Mitologia zbyt stosowana?
MARGOLA&KAZA • dawno temuMam w ręku ostry nóż, a w oczach żądzę krwi. Pozwól, że w Twojej obecności rozprawię się z tym, co utrudnia życie kobietom. Z kilkoma cholernymi mitami. Mit pierwszy: przyjedzie rycerz na białym koniu i uwolni mnie z potrzasku codzienności.

Moja Kazo,
Mam w ręku ostry nóż, a w oczach żądzę krwi. Pozwól, że w Twojej obecności rozprawię się z tym, co utrudnia życie kobietom. Z kilkoma cholernymi mitami.
Mit pierwszy: przyjedzie rycerz na białym koniu i uwolni mnie z potrzasku codzienności.
Moja droga, nie przyjedzie. Nie tylko dlatego, że rycerzy już nie ma, a nawet, jak podejrzewam, nigdy nie było. Nie przyjedzie, bo trochę w odwłoku ma Twój los. Po świecie włóczy się na tyle dużo hożych, czerstwych wiejskich dziewcząt z krągłą, zdrową piersią i apetycznym biodrem, że wychudzone królewny z długimi i tłustymi włosami, pobladłe z niedoboru tlenu i żelaza, nie wydają im się tak pociągające. Zwłaszcza że wyemancypowane toto i wprawdzie chciałoby być uratowane, ale potem najchętniej stanowiłoby samo o sobie, a to doświadczenie dla rycerza nieznośne. Z drugiej strony… różnie bywa. Może być i tak, że w końcu rycerz taki przyjedzie, wdrapie się i uratuje. I co? Żyj tu potem z takim. Tyłek od miesięcy nieumyty, maniery prosto z siodła, końskie poczucie humoru i żądanie permanentnej wdzięczności. A idź!

Mit drugi: moja miłość stworzy mu nieznaną perspektywę i zmieni go. Przy mnie będzie inny, na pewno.
Dziewczyny, litości. Nie krzyczę, szepczę błagalnie. Co zmieni? Jak zmieni? Na jak długo zmieni? Prostak prostakiem zostanie, emocjonalny wrak – emocjonalnym wrakiem, a kłamca – kłamcą. Są sprawy, których kijem nie da się zawrócić, tak jak Wisły. Nawet jeśli wydaje się Wam, że kijek dzierżycie wystarczająco mocno. Jeśli tak jest – to uprzejmie poproszę palnąć się tym kijkiem w głowę. Tak mocno, by wybić sobie z niej mrzonki.
Mit trzeci: mężczyzna, który mnie wybrał, pragnie się ze mną zestarzeć.
Oszalałaś??? Zestarzeć? To ostatnia rzecz, jaką mężczyzna w ogóle zakłada. To znaczy, zakłada, że Ty się niewątpliwie zestarzejesz i że trzeba zawczasu zapewnić sobie kogoś w odwodzie. On się nie zestarzeje nigdy, proszę to przyjąć jako pewnik i nie podśmiewać się, gdy próbuje wciągnąć swoje 40 kilo nadwagi pod żebra na widok apetycznej dwudziestoparolatki. Zraniwszy go boleśnie, możesz tylko przyspieszyć wyrok na siebie.

Mit czwarty: połączy nas dziecko i wszystko się poukłada.
Błagam, tylko nie to. Czym Ci to dziecko zawiniło, że na wstępie wsadzasz je w kierat, z którym sama sobie ledwie radzisz? Ty nie jesteś w stanie spoić tego związku, a takiej kruszynce chomąto na kark wciskasz. Co za los mu chcesz zgotować? Związek i tak się rozpadnie, a jak się nie rozpadnie, to zatruje życie. Tylko ofiar będzie więcej…
Przychodzi Ci, Kazo, do głowy coś więcej? Czuję, że w jednym przypadku potrzebna jest szybka akcja ratunkowa…
Margola

***
Margolu,
Przychodzi mi do głowy tylko jedno – mężczyźni nie mogą być tak źli, jak piszesz. Jakieś zgorzknienie przez Ciebie przemawia, zawód jakiś Ci jasność myślenia zakłóca. Mężczyzn znam wielu, a z paroma miałam nawet do czynienia osobiście i daje się z nimi żyć… Ba! Zestarzeć się z nimi nawet daje, o czym Ci donoszę z perspektywy moich trzydziestu czterech lat.
Rycerze na białych koniach ciągle jeszcze istnieją, całe ich zastępy wchodzą do obiegu z każdym nowym rocznikiem i są to zawsze ci sami, starzy, dobrzy rycerze na białych koniach. Za nic mają hoże dziewoje z sąsiedztwa, na śmierć i życie oddani swoim wychudzonym królewnom, robią im rano śniadania do pracy, głaszczą po włosach, kiedy smutno, potrafią z dworską galanterią prawić komplementy, rozumiejąc, że sprawia nam to mnóstwo radochy. Uważnie słuchają, kiedy trzeba, a czasem nogą tupną, żebyśmy mogły (jeśli jeszcze potrafimy) osunąć się bezsilne w ich ramiona, nie myśląc o tym, co jutro na obiad i czy dziecko ma czyste ubranie do szkoły. W sobotę zabierają rozwrzeszczane królewięta do parku, żebyśmy się mogły w spokoju pomoczyć w wannie, a jak niektórzy brzuch wciągną na widok dwudziestki, to się dziewczyny z wrażenia odwracają za mężczyzną u Twego boku… Powiedz mi, że to nie jest miłe! Nie wiem też, dlaczego mieliby nas wyrywać z naszej codzienności… Przecież spokojne i ustatkowane życie to jest właśnie to, o co nam chodzi. Nie wszystkim może, ale ja lubię moją codzienność powszednią. Kiedy potrzebuję odmiany, najczęściej samo życie wyskakuje z jakimś ostrym zakrętem, na przykład z przenosinami do innego kraju.

Albo mit drugi o nieznanych perspektywach i zmianach.
Niby dlaczego nasza miłość ma ich zmieniać? I dlaczego ich, a nie nas na przykład? Może wystarczy się zakochać w kimś, kogo już nie trzeba zmieniać? A jak trzeba zmienić, to może uczciwie na kogoś innego? A jeśli faktycznie zmieni się na lepsze, może już się zmienił, tylko my tego nie widzimy, z uporem podliczając w słupkach, ile razy on mi, ile razy ja mu… Czy już się nie można tak po prostu bezinteresownie kochać i czy zawsze trzeba wyliczać, co, kto, kiedy, komu i jak? Rozliczenia i podliczenia… Miłość nie ma głowy do rachunków. A rachunkom nic do miłości.
Mit trzeci zostawiam bez komentarza, jako współautorka listy najbanalniejszych męskich chwytów stosowanych na kobietach z powodzeniem przez wiele pokoleń. Na tej liście: „Chcę się z tobą zestarzeć” zajmuje jedno z czołowych miejsc obok: „Nie wiedziałem, że w tym wieku mogę się jeszcze zakochać”.
Co do ostatniego mitu, znasz moje zdanie na ten temat. Może dziecko to nie najlepszy cement w związku, ale czasem jego obecność pomaga przebrnąć przez trudne chwile. Chodzi o to, żeby potrafić chwile odróżnić od stanu permanentnego.
A teraz odłóż nóż, włosy dramatycznie potargane przyczesz, krwistoczerwoną miej tylko szminkę na ustach. Oddychaj głęboko… Uspokój się. Musisz być opanowana, na wypadek gdybym jutro przybiegła do Ciebie w krwiożerczym nastroju, rwąc włosy z głowy i złorzecząc na męską zarazę.Nic tak nie utrudnia kobietom życia jak one same.
Kaza

Najnowsze

Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
MATERIAŁ PROMOCYJNY
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze