej okazji, kiedy wyjdę za mąż. Czy podejrzewacie mnie o związek z kimś niewidzialnym? Bo ja obok siebie nikogo nie widzę. To niby za kogo mam wyjść? Za ducha?
Nie przypominajcie mi o tykającym zegarze, codziennie go słyszę, jest nieubłagany, nie umiem go zatrzymać. Wiem, że się starzeję, nie musicie się nade mną użalać, że taka ładna, wykształcona, a nie ma rodziny. Czy naprawdę sądzicie, że na własne życzenie zdecydowałam się na samotność? A przede wszystkim zostawcie mi choć odrobinę nadziei, nie przekreślajcie mnie jako bezdzietnego wyrzutka społeczeństwa. Ja naprawdę wierzę, że znajdę kogoś dobrego i kochanego, z kim założę rodzinę. Jeśli jednak tak się nie stanie, obiecuję, że postaram się, by moje życie nie było nudne, bezbarwne i pozbawione sensu. Pokażę wam, że osoby, które są same, też mogą być szczęśliwe. Tylko uwierzcie w nas.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze