Co minutę rodzi się nowy frajer
LAURA BAKALARSKA • dawno temuHoroskop, z jednej strony jak jakieś fatum, a z drugiej jak gigantyczne usprawiedliwienie za wszelkie możliwe winy, wisiał nad moją szefową. Kto był winien, że nie pilnowała swojego kapowniczka? On, horoskop! Kto był winien, że nakrzyczała bez dania racji na praktykanta? Horoskop oczywiście. Gdyby nie on, zapanowałaby przecież jakoś nad swoją porywczością.
Spod jakiego znaku zodiaku jestem? Pytała mnie o to pewna moja znajoma stawiająca horoskopy. Ta pasjonatka astrologii mówiła w chwilę potem:
– Ty jesteś Wodnikiem, prawda?
Albowiem wedle jej wiedzy (i zapewne wiedzy innych astrologów) Wodniki są z lekka niepoczytalne, rozczochrane, niekonwencjonalnie ubrane i równie niekonwencjonalnie się zachowują. Za to Bliźniaki są roztrzepane, Panny pedantyczne, Wagi się wahają i mają uzdolnienia artystyczne, Strzelce podróżują i każdy je lubi, Skorpiony natomiast to goście podejrzani, bo podstępnie kąsający. Ryby mają usposobienie melancholijne i płaczą z byle powodu, Rak jest mediumiczny, Baran bojowy, a Byk wygodnicki.
Dochodzi do tego, że poważne tygodniki opisują jakiegoś Ważnego Iksa (polityka, biznesmena itp.). Podają jego imię, nazwisko, wiek, zawód i zaraz potem – znak zodiaku. Czy ja biorę do ręki poważny tygodnik społeczno-polityczny po to, żeby czytać takie androny? Nie mam na myśli rubryki „Horoskop na najbliższy tydzień”, tylko wywiad z taką personą. W tej sytuacji ani trochę się nie zdziwię, kiedy komisja śledcza do spraw banków zapyta o znak zodiaku Ewę Balcerowicz.
A tymczasem wracamy do naszego Iksa. On sam nie lepszy. W telewizji mówi bez najmniejszej żenady:
– Bo ja jestem typowym Lwem i w związku z tym… (tu opisuje, na co sobie pozwala w związku z tym, że jest Lwem, bo przecież gdyby był Strzelcem, rozrabiałby zupełnie inaczej). Jednym słowem – jakiegoś mnie, zodiaku, stworzył, takiego mnie wszyscy mają.Aż dziw bierze, że jeszcze w sądzie jakiś sądzony za przemoc domową nie powie:
– Bo ja, wysoki sądzie, jestem Waga, a żona Byk. Leniwa taka. Wracam, a w domu nieposprzątane. W dodatku ma ascendent w Raku, więc jak tylko jej zwrócę uwagę, to ona zaczyna się mazać. No tak mnie denerwuje swoim byczym zachowaniem, że nie mogę się powstrzymać i czasem jej przywalę. Tylko kiedyśmy się pobierali, to nie interesowaliśmy się horoskopami.
To oczywiście sytuacja hipotetyczna, ale w końcu nie niemożliwa. W realu natomiast miałam taką szefową, która mawiała:
– Bo ja jestem Bliźniak, a wszystkie Bliźniaki są roztargnione.
Zwykle to stwierdzenie pojawiało się, gdy w panice zaczynała szukać swojego notesu z Bardzo Ważną Notatką i rozpisanymi zadaniami dla naszego działu. Wszystko odbywało się pod hasłem: „No, przecież ten notes przed chwilą tu był!”. Razem z nią szukało tego notesu dziewięć osób personelu. Wszystkie komedie slapstickowe przy tym wysiadały. Zaglądaliśmy pod biurko, do szuflad, do szaf, penetrowaliśmy parapety. Jeden dowcipny kolega w takim wypadku ostentacyjnie zrewidował nawet wnętrze elektrycznego czajnika.
Dlaczego zachowała się nielojalnie wobec przyjaciela? Ależ to nie ona, to horoskop!
Kilka lat później, w zupełnie innej pracy, siedziałam w jednym pokoju z dwiema koleżankami – Danką i Marzeną. Moje biurko przylegało do biurka Danki, i całe szczęście, że właśnie do niej. Nasze bałagany przelewały się z jednego biurka na drugie, tworząc alternatywną aranżację przestrzeni. Zdarzało się, że Danka szukała swoich papierów u mnie, a ja swoich – u niej. U Marzeny długopisy stały w kubeczkach dopasowanych do nich kolorystycznie, a każda rzecz miała własne miejsce. Okresowo Marzena robiła sobie na biurku wystawki – a to poświęconą Wielkanocy (minipalemka, pisanka i czekoladowy zajączek), a to Bożemu Narodzeniu (mikołaj, bombki i jakiś stroik). Jak Marzena wymyśliła sobie, że pokój należy wietrzyć o 11.00 i o 13.00, to nie było na nią siły – wietrzyła punktualnie, choćby w pokoju było zimno jak w psiarni, bo popsuło się centralne.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Marzena męczyła się tak z bałaganem moim i Danki, jak my z jej pedanterią. A teraz pytanie: spod jakiego znaku zodiaku jesteśmy? Otóż Danka i ja – spod Panny, a Marzena – spod Lwa. Co ciekawe, pedantyczna, pozbawiona poczucia humoru i fantazji Marzena często głosiła, że jest „typowym Lwem”. Dziwiło mnie to bardzo, dopóki nie usłyszałam o efekcie Barnuma.
Efekt Barnuma polega tym, żeby dać każdemu to, czego oczekuje. Barnumowi przyświeca przy tym myśl: „Co minutę rodzi się nowy frajer”. Horoskop (albo psychotest, albo cokolwiek innego) ułożony według metody Barnuma to pomieszanie stwierdzeń niejasnych i ogólnych z takimi, które podlizują się opisywanemu. Do tego domieszana jest garść nieistotnych szczegółów oraz stwierdzeń tak ogólnych, że mogą dotyczyć każdego To bełkot w stylu: „Jesteś wprawdzie bałaganiarzem, lecz są sfery życia, w których jesteś pedantyczny. Jesteś osobą towarzyską, ale czasem chciałbyś zaszyć się w mysiej norze. Wolisz nie zrobić czegoś, co ze względu na brak czasu musiałbyś wykonać byle jak”.Przeprowadzono nawet liczne eksperymenty, w których grupie ludzi spod różnych znaków zodiaku podsuwano ten sam horoskop napisany według Barnuma. Większość biorących udział w eksperymencie utożsamiała się tekstem, który dostali.
Wiecie, pracowałam kiedyś w redakcji, w której obowiązywała zasada: ten, kto przychodzi ostatni – pisze horoskop.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze