Kim jest moje dziecko?
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuMoje dziecko tego nie zrobiło - mogliby przysiąc rodzice, kiedy dowiadują się, że ich pociecha bierze narkotyki, upija się do nieprzytomności, czy ma bogate doświadczenie seksualne. I najczęściej nie wiedzą, jak właściwie postępować w tej sytuacji. Powinni poszukać pomocy psychologów?
Moje dziecko tego nie zrobiło — mogliby przysiąc rodzice, kiedy dowiadują się, że ich pociecha bierze narkotyki, upija się do nieprzytomności, czy ma bogate doświadczenie seksualne. I najczęściej nie wiedzą, jak właściwie postępować w tej sytuacji. Powinni poszukać pomocy psychologów.
Maria (specjalista od nieruchomości, mama 16-letniej Kasi i 10-letniego Marka):
- Żeby znaleźć się w miejscu, w którym jestem dzisiaj, musiałam włożyć w to wiele wysiłku. Moich rodziców nie było stać, żeby wykształcić pięcioro dzieci. Studiowałam zaocznie, a w ciągu dnia pracowałam – w sklepie spożywczym, w kwiaciarni. Chciałam, żeby moje dzieci nie musiały tak ciężko pracować jak ja kiedyś. Chodzą do społecznych szkół, najlepszych. Wymagam od nich, żeby się uczyły. Myślałam, że dopóki mają wyniki w nauce, nic złego się nie dzieje. Ale okazuje się, że nic nie wiem o świecie, w którym żyją moje dzieci.
Kiedy przyszła mama koleżanki Kasi i mówiła, że moja córka ma zły wpływ na jej dziecko, bo od niej jej syn dostał narkotyki, to wyrzuciłam ją za drzwi. Kasia wszystkiego się wyparła, a ja jej uwierzyłam. I zamknęłam sprawę. Za szybko, bo okazało się, że córka notorycznie kłamie. Mówiła mi, że jedzie z wycieczką do Krakowa, a zostawała w Warszawie. Płaciłam ogromne pieniądze za szkołę, a ona tam coraz rzadziej chodziła. A matura na karku. Mówiła, że to tylko chwilowe problemy, a ja jej wierzyłam. Myślałam, że moja córeczka jest grzeczna i mądra. Aż do tego dnia. Wychowawczyni zadzwoniła do mnie z informacją, że Kasia rozprowadzała narkotyki. Jeszcze starałam się ją jakoś tłumaczyć, że może to nie ona, że może pomyłka. Mówiła, że szkoła nie zawiadomi policji, ale żebym ją zabrała.
Nie znam się na narkotykach, nigdy niczego nie wzięłam. Nie wiem, co mojej córce dawało palenie marihuany. Mówiła, że wszyscy w jej szkole palą trawkę. Może dlatego nie rozpoznałam pierwszych sygnałów. Mój mąż był bardzo surowym ojcem, więc bałam się mu powiedzieć o wszystkim. Ale przez to zostałam z tym sama. Córka poszła do szkoły publicznej, ale było tylko gorzej. Nic jej się nie podobało. Zawaliła rok. Chodziła do psychologa, specjalisty od uzależnień. Jakoś wychodzi na prostą. Wybiera się na studia. Ale do dziś nie mogę zrozumieć – dlaczego ona to robiła? Ma przecież wszystko.
Anna (lekarz, mama 14-letniej Kamili):
— Patrzę na nią i widzę małą dziewczynkę. A ta mała dziewczynka miała już za sobą inicjację seksualną i libacje alkoholowe. Starałam się przypomnieć siebie w jej wieku. Na pewno żyłam w innych czasach. Swój pierwszy raz przeżyłam, gdy miałam 17 lat. Jak miałam 14, to nawet z koleżankami nie rozmawiałam o seksie. A moja córka już regularnie sypiała z chłopakiem. Długo nic nie wiedziałam.
Rozstaliśmy się z ojcem Kamili wiele lat temu. Zostawała u niego co drugi weekend. Ale kiedyś zadzwonił do mnie z awanturą, że Kamili nie widział już miesiąc, że utrudniam mu kontakty z córką. A ona mi mówiła, że idzie do ojca. Zadzwoniłam do niej. Mówiła, że jest u ojca, a ten stał obok mnie. Chciałam po nią jechać, ale obiecała, że wezwie taksówkę i już wraca. Weszła do domu i padła w progu. Była kompletnie pijana. Okazało się, że zamiast do ojca, chodziła na imprezy, które trwały dwa dni. Rodzice jej kolegi wyjechali za granicę, a jego zostawili samego. Podobno babcia tam zaglądała. Wyobraziłam sobie, co mogło się dziać, kiedy od piątku do niedzieli pili. Pierwszy raz przejrzałam jej telefon. Znalazłam SMS-y typu: Uwielbiam seks z Tobą, jak jesteś taka suczka. Oniemiałam. Jaka suczka? To przecież jeszcze dziecko. Pytałam, czy spała już z chłopakiem, czy może być w ciąży. Przyznała się, że pierwszy raz przeżyła w wieku niespełna 13 lat. Poszłam z nią do ginekologa, okazało się, że jest zdrowa.
Ma szlaban. Ojciec przyjeżdża po nią i odwozi. Nie znam mojego dziecka, nie wiem, co może jeszcze zrobić. Wolę mieć ją na oku. Między nami nie ma dobrych relacji. Słyszę, że jestem policjantem, że ucieknie z domu. Ale nie widzę innego rozwiązania, zawiodła moje zaufanie.
Ewa (mama rocznej Zosi i 17–letniego Rafała):
— Zobaczyłam filmik, na którym syn demoluje czyjś samochód, bije się z jakimiś chłopcami. Miał średnią powyżej 4, nigdy bym nie podejrzewała go o agresję. A jego ulubioną rozrywką są rozboje. Nic nie rozumiem, z jednej strony chce iść na studia humanistyczne, a z drugiej leje kolegów. Mówił, że to nic groźnego, że to takie zabawy, że chłopaki tworzą bandy i organizują, ustawiają. „Ustawki” kojarzyły mi się tylko z łysymi kibolami. Co go ciągnie od takich ludzi? Mówił mi, że w gruncie rzeczy to fajne chłopaki, rządzą w szkole, każdy chce z nimi trzymać. Widać mu to imponuje.
Zastanawiałam się, czy nie powiadomić innych rodziców. Może razem powinnyśmy się naradzić, co z tym zrobić. Ale syn powiedział, że jak go podkabluję, to straci przyjaciół, że będzie „kablem”, że odejdzie ze szkoły. Nie zadzwoniłam ani do rodziców, ani do nikogo ze szkoły. Ale umieramłam ze strachu, że może mu coś się stać. Nie powiedziałam o tym nawet mężowi. Bałam się, co zrobi. Wiedziałam, że jak za surowo potraktujemy naszego syna, możemy w ogóle stracić z nim kontakt. A tego nie chciałam. Obiecał, że nie będzie brał udziału w tych bójkach. Ale ostatnio widziałam u niego sińce na nogach. Mówił, że podczas meczu dostał parę razy piłką. Ale jakoś nie chciało mi się wierzyć. A co będzie jak kiedyś pobiją go za mocno?
Ostatnio poczułam od niego alkohol. Tłumaczył, że tylko jedno piwo, że wszyscy w jego wieku już piją alkohol. Znowu kryłam go przed mężem. Ale już nie mogłam ukrywać, kiedy matka jednego z chłopców poskarżyła się dyrektorce szkoły, że mój syn pobił jej syna. Mąż się dowiedział od wychowawczyni. Zrobił awanturę, zarządził szlaban. I stało się to, czego się bałam. Syn przestał się do nas odzywać. Nie wiem, co dzieje się w jego głowie. Widziałam ostatnio film Salę samobójców i boję się, że coś przegapię. Nie mogę się doczekać, aż minie mu ten głupi wiek. Niech już pójdzie na studia, spotka innych ludzi, wydorośleje.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze