Łzy kobiecie, łzy męskie
LEWI • dawno temuUmiejętność płakania jest wyższą formą radzenia sobie z emocjami. Żeby żyć pełnią życia, wzbogacać swoją osobowość doznanymi przeżyciami, trzeba umieć pozwolić popłynąć łzom. "Prawdziwi bohaterowie płaczą bez wstydu".
We Francji ukazała się ostatnio książka "Płeć łez" autorstwa doktora Patricka Lemoine'a — psychiatry, wybitnego specjalisty w dziedzinie leczenia depresji, poddająca analizie powszechnie stwierdzoną i tak zdawałoby się trywialną prawidłowość, że kobiety płaczą więcej niż mężczyźni. Do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje, popchnęła Lemoine'a obserwacja, że pacjentki leczące się z depresji znacznie częściej płaczą, niż mężczyźni. Znaczyłoby to, że słaba płeć rzeczywiście intensywniej przeżywa załamania nerwowe, co ma podłoże czysto biologiczne, bądź to, że łzy są kulturowo aprobowanym sposobem wyrażania i odreagowywania negatywnych emocji przez kobiety.
Badania i obserwacje przeprowadzone przez psychiatrę wykazały, że kobiety są niejako z natury bardziej podatne na depresje niż mężczyźni. U osób zdrowych temperatura ciała za dnia jest średnio wyższa o jeden stopień od temperatury nocnej, podczas gdy u osób cierpiących na depresję stwierdzono, że ta różnica temperatur znacznie się zmniejsza.
Otóż u kobiet w drugiej części ich cyklu menstruacyjnego, organizm produkuje progesteron, który w nocy podnosi temperaturę ciała. Z powyższego odkrycia wynika, organizm daje kobiecie fałszywe sygnały — będące niczym innym niż ubocznym skutkiem owulacji — że jest ona w depresji, a ona — co chyba każda z nas zdążyła u siebie zaobserwować — mniej lub bardziej "nabiera się" na te sygnały.
Autor "Płci łez" wskazuje też na socjologiczne i kulturowe uwarunkowania sprawiające, że kobiece frustracje, lęki, smutki, a nawet pozytywne uczucia, jak wzruszenie, czy radość w płaczu częściej znajdują ujście niż emocje mężczyzn.
Uważa on, że mężczyzna w tym rzadkim, jeśli nie jedynym aspekcie, jest w przeciwieństwie do kobiet pokrzywdzony przez kulturę. Od kiedy chłopiec zauważa, że przynależy do opozycyjnej grupy do "babskiej", czuje przymus ucieczki od łez w inne formy ekspresji zarówno konstruktywne: np. rzucając się w wir pracy czy wyczerpujący wysiłek fizyczny, jak i dekonstruktywne: poniżając, niszcząc, bijąc, a w przyszłości pijąc, szybko prowadząc samochód itp.
Dr Lemoine trafnie moim zdaniem zauważa, że zahamowania mężczyzn przed wylaniem łez pogłębia fakt, że żyjemy teraz w Świecie, gdzie oczekuje się od nas ciągłej euforii i gdzie człowiek sukcesu nie może sobie pozwolić na okazanie utraty entuzjazmu, przygnębienia, czy też po prostu osłabienia witalności. A przecież nie ma się co oszukiwać, każdy organizm musi co jakiś czas zwolnić.
Książka francuskiego psychiatry zawiera tezę, że umiejętność płakania jest wyższą formą radzenia sobie z emocjami. Żeby żyć pełnią życia, wzbogacać swoją osobowość doznanymi przeżyciami, trzeba umieć pozwolić popłynąć łzom. "Prawdziwi bohaterowie płaczą bez wstydu".
Le Sexe des larmes, Patrick Lemoine
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze