"Uki włóż", Roald Dahl
MAGDA GŁAZ • dawno temuKsiążki Roalda Dahla rozchodzą się w księgarniach jak świeże bułeczki. Najchętniej czytane są przez dzieci i to z kilku powodów. Na przykład dlatego, że pierwszymi ich czytelnikami i krytykami były dzieci samego autora. Wszystko zaczęło się więc od wymyślania historyjek dla maluchów. Dahl tworzy fascynujący z dziecięcej perspektywy świat, w którym Wielkoludy porywają dzieci i pieką z nich chleb, a podstawowym składnikiem tego chleba są ludzkie kości.
Poza tym Dahl posiada dar oswajania dzieci z trudnymi tematami, uczy je, że w świecie panuje zło, że nie wszyscy dorośli są dobrzy i nie należy ich naśladować, a potwory zrodzone w naszej wyobraźni można przechytrzyć i poskromić.
Nowa książeczka Roalda Dahla, którą można już dostać w polskich księgarniach, jawi się na tym tle nietypowo. Tym razem nie występuje w niej żadne dziecko, tylko sami dorośli i malutki żółwik. Historia toczy się w czasach, kiedy w sklepach zoologicznych bez żadnego problemu można było kupić każdą ilość tych przemiłych i niewiele wymagających gadów. Rodzina Dahla zawsze miała w swoim ogrodzie przynajmniej jednego żółwiego pupila i stąd zapewne wziął się pomysł na książkę.
Jej bohater Pan Hoppy zajmował niewielkie mieszkanko w wielkim betonowym bloku i oddawał się dwóm pasjom. Pierwszą były kwiaty, które sadził na swoim balkonie w donicach i koszach. Latem sprawiały one, że jego balkonik mienił się barwnie, stanowiąc uroczy kontrast dla brzydoty bloku. Drugą pasją, do której przed nikim się nie przyznawał, była sąsiadka mieszkająca piętro niżej — pani Silver. Pan Hoppy najczęściej spotykał miłość swojego życia właśnie na balkonie i tak stojąc sobie na świeżym powietrzu wymieniali poglądy polityczne, rozmawiali o pogodzie, o tym, co wydarzyło się w ich miasteczku. Nigdy jednak mężczyzna nie wyjawił sąsiadce, jak głębokim uczuciem ją darzy, nigdy nawet nie zaprosił na kawę. Tylko ze swojego piętra skrycie przypatrywał się jej życiu i z zazdrością patrzył na względy, jakimi kobieta obdarzała swojego pupila, małego żółwika. Kiedyś panna Silver wyznała mu, że martwi się, iż żółwik nie rośnie. Pan Hoppy, niewiele myśląc, przytoczył natychmiast zaklęcie, które sprawia, że gady zwiększają swój rozmiar, i obiecał, że teraz na pewno pupilek zacznie rosnąć. Nie będę zdradzać, co wydarzyło się później. Czy zaklęcie podziałało? Czy pan Hoppy zdobył w końcu serce panny Silver? Żeby się tego dowiedzieć, trzeba samemu sięgnąć po książeczkę Roalda Dahla. Dodam tylko, że pan Hoppy postanowił wesprzeć, na wszelki wypadek, siłę zaklęcia i zakupił w sklepie zoologicznym sto czterdzieści żółwi…
Zachęcając wszystkich do lektury „Uki włóż” Roalda Dahla, nie można nie wspomnieć o ilustracjach. Książki pisarza z reguły ukazują się z rysunkami Quentina Blake’a. Tak jest i tym razem. Obrazki są zabawne, czasem ironiczne i doskonale współgrają z charakterem całej książeczki.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze