W związku z młodszym
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuZakochani chcieliby, żeby najbliżsi cieszyli się razem z nimi. Pary z dużą różnicą wieku nie zawsze jednak spotykają się ze zrozumieniem. Łatwiej o akceptację, gdy starszy mężczyzna bierze za żonę młodą dziewczynę. Nie milkną plotki i złe prognozy, jeśli dojrzała kobieta na partnera wybiera młodego chłopaka. Jak żyje się w takim związku?
W świecie gwiazd dużo młodszy partner dodaje blasku. Susan Sarandon jest o 12 lat starsza od swego męża Tima Robinsona. Courtney Cox i Davida Arquette dzieli 7 lat różnicy. Rekordzistką w tym gronie jest chyba Joan Collins, która nad swoim mężem Percym Gibbonem ma 32 lata przewagi. Niedawno rozpadł się najsłynniejszy związek z różnicą wieku – Demi Moore i młodszego o 15 lat Ashtona Kutchera. Okazuje się, że 34 proc. Amerykanek po czterdzieste umawia się z młodszymi facetami, a tyle samo wolałoby iść na randkę z kimś w wieku syna, a nie rówieśnikiem czy starszym. W Polsce kobiety z młodszym partnerem u boku wciąż budzą zgorszenie pomieszane z litością. Chociaż i tutaj wiele się zmienia. Niejedna z pań do późnych lat wygląda bardzo dobrze, często w ogóle trudno określić, w jakim jest wieku. A do tego nieźle zarabia, więc nie musi brać pod uwagę kryterium ekonomicznego, nie szuka kogoś, kto by się nią opiekował, chce być z mężczyzną ciekawym, pełnym energii i pomysłów. Poza tym takie pary borykają się z dokładnie takimi samymi problemami jak każdy inny związek. Muszą dogadać się w kwestii priorytetów: sposobu życia, małżeństwa, posiadania dzieci.
Marta (39 lat, stomatolog z Łodzi):
— Nie szukałam młodszego faceta. Stało się. Zakochałam się. Ja, stara baba z dwójką dzieci. Maciuś miał 6 lat, Zuzia 4 latka. Z mężem od dawna się nie układało. Chyba nie był gotowy na rodzinę. Widziałam, że się męczy, przeszkadzają mu dzieci, bo ciągle czegoś chcą, hałasują, najchętniej wyszedłby z domu i nigdy nie wrócił. I tak się też stało. Nie od razu. Znikał stopniowo, podejrzewałam, że kogoś miał. W końcu wyprowadził się do kochanki.
Maciek jest prawie 8 lat młodszy. Kiedy się poznaliśmy miał 26 lat. Skończył grafikę, rozkręcał własną firmę i z kolegami wciąż dyskutował o pierwszej pracy, niektórzy pisali dopiero spóźnione magisterki. Dla mnie to były kosmiczne problemy, nierealne, inna epoka, inna bajka. A do tego moja mama wciąż mówiła, że małolat wykorzysta mnie finansowo i zostawi, że będzie chciał mieć własne dzieci. Broniłam się przed tym uczuciem, mówiłam sobie, że to niezobowiązujący związek. Po roku spotykania się powiedział mi, że albo potraktuję go jak faceta, albo dajmy sobie spokój, bo czuje się jak piąte koło u wozu.
Zamieszkaliśmy razem. Okazało się, że jest dużo dojrzalszy, niż mój mąż, starszy od niego o 13 lat. Dzieciaki go uwielbiają. Jest odpowiedzialny. Zajmuje się nimi lepiej, niż ich ojciec. Pomoże w lekcjach, pogada, a jemu szybciej powiedzą o swoich problemach niż mnie. Czasami wychodzimy na imprezy. Jego firma dobrze prosperuje, stać nas, żeby całą rodziną pojechać na zagraniczne wakacje.
Problem nie leży w nim, ale we mnie. Boję się każdej swojej zmarszczki. Mam na tym punkcie obsesję. Kupuję coraz droższe kremy przeciwzmarszczkowe i coraz częściej myślę o operacjach plastycznych. Może jeszcze nie teraz, ale na przyszłość chcę wiedzieć, jakie są możliwości. On będzie ciągle młody, a ja już stara. A wokół tyle pięknych kobiet. Mówi, że kocha moje zmarszczki, ale mnie zżera zazdrość i lęk, że kiedyś odejdzie z młodszą. Ciągle go kontroluję.
Anita (40 lat, prawniczka z Warszawy):
— Adam był 14 lat młodszy ode mnie. Związek z małolatem? Nigdy więcej. Każdy wiek ma swoje prawa. Młodość musi się wyszumieć, ludzie dojrzali skupiają się na wychowaniu dzieci, a starsi potrzebują spokoju. Adam wychodził na imprezy, ja zostawałam w domu. Nie mogłam spać, zanim nie wrócił, odchodziłam od zmysłów. Wracał nad ranem, a ja następnego dnia ledwo trzymałam się na nogach z braku snu. Prosiłam, żeby się ocknął, żeby wydoroślał. Ale on mówił, że ze mną czuje się jak w klatce, że imprezują wszyscy jego koledzy. I miał rację, takie było prawo jego wieku.
Nie chodziłam z nim na imprezy z kilku powodów. Po pierwsze nie czułam się na swoim miejscu, w zadymionych klubach, z pijanymi małolatami, czasami w wieku mojego starszego syna. Po drugie on mi tego nie proponował. Myślę, że trochę się krępował tego, że jego dziewczyna jest dużo starsza, a koledzy podrywali małolatki, przechwalali się tym. Tak to sobie wyobrażałam.
Nie mogłam już dłużej tak żyć. Moje dzieci patrzyły na to, jak się kłócimy. Kiedyś po jednej z nocnych libacji przyszedł naładowany, szarpaliśmy się. Syn miał 12 lat, powiedział: mamo, co ty robisz? No właśnie pomyślałam, co ja robię. Rozstaliśmy się. Dużo czasu potrzebowałam, żeby otrząsnąć się po tym związku.
Maria (52 lata, właściciela gabinetów kosmetycznych):
— Nie wiek ma tutaj znaczenie, ale dojrzałość emocjonalna. Jak wchodziłam w związek z młodszym o 11 lat mężczyzną, myślałam, że robi to dla pieniędzy. Był niedługo po studiach, w wynajmowanym mieszkaniu. Chętnie przeniósł się do mojego apartamentu — 150 metrów. Nawet jednej trzeciej nie zarabiał, żeby utrzymać poziom, na jakim żyliśmy. Ale bardzo się kochaliśmy. Mój ojciec mówił: zostaw tego małolata, bo cię wycycka z kasy i odejdzie. Broniłam go, że to odpowiedzialny mężczyzna. Ale czasami bałam się, że ojciec ma rację.
Jego matka stawała na głowie, żeby nas rozdzielić. Nie było wspólnych świąt i niedzielnych obiadków. Mówiła, że zawróciłam w głowie małolatowi, że go przekupuję, że niszczę mu życie. Chciałaby, żeby był z rówieśnicą, że powinien dać jej wnuki. Nie pytała, czego chciałby tak naprawdę jej syn.
Mówiłam mu dużo przykrych słów, że jak można tak zarabiać w jego wieku, że nie jest dla mnie partnerem. Żałuję tego. Ciągle musiał udowadniać, że nie jest wielbłądem. Okazał się odpowiedzialnym, dojrzałym mężczyzną. Kiedy zachorowałam na raka piersi, przeszłam mastektomię. Myślałam, że mnie zostawi. Nie zostawił. Przeszliśmy przez chorobę razem. Mówił mi, że jeśli chcę, to mogę zrobić rekonstrukcję, ale żebym robiła to dla siebie, bo jemu to nie przeszkadza. Dziś więcej zarabia ode mnie. A ja się wstydzę, że mu nie zaufałam.
Seks jest cudowny. Korzystamy z życia, bo wiemy, jakie jest kruche. Po chorobie więcej podróżujemy, częściej jemy coś dobrego. Pytam go, czy nie chciałby mieć dzieci. Mówi, że nigdy ich nie planował. I co z tego, że jest młodszy? Ważne, że chcemy w życiu tego samego.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze