"Żurek" to produkcja, która swoją premierę miała na tegorocznymfestiwalu w Kazimierzu Dolnym; poniekąd to właśnie ciepłe przyjęciewśród tamtejszych widzów zachęciło producentów do wprowadzenia tejz zamierzenia telewizyjnej noweli do kin. Scenariusz do filmu napisałRyszard Brylski, a jego podwaliną było opowiadanie Olgi Tokarczuk. Do realizacjifilmu doszło po 3 latach zabiegań reżysera.
Nierozgarnięta, urodziwa 15-letnia uczennica Halina (Natalia Rybicka), naiwna i łasana przyjemności, urodziła dziecko. Wraz z owdowiałą matką (Katarzyna Figura)żyją w peryferyjnej, szarej mieścinie w południowej Polsce, utrzymując sięz renty po mężu samobójcy. To ta biedna Polska, w której kobieta wychodziz domu z foliową torbą w ręku, moknie i marźnie czekając na PKS, w domu myjepodłogi na kolanach, a jeśli już do dziewczyny uśmiecha się szczęścieto pod postacią poborowego z sasiądującej jednostki. Halinie o pięknychblondwłosach flirty w głowie, a matka prowadząca ożywione rozmowy ze zmarłymmężem stara się dojść, kto też jest ojcem dziecka jej nieletniej jedynaczki.Mimo rażącej wielkomiejskiego widza mizerii życia społeczność żyje znośnie,zgodnie i wspiera się. Akcja filmu rozgrywa się na przestrzeni kilku dnipoprzedzających Wigilię.
Historia zmierza ku banalnemu rozwiązaniu, które pozostawia nasz niedosytem i przekonaniem, że perypetie ucinają się w sposóbsłabo umotywowany, że ta opowieść powinna jeszcze pożyć,a niektóre postacie nabrać głębi.
Film ciepły, przytomnie skonstruowany, o niebo lepszy niż głośne "Ciało".Świetne kreacje Figury i młodej Natalii Rybickiej. Pozostaje pytanie,czy seans "Żurku" niósłby taką samą przyjemność, gdyby nie skupiająca uwagę, seksualna Natalia.
Pozycja, którą będziesz miło wspominać.