Co się opłaca
JOANNA BUKOWSKA • dawno temuMuszę zacząć od sprostowania. Toteż niniejszym zaczynam: Doszło do mnie, że niektórzy moi Czytelnicy sądzą, jakobym nie była sobą, tylko inną Joanną Bukowską, mianowicie Joanną Bukowską z telewizji publicznej. Otóż – drodzy Państwo – jestem Joanną Bukowską z telewizji prywatnej. Joannę Bukowską z telewizji publicznej znam – rzec by można – z widzenia, ponieważ pokazuje ona czasem swoją twarz w telewizji publicznej – publicznie.
Ja natomiast – być może dlatego, że pracuję w telewizji prywatnej – pokazuję swoją wyłącznie prywatnie. Tyle tytułem wstępu oraz wyjaśnienia, porzućmy Joannę Bukowską z telewizji publicznej, którą przy okazji serdecznie pozdrawiam (znaczy się Joannę, nie telewizję) i pozostańmy przy pokazywaniu twarzy.
Jadąc sobie całkiem prywatnie na całkiem prywatny wypoczynek, kupowałam w kiosku gazetki i wzrok mój padł na okładkę pisma kobiecego, a na tej okładce (czego nie wymyślą) wołami wypisane, co też takiego ciekawego można przeczytać w środku – “Kogo musisz znać – ranking bywalców i znajomości”. Jakoś nie za bardzo miałam ochotę zaglądać do artykułu, może w obawie, że mogłoby się okazać, że znam zgoła niewłaściwie osoby i nie bywam tam, gdzie bywać wypada. Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia, zatem kiedy już usiadłam w przedziale kolejowym zaczęłam się poważnie nad sobą zastanawiać. Może jednak należy pozostawiać po sobie ślad w kronikach towarzyskich, niczym Tony Halik: tu byłem? Może jednak liczne znajomości w hajlajfie nadzwyczaj są opłacalne?
Generalnie jednak – kogo by się przydało w życiu znać, to ja mogę od razu Państwu powiedzieć i żaden ranking nie jest tu potrzebny. W życiu należy znać dobrego hydraulika, sprawnego mechanika samochodowego, a mnie się jeszcze przydaje chłop ze wsi, który co środę przynosi mi do domu świeże mleko prosto od krowy. Oczywista informowanie o tego rodzaju parantelach w wysokonakładowych pismach kobiecych nie jest specjalnie trendy, a już na pewno nie w dziale towarzyskim. Skądinąd jednak wiem, że pokazanie swojej twarzy publicznie w dziale towarzyskim wcale nie musi procentować dobrym towarzystwem, a pokazywanie się z kolei w towarzystwie twarzy, które pokazują się publicznie, może być wysoce ryzykowne:
Raz, proszę Państwa, siedziałam z Masłowską, wcale nie wiedząc, że to Masłowska, w sensie nie od razu. Oczywiście nie siedziałyśmy tylko my – Masłowska i ja, ale przy stoliku zebrało się całe towarzystwo, w tym niespełniony aktor S., upierdliwiec. Niespełniony aktor S, upierdliwiec, w przeciwieństwie do mnie wiedział z kim ma do czynienia i postanowił Masłowskiej udowodnić, że jest gówniarą. Skocz no mi, dziecko, rozmienić stówkę, powiedział upierdliwiec z wyższością do Masłowskiej, Masłowska podskoczyła jak sarenka, wzięła pieniądze i poleciała do sklepu na przeciwko. Aktor S. już układał sobie scenę, w której pokazuje wszystkim jak to literackie odkrycie ostatnich lat biega mu rozmienić kapitał. Coś długo jej nie było. Ale w końcu przybiegła w podskokach, radosna, uśmiechnięta, rumiana, masz, powiedziała i oddała mu piętnaście złotych, kupiłam sobie śliczną bluzeczkę. W tej sekundzie poznałam wielki talent. Za ten numer Masłowska powinna dostać Nobla. A aktor S. się nauczył, że osobom z pierwszych stron gazet można podskakiwać, kiedy na przeciwko jest najwyżej warzywniak.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze