Ja ci jeszcze pokażę!
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuRozpad długoletniej znajomości może trwać kilka miesięcy, a nawet dłużej, gdyż towarzyszą mu nagłe powroty. Rozstanie bardzo często oznacza istny festiwal zaczepek, sygnałów i dziwacznych pomysłów. Spośród nich szczególne miejsce zajmuje potrzeba udowodnienia czegoś drugiej stronie. Nic tak nie złości jak sukcesy najbliższych.

Doprawdy, nic tak nie złości jak sukcesy najbliższych. W krainie ślepców jednooki jest królem.
Rozstanie dwojga ludzi rzadko kiedy jest kompletne, chyba że mówimy o znajomości trwającej parę tygodni. Rozpad długoletniej pary może trwać i kilka miesięcy, jeśli nie dłużej (znam takich, co rozpadają się dłużej, niż są ze sobą), towarzyszą mu nagłe powroty, wywalanie rzeczy przez okno i dzwonienie po znajomych, aby przyszli z pomocą. Wreszcie, dochodzi do przełamania. Jedno z dwojga, najczęściej facet, zabiera swoje manatki i wyprowadza się do mamy. Co ciekawe, jeszcze niedawno do matki powracały raczej dziewczęta.
Gdyby tylko tych dwoje potrafiło o sobie zapomnieć! Wydaje się to niesłychanie proste. W końcu facet zostawia dziewczynę, ponieważ ma jej dosyć. Dziewczyna porzuca faceta, gdyż jest nim śmiertelnie umęczona. Jeśli mam kogoś dosyć, jeśli jestem nim znudzony, powinienem chcieć, aby zniknął z mojego życia. Zapewne wykonam wszystkie działania w tym kierunku. Nie będę dzwonił ani sprawdzał profilu na portalu społecznościowym, nie zamierzam pytać znajomych co tam u Maryśki, a jeśli pójdę do knajpy to tylko do takiej, w której wiem, że jej nie spotkam. W końcu po to się rozstajemy, żeby nie mieć ze sobą kontaktu, prawda?

Otóż nieprawda. Rozstanie bardzo często oznacza istny festiwal zaczepek, sygnałów i dziwacznych pomysłów. Spośród nich szczególne miejsce zajmuje niezrozumiała potrzeba udowodnienia czegoś drugiej stronie.
Wyobraźmy sobie Marysię i Krzysia. Związek ich jest długoletni, a Marysia seksualnie zaniedbana. Wreszcie ich znajomość ulega zakończeniu, dajmy na to — z winy Krzysia, który nie tylko swą partnerkę zaniedbał, ale i porzucił. Pognębiona dziewczyna znajduje nowy cel w życiu: udowodni Krzysiowi, że wciąż jest atrakcyjna i podoba się facetom. Zmieni ciuchy i fryzurę, duszę swą piękną dodatkowo nasączy pewnością siebie i rozpocznie różnorakie zaawansowane działania. Być może znajdzie sobie nowego mężczyznę, może zacznie brylować w knajpach i tam otaczać się adoratorami. Istnieje również prawdopodobieństwo, że sięgnie po któregoś z Krzysiowych kolegów i użyje wszelkich możliwych uroków, aby temu ostatniemu przeszło koleżeństwo. Innymi słowy, z zaniedbanej kruszyny przemieni się w wampa. I dobrze. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Odwróćmy teraz tę sytuację. Niech Krzysio i Marysia wiodą satysfakcjonujące życie erotyczne. Dajmy im chociaż to. Marysia odnosi rozliczne sukcesy zawodowe i pnie się po drabinie kariery, przeskakując szczeble, z których zwisają zakrwawione ludzkie szczątki. Krzysio w tym czasie próbuje związać koniec z końcem, choć równie dobrze mógłby przerabiać młot kowalski na łowicką zapaskę. Ta nierówność – jak każda nierówność – staje się przyczyną rozpadu. Marysia zniosłaby jeszcze fakt, że musi płacić za Krzysia, lecz jego jojczenia, użalania się nad sobą i piorunowania na świat już wytrzymać nie może. Do widzenia, kochany! Krzysio podwija ogon i umyka, jęcząc jeszcze głośniej niż wcześniej.
Krzysio płakał tak długo, że powstało nowe dorzecze Noteci, aż w końcu przestał. Zamierza udowodnić Marysi, jak bardzo myliła się względem jego osoby i chwyta byka za rogi. Wymyśla alchemiczną metodę przerabiania paprochów za złoto, organizuje szkolenia zdolne uczynić szympansa menedżerem (spotkałem takiego), kurduplom dodaje centymetrów, a garbatym garb w skrzydła zmienia. Trudno powiedzieć, gdyż sam żadnego sukcesu w biznesie nie odniosłem i nie mam zielonego pojęcia, jak to się robi. W każdym razie, Krzysio dostępuje przemiany i z safanduły przeobraża się w człowieka sukcesu i nawet po bułki udaje się helikopterem.

Wynikałoby z tego, że ludzie nieustannie powinni się rozstawać. Mało tego, niech będą ze sobą tylko po to, żeby się rozejść. Wszak w ten sposób najłatwiej się zmobilizować i coś w ten sposób osiągnąć. Kancelarie prawne oferujące pomoc przy rozwodach zmieniłyby się w fabryki, produkujące księżniczki z kopciuszków, każde brzydkie kaczątko zmieniałoby się w łabędzie. Tak jednak nie jest.
Krzysio realizując swój plan biznesowy ma jeden cel – Marysia musi się o tym dowiedzieć. Najlepiej z gazety, choć niekoniecznie. Będzie chodził do wspólnych znajomych i opowiadał, jakie piękne ma życie, jego profil na portalu społecznościowym zyska więcej wpisów niż Biblia ma liter, (każdy będzie sławił sukces życiowy, a przynajmniej dobre samopoczucie). Analogicznie, Marysia dopilnuje, aby informacje o jej towarzyskim powodzeniu dotarły do byłego faceta. Pomaga jej fakt, że dla dobrej plotki większość ludzi popodrzynałaby sobie gardła.
Problem w tym, że oni się rozstali, wiecie?
Krzysia nic nie obchodzi już Marysia, nawet jeśli ta odbije Belli Edwarda Cullena. Zareaguje wzruszeniem ramion. A i Marysia ma za nic Krzysiowe helikoptery. W najlepszym razie uzna, że Krzyś zrobił się straszliwie pretensjonalny. I tyle z tego.
Energia, potrzebna do działania – odzyskania pozwodzenia u mężczyzn, budowy własnego interesu – gwałtownie się kurczy. Pokazałem, na co mnie stać, a jej nic to nie obchodzi, myśli Krzyś i momentalnie traci zapał. Błyskotliwie rozpoczęta kariera natychmiast wytraca swój pęd, kontrakty leżą niepodpisane, szast prast i Krzyś jest w tym samym miejscu, z którego wyruszył w momencie rozstania. Szafa Marysi jest pełna pięknych ubrań, zżeranych przez mole – pozwólmy sobie i na taką przesadę.

Czemu do tego doszło? Ponieważ nie rozstali się naprawdę i podejmując swoje działania, nie myśleli o sobie, ale o kimś, kto nie powinien już ich obchodzić. Ta przykra prawda dociera do nich za późno. Towarzyszy jej niepokojąca myśl: a może powinniśmy wrócić do siebie.
Marysia jest atrakcyjna.
Krzyś się dorobił.
Więc czemu nie?
Ano dlatego, że ludzie nie powinni do siebie wracać. Nigdy, pod żadnym pozorem.

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze