Prezent od kleszcza
PAULINA MAJEWSKA-ŚWIGOŃ • dawno temuLiczba chorych na boreliozę rośnie lawinowo. Do lekarza zgłaszają się ludzie tuż po ugryzieniu kleszcza, jak i ci, którzy mają już cały zestaw objawów infekcji rozsianej. Byłam „wrakiem człowieka”, bo dostałam prezent od kleszcza - mówi bohaterka tej historii i ma nadzieję, że za kilka miesięcy zdoła wrócić do pracy.
Liczba chorych na boreliozę rośnie lawinowo. Do lekarza zgłaszają się ludzie tuż po ugryzieniu kleszcza, jak i ci, którzy mają już cały zestaw objawów infekcji rozsianej. Byłam „wrakiem człowieka”, bo dostałam prezent od kleszcza - mówi bohaterka tej historii i ma nadzieję, że za kilka miesięcy zdoła wrócić do pracy.
Moja historia podobna jest do innych. Cztery lata temu ugryzł mniekleszcz, miałam rumień, ale mój kolega lekarz go zbagatelizował. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, czym to się może dla mnie skończyć. Ponieważ pracuję jako stomatolog, profilaktycznie sama wypisałam sobie receptę na antybiotyk. Brałam go tydzień. Rumień zniknął, a ja zapomniałam o sprawie.
Zimą 2005 roku mój stan zdrowia zaczął się systematycznie pogarszać. Kiedyś byłam osobą bardzo energiczną i żywiołową, miałam własną, świetnie prosperującą firmę, uprawiałam sport, podróżowałam. W grudniu moje życie sprowadzało się do… spania. Zaczęły się także problemy z orientacją. Potrafiłam wyjść z domu po gazetę, ominąć kiosk, w którym to każdego dnia tę gazetę nabywałam i po dwóch godzinach chodzenia po mieście wrócić do domu — oczywiście bez gazety. Raz nawet zapomniałam Tofika — mojego psa, którego przywiązałam przed wejściem, a po załatwieniu spraw na poczcie już nie pamiętałam, że na mnie czeka. Mąż zabronił mi wychodzić samej z naszym synkiem na spacer, w obawie, żebym gdzieś go nie zgubiła. To wszystko było jak zły sen!
W lutym dołączyły uporczywe i silne bóle brzucha. Zaczęłam robić wszelkie możliwe badania – ale wynikało z nich, że wszystko jest OK. Krew bez zarzutu. Myślałam, że zwariuję. W kwietniu bóle brzucha ustąpiły, ale zaczęły się bóle stawów, drętwienia kończyn i ich ogólny bezwład. Byłam załamana, zdarzało się, że nie mogłam podnieść kubka z herbatą. W nocy potrafiłam obudzić się kilka razy cała mokra — zlana potem.
Myślałam, że gorzej już być nie może… ale było. Z objawów, które odbierały mi chęć do życia mogę wymienić następujące: słaba wytrzymałość fizyczna, płytki sen, wypadanie włosów, sztywność stawów, sztywność kręgosłupa szyjnego, zaparcia, bóle w klatce piersiowej, nadwrażliwość na dźwięk, zawroty głowy — kilka razy straciłam przytomność. Moja rodzina wysyłała mnie do psychologa. Byłam nerwowa, proste czynności mnie przerastały. Sama ze sobą ledwo wytrzymywałam. Wiecznie narzekałam i miałam o wszystko pretensje. W końcu doszło do tego, że rodzina mnie ignorowała. Czułam się podle.
Na myśl, że może mam boreliozę, wpadłam sama. Cudem udało mi się szybko załatwić wizytę w przychodni chorób zakaźnych. Lekarz potwierdził, że to „prezent od kleszcza”.
Zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze długa droga, bo nie chcę należeć do grona osób zaleczonych, które po kilku miesiącach wracają do szpitala. Biorę leki i czuję wyraźną poprawę. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy zdołam wrócić do pracy. samochód
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze