Prezerwatywa jest sexy. Polub ją!

Nic przyjemnego nie ma w tym, kiedy para musi przerwać grę wstępną, żeby założyć prezerwatywę. Przeszkadza to w spontaniczności, powoduje chwilę, w której kobieta nie do końca wie, co ze sobą robić. Tymczasem wiele zależy od podejścia. Zakładanie "gumki" może stać się elementem gry wstępnej. Pole do popisu ma tutaj partnerka, która nie musi wcale leżeć bez ruchu i czekać, aż on założy prezerwatywę, ale sama wziąć sprawy w swoje ręce. „Gumka” może też być erotycznym gadżetem. Na rynku są zapachowe, smakowe, kolorowe – do wyboru, do koloru. To też dobry sposób, żeby kobiety, które mają opory przed seksem oralnym, zrobiły pierwszy krok. Najczęściej panie zniechęca świadomość, że ten narząd intymny służy nie tylko do seksu, ale też oddawania moczu. Ale kiedy jest przyodziany w lateksowy "płaszczyk" o smaku truskawkowym, to łatwiej przełamać opory. Nie musi też obniżać doznań seksualnych, bowiem na rynku są bardzo cienkie kapturki. A wręcz przeciwnie, może zwiększać satysfakcję, istnieją bowiem kondomy opóźniające wytrysk, czy prążkowane, które z pewnością polubi partnerka.

Walory erotyczne nie są jednymi atutami prezerwatywy. Myśląc o chorobach przenoszonych drogą płciową wydaje nam się, że takie rzeczy spotykają tylko innych. Nic bardziej mylnego, bowiem statystyczny Polak ma w ciągu swojego życia 4 partnerów seksualnych. Nie zawsze w stałych związkach, czasami zupełnie przypadkowych. Nie musi wcale mieć bogatej przeszłości erotycznej, żeby zarażać chorobami. Wystarczy, że jedna osoba "po drodze" miała jakąś infekcję, by zaistniało ryzyko, że przywędruje do ciebie. Niektóre przez długi czas nie dają żadnych objawów, np. wirus HPV, który po wielu latach może zaowocować rakiem szyjki macicy. Czas inkubacji wirusa może trwać nawet 30 lat. I w końcu AIDS, który już dawno przestał być chorobą homoseksualistów i narkomanów, a stał się zagrożeniem głównie w grupie heteroseksualnych osób. Jest na to jeden sposób – niewiele wiesz o przeszłości swojego partnera – polub prezerwatywy.