"21 gramów", reż. Alejandro Gonzalez Innaritu
Alejandro Gonzalez Innarritu zadebiutował cztery lata temu świetnym "Amores perros".Film zdobył mnóstwo nagród, wykreował gwiazdę w osobie młodego Gaela Garcia Bernalai otworzył świat dla coraz lepszych meksykańskich filmów. Nie była to zasługa jedynie reżysera,ale także scenarzysty, znanego w Ameryce Południowej pisarza, Guillermo Arriagi.
Rok później wspólnie zrealizowali bardzo udaną reklamówkę dla BMW (ze słynnego cyklu "The Hire");teraz powracają z kolejnym poważnym projektem, "21 gramów", który powstał już w Stanach,co na szczęście nie wpłynęło w żaden sposób na styl Innarritu.
Kamera z ręki, paradokumentalny charakter i naturalizm scen, czyli cechy, które decydowałyo klimacie debiutu, pozostały. Nie ma także wpadek obsadowych, Innarritu zaangażował prawdziwąśmietankę aktorską, co zaowocowało aż dwiema oscarowymi nominacjami i trzema perfekcyjnymirolami. Naomi Watts, Sean Penn, Benicio Del Toro - dzięki tym bezkompromisowym aktoromfilm się broni i aż skrzy od emocji. Ani na chwilę nie popadają w przesadę, a o to nie było trudno,gdyż scenariusz niestety zawodzi i nawet świetne tempo nie tuszuje faktu, iż w filmie brakujejakiejś puenty, klamry, która sensownie spajałaby wszystkie wątki.