Narzeczona długodystansowa
ANNA PAŁASZ • dawno temuOj córuś, córuś już Ty długo panienką nie będziesz… Ale narzeczoną to nawet i ładne parę lat! Oświadczyny oświadczynami, ale droga do ołtarza bywa czasami nieco dłuższa, niż byśmy się spodziewali. Opowiadają o tym cztery bohaterki.
Oj córuś, córuś już Ty długo panienką nie będziesz… Ale narzeczoną to nawet i ładne parę lat! Oświadczyny oświadczynami, ale droga do ołtarza bywa czasami nieco dłuższa, niż byśmy się spodziewali.
Ada, to nie wypada!
Katarzyna (27 lat, nauczycielka z Wrocławia) jest zaręczona od czterech lat. Widoków na rychły ślub brak, ale pierścionek dobrze się nosi.
— Zaręczyliśmy się na studiach, ale od razu wiedzieliśmy, że ślub najszybciej weźmiemy po studiach. Jakoś tak cztery lata nam zleciały, daty nadal nie mamy, bo wiadomo, ślub to jest jednak jakiś koszt. Planujemy zabrać się za temat poważniej na początku przyszłego roku. Znajomi czasami sobie żartują, że ze mnie to taka wieczna narzeczona, albo dogryzają, że skoro jeszcze narzeczonego do ołtarza nie zaciągnęłam, to znaczy, że już nic z tego nie będzie.
Rodzice trochę wywierają presję, że to tak nie wypada wiecznie z pierścionkiem chodzić, że czas na obrączki, ale jednocześnie wiedzą, jaka jest sytuacja. Wśród moich koleżanek są i takie, które w narzeczeństwie były po sześć lat, a potem był piękny ślub, dopięty na ostatni guzik. Są też i takie, które pół roku pierścionka ponosić nie zdążyły, a już wesele, albo wprost przeciwnie – rozstanie. Różnie się w życiu układa, nie ma co popadać w schematy, ja nie mam problemu z tym, że jestem nadal narzeczoną, a nie żoną.
Paulina (28 lat, opiekunka do dzieci z Torunia) chodzi z pierścionkiem zaręczynowym na palcu niecałe trzy lata, ale już wie, że sprawa trochę się przeciągnie.
— Wstępnie myślimy o ślubie za dwa lata, w międzyczasie ślub będzie brało kilka par z mojej rodziny i nie chcemy, żeby to wpłynęło na frekwencję na naszym weselu. Wiadomo, ślub to także wydatek dla gości, nie będą w stanie obskoczyć tylu ceremonii w krótkich odstępach czasu. Poza tym mój brat pracuje w Belgii i nie będzie mógł wrócić na dłużej szybciej niż w przyszłym roku. Z kolei wcześniej mieliśmy problemy finansowe i ślub nie wchodził w grę. Takie jest życie, nie mam pretensji. Powoli zbieramy na ślub naszych marzeń.
Ludzie czasami bywają złośliwi, mówią, że to bez sensu, po co się zaręczaliśmy, skoro nie robimy nic w kierunku wesela. Nie obchodzi mnie ich zdanie, może na początku trochę bolały mnie reakcje rodziny i znajomych, ale teraz kompletnie odpuściłam sobie ten temat. To nasz ślub i będzie wtedy, kiedy uznamy to za stosowne.
Do wesela się zagoi
Agnieszka (31 lat, dziennikarka z Gdańska) jest narzeczoną od sześciu lat. Problemem nie są w jej przypadku kwestie finansowe, a czasochłonne przygotowania.
— Najpierw nam się nie spieszyło, a potem wyjechaliśmy z kraju za pracą i tak nam zleciały cztery lata. Wreszcie doszliśmy do wniosku, że chcemy wesela z rozmachem, a organizacja zajmie sporo czasu. Na razie jesteśmy w fazie wyboru daty i miejsca, co oczywiście jest dość kłopotliwe. Nie chcemy decydować się na byle jaki dzień, wybraliśmy dzień naszej rocznicy, a żeby wszystko zgrać, musimy odczekać jeszcze rok. Niby to sporo czasu, ale ja ciągle mam wrażenie, że nie zdążymy – samo opracowanie menu i dekoracji trwa od ponad roku! Poza tym długo szukaliśmy mieszkania, to też nie sprzyjało organizacji wesela.
Rodzina sobie z nas żartuje, że my już zawsze będziemy narzeczeństwem, bo tak się przyzwyczailiśmy. Osobiście nie chcę się spieszyć, chcę wszystko dokładnie rozplanować, dać sobie czas na zgranie szczegółów. Myślę, że tym narzeczeństwem też warto się nacieszyć. Ja się zresztą już czuję jak żona, tyle lat jesteśmy razem. Ślub ma być najpiękniejszym dniem mojego życia, dlatego nie chcę niczego robić na chybcika.
Weronika (26 lat, bankowiec z Poznania) przyjęła oświadczyny siedem lat temu, ale w międzyczasie rozstała się z narzeczonym. Dziś ponownie na jej palcu błyszczy pierścionek.
— Narzeczony oświadczył mi się po maturze, rodzice mało zawału nie dostali i od razu orzekli, że ślub to najwcześniej po studiach. Niestety rozstaliśmy się dwa lata później, na studiach i zeszliśmy dopiero po dwóch latach i od razu zaręczyliśmy ponownie. Tak więc zostałam narzeczoną siedem lat temu, a po raz drugi jestem nią od prawie trzech lat. Na razie nie mamy daty ślubu, nie spieszymy się też jakoś szczególnie, jesteśmy na etapie poszukiwania wspólnego gniazdka. Ślub pewnie najszybciej za rok. Niczego nie żałuję, jesteśmy szczęśliwi i wiem, że tak po prostu miało być.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze