"Monster", reż. Patty Jenkins
MICHAŁ GRZYBOWSKI • dawno temuSzczery i odważny obraz "drugiej strony" peryferyjnej Ameryki - z jej motelami i tanimi knajpkami, marzeniami i tragediami - jakiego nie było od chwili "Nie czas na łzy". Film Kimberly Peirce i "Monster" elementów wspólnych mają więcej: obydwa zostały wyreżyserowane przez debiutujące kobiety, nakręcone w podobny sposób i z wielkimi, oscarowymi, kreacjami w samym centrum.
Scenariusz został oparty na faktach; przedstawia historię Aileen Wuornos, kobiety straconej dwa lata temu za zabicie sześciu mężczyzn. Wykorzystywana seksualnie, zmuszona do prostytucji od najmłodszych lat, była jedną z pierwszych seryjnych morderczyń w historii USA. W czasie tych zbrodni pozostawała w związku z młodą, nie do końca bezinteresowną lesbijką, Selby. Pierwszą ofiarę, niedoszłego klienta, zabiła w obronie własnej. Następnych już z zemsty za dawne krzywdy, dla pieniędzy, by zatrzeć ślady…
Patty Jenkins, która dysponowała autentycznymi listami i więziennymi zapiskami Wuornos, nie próbuje swej bohaterki usprawiedliwiać, tylko przedstawić ją wiernie i obiektywnie, co jednak nie zawsze się udaje. Być może cały zamysł reżysera nie powiódłby się w ogóle, gdyby nie rewelacyjna rola oszpeconej Charlize Theron.
Na ekranie nie zwraca się uwagi na twarz "ozdobioną" lateksem, czy sztuczne zęby, nie pamięta się dawnej figury Theron. Jest tylko Aileen Wuornos — zapijaczona,wulgarna i bardzo zagubiona kobieta. Theron zmieniła akcent, zachowanie, sposób poruszania — trud nie poszedł na marne. "Monster" to głównie ona.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze