Przeznaczeni
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuInternauci-katolicy od wielu lat mają miejsce, gdzie mogą znaleźć przysłowiową drugą połówkę, bez narażania się na stratę czasu i energii na znajomość z ateistą czy zwolenniczką aborcji.
Przeznaczeni: łączymy ludzi z wartościami
Portal Przeznaczeni.pl istnieje od 2005 roku. Baner na stronie głównej portalu reklamuje swą działalność: 325 tysięcy użytkowników, 1178 małżeństw, 1104 zaręczonych osób, 3111 zakochanych, tysiące spotkań w realu. Stawiamy na wierność!
O portalu entuzjastycznie wypowiadają się między innymi Szymon Hołownia, Małgorzata Kożuchowska, Feel, Przemysław Babiarz, Robert Janowski, Paulina i Przemysław Kurzajewscy. Mówią o wierności, zasadach, ideach, poczuciu bezpieczeństwa i wspólnej wszystkim ludziom potrzebie miłości i bliskości. Tutaj zalogowani katolicy spotykają ludzi o takich samych poglądach. To przeciwnicy eutanazji, aborcji i przygodnego seksu, przelotnych znajomości, rozwodów i antykoncepcji. Administratorzy ostrzegają: Nie zapominaj, że Przeznaczeni nie są zwykłym portalem randkowym. Naszych użytkowników nie interesują przelotne znajomości, nie stosuj więc tanich chwytów – wszystkie szybko wyjdą na jaw.
Anna (29 lat, urzędniczka z Warszawy):
— Dowiedziałam się o „Przeznaczonych” z Radia Maryja, którego lubię czasem posłuchać. Zalogowałam się jeszcze tego samego dnia. Tak poznałam Tomka, mojego męża. Na pierwsze spotkanie umówiliśmy się (po kilku tygodniach rozmów przez telefon) na Jasnej Górze. Oboje poszliśmy tam na pielgrzymkę. Niedługo urodzi się nasze trzecie dziecko.
Bardzo się cieszę, że istnieje coś takiego, jak ten portal. Polecam go wszystkim moim niezamężnym przyjaciółkom, które cały czas spotykają w swoim życiu jakichś dziwnych facetów. Zanim poznałam mojego męża, też musiałam ukrywać się przed różnymi chłopakami, że działam w Kościele i że co dzień chodzę na mszę świętą. Teraz już nie muszę, bo Tomek widzi świat tak samo, jak ja.
W dzisiejszym świecie bycie katolikiem wcale nie jest łatwe. Dlatego ten portal jest taki cenny, bo łączy ludzi o podobnym spojrzeniu na rzeczywistość.
Tomek (34 lata, mąż Anny, stomatolog z Warszawy):
— Od zawsze wiedziałem, że małżeństwo to poważna sprawa. Od kiedy sięgam pamięcią, byłem zaangażowany w sprawy Kościoła i mojej parafii, i oczywiste było dla mnie, że moja żona musi być katoliczką z zasadami. Podkreślam to „z zasadami”, bo takich panien, które deklarują się jako katoliczki, jest mnóstwo, ale to katoliczki bufetowe, jak o nich mówię. Jakby Kościół był szwedzkim stołem, z którego bierze się same najlepsze rzeczy. Takie, jakie ci pasują. Na przykład ślub kościelny z piękną sukienką. Choinkę na święta, szopkę pod choinką i sianko pod obrusem. Co tam chcesz. Takich panien jest mnóstwo. Na szyjach mają krzyżyki, ale nalegają na seks przedmałżeński. Dla mnie to nie do przyjęcia.
Długo szukałem żony, wreszcie poddałem się i postanowiłem poszukać jej w wirtualu, skoro nie da się w realu. I znalazłem Anię. I to było to. Po pierwszej wspólnej pielgrzymce wiedziałem już, że chcę się przy niej zestarzeć i że chcę, by to ona została matką moich dzieci.
Mam znajomych i oni się dziwią, że my, chociaż tak przez internet, to po katolicku. Ktoś złośliwy zapytał nawet, czy jak się tam loguje kobieta, nie musi przedstawiać administratorowi skanu błony dziewiczej? Głupi komentarz.
Marta (34 lat, graficzka z Torunia):
— Nie jestem jakaś specjalnie praktykująca, ale wierzę, że jest coś więcej, niż tylko to, co widać przysłowiowym szkiełkiem i okiem. Od dawna próbuję znaleźć swoją drugą połówkę, ale wydaje mi się, że coś się stało z facetami i wszystkim już całkiem poprzewracało się w głowie. Że myślą tylko o jednym — o seksie. I na niczym więcej im nie zależy.
Próbowałam na różnych portalach randkowych, ale za każdym razem moje randki nie udawały się. Na spotkania przychodzili różni psychopaci, którzy nawet nie próbowali ze mną porozmawiać, tylko od razu ciągnęli do swojego mieszkania czy hotelu. Banda wstrętnych zboczeńców i tyle.
Jak usłyszałam, że jest portal dla katolików, na początku się śmiałam. Potem przyszło mi do głowy, że może tam znajdę faceta, który nie zapyta mnie na pierwszym spotkaniu, czy liżę jądra, bo i z tym się spotkałam.
Założyłam swój profil niedawno i teraz czekam na tego jednego jedynego. Wierzę, że mi się uda, z kilkoma panami koresponduję i jeden z nich jest mi szczególnie bliski. Modlę się co dzień, żeby nam coś z tego wyszło.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze